• 155

O once de gali nikt już nie pamięta. Na kogo postawi Lucho w klasyku?

Ubezpieczenie Twojego pojazdu w pełni online - Beesafe.pl

Once de co?

Jak oryginalnym trenerem jest Luis Enrique, najlepiej obrazuje nam sytuacja przed najbliższym klasykiem. O ile w poprzednich dwóch sezonach skład przed meczem dało się wytypować  z niemal 100% skutecznością, w tym roku o miejsce w wyjściowej jedenastce spokojnych może być ledwie kilku najwazniejszych zawodników. Czy wynika to z lepszej szkółki i dłuższej ławki (raczej nie), czy też po prostu większych cojones Luisa, bo takowych na pewno wymaga tak zdecydowane stawianie na młodzież czy odstawianie od składu gwiazd światowego fromatu, fakty są niezaprzeczalne: w żadnym topowym europejskim zespole nie uświadczmy aż tak dużych rotacji. Za kadencji Tito Vilanovy Once de Gala była zbudowana nie tyle na bazie żelaza co żelbetu. W najważniejszych spotkaniach zmieniali się praktycznie tylko Alexis z Pedro, ewentualnie Iniesta wstawiany był do pomocy a Fabregas do ataku lub w drugą stronę. Trochę lepiej było pod tym względem za Taty Martino... A tak się przynajmniej wydawało na początku. Faktycznie, w pierwszych tygodniach pracy obecny szkoleniowiec Argentyny trochę porotował składem, ale kiedy przychodziło co do czego - i tak wpuszczał na boisko tych samych zawodników co zawsze. Dzisiaj o słynnej Once de Gali nikt już nawet nie pamięta. Z ławką muszą mierzyć się gracze światowego formatu, a piłkarze drużyny rezerw grają częściej niż klubowe legendy. Jak mocno Lucho namieszał najlepiej świadczy fakt, że Xavi z Iniestą wspólnie zaczęli mecz tylko raz.

Wszyscy zaczynają od zera. Wszyscy.

Luis Enrique zaskoczył wszystkich już na samym starcie. Murowanym faworytem do objęcia roli pierwszego bramkarza wydawał się Ter Stegen. Jego największy rywal, Claudio Bravo był nawet wyśmiewany za przeróżne "klopsy", które zdarzały mu się podczas gry w Realu Sociedad, podważano nawet jego przydatność w roli rezerwowego. Lucho zapewniał, że wszyscy zaczynają u niego od zera, jednak kibice w większości wiedzieli swoje: to Niemiec będzie bronił w najwazniejszych spotkaniach, a słowa trenera to nic więcej niż zwykła kurtuazja. Jak pokazało życie - Luis nie ma w zwyczaju blefować, a wszystkie jego słowa powinno się traktować bardzo poważnie. Dzisiaj Chilijczyk jest jednym z niewielu piłkarzy pewnych występu w sobotnim klasyku, a przy okazji - jedynym regularnie grającym bramkarzem, który od początku sezonu nie wpuścił jeszcze ani jednego gola. Apropo - jeżeli Claudio zachowa czyste konto w sobotę, to przy okazji pobije klubowy rekord okresu bez straty bramki, należący do Victora Valdesa.


Zupełnie inaczej sytuacja wygląda na środku obrony. Nie do pomyślenia wydaje się, że jeszcze nie tak dawno rozpatrywaliśmy czy to Song, czy też może Adriano będzie lepszym boiskowym partnerem dla Mascherano. Mimo ciągle przedłużających się jak na prawdziwego piłkarza Arsenalu przystało kontuzji Vermaelena, w pełni uasadnione jest mówienie o problemie bogactwa na tej pozycji. W poprzednich latach formowanie całej lini obrony kolejni trenerzy zaczynali od zapisania na kartce nazwiska Gerarda Pique. Pod rządami Lucho sytuacja Hiszpana stała się mniej niż pewna - na początku sezonu Pique wychodził w podstawie rzadziej niż Javier lub Mathieu, a przy pierwszym poważnym (oblanym zresztą) teście z PSG, w ogóle nie pojawił się na boisku. Nie wydaje się też, aby sytuacja miała się gwałtownie odwrócić w związku z nadchodzącymi derbami. Z całą sympatią i szacunkiem do Gerarda - jego forma jest po prostu fatalna, błędy które popełnia są jeszcze gorsze, a jedyne czynniki przemawiające za postawieniem na własnie tego zawodnika to doświadczenie w meczach z Realem i znane na całym świecie nazwisko. Przy takim trenerze jakim wydaje się być Enrique, raczej nie będą to czynniki decydujące o wystawieniu kogokolwiek. Choć nie można zapominać, że czasami mobilizacja i presja związana z Derbami Europy potrafi całkowicie odmienić postawę zawodnika, niezależnie od jego aktualnej dyspozycji.



Pewny występu powinien być za to Mathieu. Wyszydzany na Camp Nou (gwizdy były kierowane głównie w stronę zarządu, ale oberwało się też samemu piłkarzowi) Francuz jest filarem defensywy tegorocznej Barcelony. Chociaż zdarzały mu się błędy, jego równa gra i niepodważalne atuty fizyczne jakimi są wzrost oraz szybkość (swoją drogą bardzo rzadko idące w parze - zwłaszcza w tym wieku i na tej pozycji) gwarantują mu występ od pierwszej minuty w każdym meczu z mocnym rywalem. Spekuluje się (między innymi robi to SPORT ale o poziomie rzetelności tej gazety chyba nie muszę mówić) o wystawieniu Mathieu na boku obrony zamiast Jordiego Alby ale nie uważam tego rozwiązania za prawdopodobne. Były zawodnik Valencii grał tak w Barcelonie tylko raz i chociaż nie wypadł źle, to pokazał, że zdecydowanie brak mu zgrania z ofensywnymi graczami - co jest przecież bardzo ważne. Rzucała się w oczy jego słaba współpraca z Neymarem, a na takie osłabienie nie powinniśmy sobie pozwolić. Zresztą sam Mathieu, jak mówił w wywiadach, nie lubi tej pozycji. Także poprzednie poczynania boiskowe Alby nie wymuszają zmian na lewej obronie. Hiszpan co prawda nie prezentuje się oszałamiająco (to właśnie nazywamy eufemizmem), ale nie można powiedzieć, że jego gra wygląda słabo. Kolejnym argumentem "za" postawieniem na Albę jest jego szybkość, która przy kontrach Realu może okazać się kluczowa. Zaraz ktoś zarzuci mi hipokryzję (albo nawet schizofremię), w końcu jeszcze w tym akapicie pisałem o prędkości Mathieu jako zalecie. Widzicie, gepard jest bez wątpienia szybki.

Ale samolot bezzałogowy X-43 rozwija prędkość 11, 300 km/h. 

Skoro jesteśmy już przy bocznych - o występ Alvesa też można być spokojnym. Czy raczej o jego obecność, bo z jakością może być różnie. Żeby nie było, nie ma tutaj ani grama złośliwości, po prostu się martwię. I na tym zakończmy temat Brazylijczyka, bo jest to temat na osobny felieton.


Gdzie jest miejsce Szefa?


Ostatnie wolne miejsce bloku defensywnego to zagadka rodem z Archwium X. Mamy aż trzech kandydatów: niepewnego ale markowego Pique, niedoświadczonego ale w świetnej formie Bartrę i w-mega-formie ale nie-na-tę-pozycję Mascherano. Zacznijmy może od tego ostatniego, bo tu sprawa jest najbardziej zagmatwana. Argentyńczyk pewnie zagra od pierwszej minuty, bo jego gra od mundialu po prostu zachwyca. Ważniejsze od "czy" jest jednak "gdzie". Do tej pory każdy polski cule zaczynał nowy rok wiedząc, że w grudniu będą święta Bożego Narodzenia, w najważniejszych meczach zagra Sergio, a w międzyczasie nasza kadra przegra wszystko, co tylko da się przegrać. Reprezentacja Polski wygrała z Niemcami, a Busquets z dużą dozą prawdopodobieńśtwa nie zagra w najważniejszym jak dotąd meczu. Gwiazdka może czuć się zagrożona. 


Postawa niegdyś bez wątpienia najlepszego defensywnego pomocnika świata nie zachwyca. W bardzo istotnym starciu z PSG wdawał się w dryblingi przed własnym polem karnym i głupio tracił piłki, a jego umiejętności gry do przodu też jakby zmalały. Niestety, Sergio nie jest już tym samym zawodnikiem co kiedyś, chociaż bardzo bym chciał, żeby było inaczej. Poza słabą formą, dochodzą też problemy natury medycznej (w ostatnim spotkaniu z Ajaxem nie znalazł się nawet na ławce) i w efekcie to występ Mascherano jest chyba bardziej prawdopodobny. Potwierdzać to mogą dwa poprzednie mecze Blaugrany, w których Javier grał właśnie na pozycji defensywnego pomocnika i - jak już wspominałem - robił to bardzo, bardzo, bardzo dobrze.Powiedzieć, że Mascherano nie odstawia nogi to jak nic nie powiedzieć. On wkłada głowę tam, gdzie inni boją się włożyć choćby czubki palców. Przecina większośc podań skierowanych do napastników, a w meczu z Ajaxem zgarniał wszystkie piłki, które znalazły się w obrębie koła środkowego lub jego szeroko pojętych okolicach (analogicznie Polska leży w okoliach Kanady). Mało jest na świecie drużyn, w których Javier w obecnej formie nie grałby w podstawowej jedenastce z automatu ale Barcelona na pewno jest jednym z takich klubów. Sergio Busquets mimo słabej formy (choć nie tak dramatycznej jak u Pique) i problemów zdrowotnych ciągle może dać drużynie to, czego od Argentyńczyka ciężko wymagać. Gra w trójkącie, na jeden kontakt, drybling na małej przestrzeni czy wybitny przegląd pola gry to zdecydowanie nie są dziedziny, w których Szef jest mistrzem. Zdania na temat tego, kto powinien zacząć od pierwszej minuty są podzielone, a może to zależeć nie tylko od tego, kto jest "lepszy lub "gorszy", a również od obranej przez trenera taktyki. Przeciw drużynie z Madrytu z pewnością niezbędni będą wysocy zawodnicy - zwłaszcza do obrony przy stałych fragmentach jak i dośrodkowaniach, których powinniśmy oczekiwać w ilościach hurtowych. Zakładam, że Mascherano na tej czy innej pozycji zagra, więc bilans wysokich piłkarzy w defensywie zawsze (jest jeszcze opcja z Mathieu na lewej ale pozwolę ją sobi odpuścić) będzie wynosił dwa (+Rakitić). Jednym z tych piłkarzy powinien być Mathieu, więc pozostaje nam jedna niewiadoma. Jeśli Javier wyjdzie jako drugi stoper, z pewnością "x-em" okaże się Busquets, natomiast gdy Masche zagra wyżej, to do składu wejdzie Pique lub Bartra. W teorii oczywiście lepiej mieć na boisku w doświadczonego Busquetsa niż słabego ostatnio Gerarda lub mimo wszystko niedoświadczonego Marca, ale w praktyce wygląda to nieco inaczej. Przy kontrach defensywny pomocnik nie zawsze będzie w polu karnym, a z jednym Mathieu Ronaldo i Benzema mogą sobie w powietrzu z łatwością poradzić. Ponadto, takie rozwiązanie było już próbowane z PSG i nie sprawdziło się. Ja postawiłļym na drugą opcję, z dwoma wysokimi stoperami. Obaj kandydaci zagrali w ostatnim spotkaniu i zdecydowanie lepiej wypadł Bartra. Lucho już pokazał, że nie boi się zrezygnować z usług Pique, więc jeśli uzna, że Marc zagra lepiej, to Gerard po prostu usiądzie na ławce.



Suarez, Pedro, Sandro, a może...  Xavi.

Wreszcie przyszła pora, żeby omówić tą bardziej ofensywną piątkę. W poprzednich latach obok Busquetsa zawsze grali dwaj ofensywni pomocnicy, najczęściej byli to oczywiście Xavi i Iniesta. W tym momencie pewniakiem do gry jest Rakitić, mający wszystkie cechy, których brakowało Barcelonie w ostatnich latach. Trochę siły fizycznej, wzrostu, dużo walki, wślizgów, asekurowania i gryzienia trawy. Do tego bardzo intensywny presing i mocne strzały z dystansu - Chorwat daje drużynie dokładnie to, czego oczekuje od niego Luis Enrique. Wraz z Mascherano mogliby bardzo wyraźnie stłumić siłę ofensywną Realu. Ile dwójka walczaków w środku może dać w walce z Królewskim wielokrotnie pokazywał już Diego Simeone i jego Atletico Madryt . Po lewej stronie drugiej linii najprawdopodobniejszy jest występ Iniesty, chociaż zaskakująco dobrze prezentuje się Xavi. Generał miał w tym sezonie schodzić na dalszy plan ale okazuje się, że ławka bardzo dobrze podziałała na kapitana Barcelony, który gra dużo lepiej niż choćby sezon temu. Z jednej strony ofensywny Iniesta jest nieoceniony, ale z drugiej - Xavi wraz z Mascherano i Rakiticiem może pomóc całkowicie "wygrać" środek pola.  Rozwiązaniem tego dylematu może okazać się zabieg, do którego uciekali się poprzedni trenerzy, próbując na siłę wcisnąć do składu Cesca. Iniesta może po prostu zająć jedno miejsce w ataku (przynajmniej na papierze). Zalety takiego rozwiązania? Całkowita dominacja w środku, bezpieczniejsze ustawienie, dodatkowo nie trzeba ryzykować wystawianiem Pedro lub wracającego po karze Suarez. Niestety wad jest równie dużo, a może i więcej. Po pierwsze, Iniesta musiałby grać bardziej na skrzydle (gdzie czuje się gorzej), a Neymar - bardziej po prawej (gdzie czuje się zdecydowanie gorzej). Po drugie, w ostatnich latach do pomocy cofnął się też Messi, więc w środku zrobi się tłoczno. Tłoczno będzie w środku, natomiast z przodu zostanie sam Neymar, co raczej nie skończy się dobrze. Podobny (wiem, że nie taki sam, podobny) zabieg zastosował Alejandro Sabella w pierwszym mundialowym meczu Argentyny. Wyglądało to tak, że z przodu został sam Agüero, a trener był zmuszony zmieniać całą taktykę już w przerwie.


Jeśli jednak Lucho klasycznie zdecyduje się na trzech (czy raczej dwóch, ze względu na cofnięcie się Messiego - bynajmniej nie w rozwoju) napastników, można się zastanawiać czy w podstawowym składzie powinien wybiec Suarez. W jakiej dyspozycji fizycznej znajduje się Luis tak naprawdę wie tylko sam trener i zawodnik, ale jeśli Urugwajczyk faktycznie jest - jak powiedział w wywiadzie - gotowy na 70-80 minut intensywnej gry, to zdecydowania postawiłbym na niego. Są przeciwnicy takiego rozwiązania, których głównym argumentem jest chęć trzymania Suareza jako "jokera" na "zmęczonych rywali". A czemu by w takim razie nie wpuścić na zmęczonych przeciwników także Messiego i Neymara? 


Postawienie na Suareza, a nie Pedro powinno być lepszym rozwiązaniem, bo:


1. Suarez może zacząć nienajlepiej, ale wtedy być może wystarczy poinstruować go w przerwie lub po prostu odpowiednio wcześnie zmienić. Jeśli wpuszczony jako "ostatnia deska ratunku" wystąpi fatalnie, to już nic nie będzie dało się z tym zrobić.

2. Suarez może zagrać źle, ale Pedro zagra źle z całą pewnością.

3. Nawet jeżeli przeciwnik spodziewa się wyjścia Suareza, to nie ma pojęcia, jak ustawi go Lucho. To olbrzymia przewaga, której nie powinno się lekceważyć ani z niej rezygnować. Po 70. minucie, kiedy wszyscy są już zmęczeni, taktyka i ustawienie nie mają takiego znaczenia.

4. Szansa na to, że piłkarz, który mimo zawieszenia i gry w dużo gorszej drużynie strzelił w lidze tyle samo goli co Ronaldo i więcej niż Leo zagra źle, jest minimalna.

5. Aspekt menatlny. Wyjście na boisko przeciw trójce Neymar-Messi-Suarez musi robić wrażenie, zwłaszcza jeśli nie wiadomo czego się po nich spodziewać.

Jeszcze chwila...

Możliwości jest mnóstwo. Poza tymi opisanymi przeze mnie jest jeszcze wiele innych, jak choćby wyjście piątką obrońców, dwoma defensywnymi pomocnikami lub z którymś z duetu Sandro-Munir w ataku. Luis Enrique musi mieć prawdziwy problem z zestawieniem składu na najbliższy mecz, nota bene jego pierwsze Gran Derbi. Real jest w gazie: po zdobyciu wymarzonej la decimy, rozgromieniu niedoszłego mistrza Anglii i z Cristiano Ronaldo w życiowej formie strzeleckiej.  Mecz już za niedługo, a na godzinę przed nim poznamy skład Barcelony. Skład, który niezależnie od decyzji Luisa będzie zaskoczeniem. Tyle opcji ustawienia, taktyki, personaliów... Naprawdę w tej chwili nie zazdroszczę naszemu trenerowi.


Ale wiecie kto ma gorzej? Carlo. On to jeszcze musi rozpracować.

 

23.10.2014 22:45, autor: kurtka, źródło: własne

Powiązane newsy

Mecze


FC Barcelona

SSC Napoli
3 : 1
Champions League
Olímpic Lluís Companys - 21:00 12-03-2024

Atlético Madryt

FC Barcelona
0 : 3
La Liga
Metropolitano - 21:00 17-03-2024

FC Barcelona

Las Palmas
1 : 0
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:00 30-03-2024

PSG

FC Barcelona
2 : 3
Champions League
Parc des Princes - 21:00 10-04-2024

Cádiz CF

FC Barcelona
0 : 1
La Liga
Nuevo Mirandilla - 21:00 13-04-2024

FC Barcelona

PSG
1 : 4
Champions League
Olímpic Lluís Companys - 21:00 16-04-2024

Real Madryt

FC Barcelona
3 : 2
La Liga
Santiago Bernabéu - 21:00 21-04-2024

FC Barcelona

Valencia
- : -
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:00 29-04-2024

Tabela La Liga

Drużyna M W R P BZ BS Pkt
1 Real Madrid 32 25 6 1 70 22 81
2 Barcelona 32 21 7 4 64 37 70
3 Girona 32 21 5 6 67 40 68
4 Atlético de Madrid 32 19 4 9 59 38 61
5 Athletic Club 32 16 10 6 52 30 58
6 Real Sociedad 32 13 12 7 46 34 51
7 Real Betis 32 12 12 8 40 38 48
8 Valencia CF 32 13 8 11 35 34 47
9 Villarreal 32 11 9 12 51 55 42
10 Getafe 32 9 13 10 38 44 40
11 Osasuna 32 11 6 15 37 46 39
12 Sevilla 32 9 10 13 41 45 37
13 Las Palmas 32 10 7 15 30 39 37
14 Alavés 32 9 8 15 28 38 35
15 Rayo Vallecano 32 7 13 12 27 39 34
16 Mallorca 32 6 13 13 26 38 31
17 Celta de Vigo 32 7 10 15 37 47 31
18 Cádiz 32 4 13 15 22 45 25
19 Granada CF 32 3 9 20 33 61 18
20 Almería 32 1 11 20 31 64 14

Ostatnie komentarze

Części samochodowe online - Ucando.pl