Coraz więcej kontrowersji rodzi się wokół Jérémiego Mathieu. Po tym jak Zubizarreta wreszcie ściągnął na Camp Nou długo wyczekiwanego stopera, kibice uznali nowy nabytek za niewystarczający sportowo, dodatkowo znacznie przepłacony, a swoje emocje postanowili wyładować na samym zawodniku. O ile wtedy zachowanie culés było po prostu głupie, w końcu sam zawodnik niczemu nie zawinił, to wszystkie gromy jakie posypią się na niego po ostatniej wypowiedzi, będą w pełni zasłużone. Ledwo bowiem Luis Enrique podał do publicznej informacji listę zasad, które od przyszłego sezonu obowiązują zawodników, już decyzja nowego trenera została podważona, zresztą razem z jego autorytetem.
Nowy stoper Barcelony powiedział w wywiadzie, że "chciałby być oceniany za swoją postawę na boisku, a nie za to, co robi w życiu prywatnym", po czym podkreślił iż "nikt nie zabroni mu palić, bo choć nie robię tego często, uważam palenie za prywatną sprawę każdego człowieka."
Wielu już było piłkarzy przyłapywanych "z fajką", wszyscy jednak zwykli przepraszać, kajać się i obiecywać poprawę. Jak widać Mathieu postanowił wyjść przed szereg i samemu pochwalić się swoimi nawykami. Co na to Lucho? Na razie nie doczekaliśmy się riposty ze strony trenera, nie mamy jednak cienia wątpliwości, że nie będzie ona miła. W końcu zasady ustalone przez Luisa Enrique są surowsze nawet od tych, które stosował Pep (między innymi całkowity zakaz używania alkoholu).