Dwa najtrudniejsze mecze Blaugrany do końca 2014 roku to wyjazdy do Paryża i Madrytu. W ciągu najbliższego miesiąca przekonamy się z jakiej gliny naprawdę ulepiona jest ekipa Luisa Enrique. Jak do tej pory bramka Barcelony jest niedostępna niczym szkolna miss - nie potrafiło do niej trafić siedem kolejnych drużyn. Czy pod nieobecność Ibrahimovicia dokonają tego Cavani i spółka? Hit drugiej kolejki Ligi Mistrzów we wtorek od 20:45.
To miało być kolejne starcie wspaniałego Szweda przeciwko swojej byłej drużynie. Niestety dla piękna futbolu, kontuzja pięty wzięła górę i gwiazdy Paryżan nie ujrzymy we wtorkowy wieczór na murawie. Do dyspozycji Laurenta Blanca jest inny eks-barcelonista, Maxwell, którego powinniśmy obejrzeć w wyjściowej jedenastce na lewej stronie bloku defensywnego, obok Davida Luiza i Marquiniosa, którzy byli w ostatnim czasie na celowniku Andoniego Zubizarrety. W pomocy PSG ujrzymy jeszcze większego znajomego - Thiago Motta to wszak wychowanek Barcy, z którą wygrał nawet Ligę Mistrzów w 2006 roku. Jego partnerami będą Verratti i Matuidi, a z przodu powinni zagrać Moura, Pastore i Edinson Cavani. Same wielkie nazwiska, nie idące jednak w parze z wynikami. Czwarte miejsce w lidze francuskiej (aż 5 remisów w 8 meczach!) i jedynie punkt ugrany w Amsterdamie to rezultaty zdecydowanie poniżej oczekiwań niezwykle majętnych właścicieli mistrza Francji.
To będzie szóste starcie obu drużyn. Najważniejsze miało miejsce w finale Pucharu Zdobywców Pucharów 1997 - Blaugrana wygrała 1:0 po golu Ronaldo z karnego, a w meczu wystąpił Luis Enrique, który dzielił wówczas szatnię z... obecnym trenerem PSG, lecz Blanc wówczas niezagrał co niejako wpisało się w jego niezbyt udaną przygodę z Camp Nou. Cztery pozostałe potyczki to jednak trzy remisy i jedna wygrana PSG (w ćwierćfinale Ligi Mistrzów 1994/95). W kwietniu ubiegłego roku, ponownie w ćwierćfinale Champions League, Blaugrana wywiozła z Parku Książąt remis 2:2, a wynik 1:1 na Camp Nou dał przepustkę do półfinału, którego lepiej jednak nie wspominać.
Wtorkowy mecz będzie szczególny dla Leo Messiego. 2 kwietnia 2013 r. zszedł w przerwie meczu na Parc des Princes (zdołał wcześniej zdobyć gola) i przez wiele kolejnych miesięcy ciągnął się za nim odniesiony wówczas uraz, który nie został należycie wyleczony. Teraz Argentyńczyk wraca do Paryża w wielkiej formie, na nowo definiując pojęcie "mediapunta". Rekordy strzeleckie zamienił na rekordy asyst, choć i tak uzbierał już 5 trafień w 7 rozegranych w tym sezonie spotkań. Coraz lepiej układa się jego współpraca z Neymarem i można tylko żałować, że jeszcze miesiąc przyjdzie nam poczekać na powrót Luisa Suareza. Grający najwięcej pod nieobecność Urugwajczyka Pedro znajduje się w fatalnej formie, a Munir i Sandro siłą rzeczy nie gwarantują stabilności i regularności. W pomocy ponownie powinniśmy zobaczyć trio Busquets - Rakitić - Iniesta, a do obrony wrócić ma Gerard Pique, któremu na środku defensywy partnerować będzie Mathieu.
Claudio Bravo znakomicie wykorzystał kontuzję Ter Stegena, którą Niemiec doznał w presezonie. Sześć kolejnych spotkań w lidze hiszpańskiej z czystym kontem nie pozwala posadzić Chilijczyka na ławce. Niemiec otrzymał jednak swoją szansę w meczu Ligi Mistrzów z APOELem Nikozja i zaprezentował się z bardzo dobrej strony, co zapewne utrwali podział obowiązków - Bravo w lidze, Ter Stegen w pucharach.
PSG 10 razy podejmowało w pucharach drużyny z Hiszpanii i tylko Deportivo La Coruna w sezonie 2000/2001 było w stanie wywieźć zwycięstwo z Parc des Princes. Tym razem przed meczem pachnie remisem i przypomina się mecz z 2009 roku, gdy Barcelona grała w grupie na San Siro z Interem Mediolan, remisując 0:0. Pod większą presją są gospodarze, dla których porażka oznaczać będzie zmniejszenie do minimum szans na wygranie grupy, a to przecież jest celem obu drużyn. Czekamy na piękny mecz w pięknym Paryżu.
PSG - FC Barcelona, Parc des Princes, 30.09.2014 godz.20:45
Sędziuje: Nicola Rizzoli