Obaj panowie zachowują się w zupełnie różny sposób. Z jednej strony, nie ma dnia, aby prezydent Bartomeu nie pokazywał się przed kamerami mówiąc do mikrofonu. Raz po meczu, innym razem coś inauguruje albo udziela wywiadu zaplanowanego tylko jako element kampanii wyborczej. Można powiedzieć, że w ostatnich tygodniach, następca Sandro Rosella wypowiada się do każdego mikrofonu, który podstawi mu się pod nos. Podobno jest to zalecenie jego doradców. Strategia ta jest realizowana od początu roku, akurat wtedy, kiedy Barça i Bartomeu musieli zmagać się z różnymi zawirowaniami. Należy zauważyć, że wszystko idzie zgodnie z planem.
Jego popularność rośnie, a ludzie, którzy "smażą" (celowe tłumaczenie dosłowne - przyp. red.) wywiady, twierdzą, że stopniowo zyskuje przewagę nad konkurentami. Z drugiej strony, zaskakuje zachowanie Joana Laporty, nawet biorąc pod uwagę, że nie zgłosił jeszcze swojej kandydatury. Były prezydent robi wszystko w sposób zupełnie inny niż Bartomeu, a co ciekawe, także w sposób zupełnie inny niż Laporta, którego znamy z przeszłości. Człowiek, który zasłynął jako największy krasomówca w historii klubu, sam narzucił sobie prawo do milczenia. Wydaje się, że nie ma znaczenia to, że rozpisano wybory, że drużyna przegrywa czy wygrywa, ponieważ Laporta zdecydował się nie puszczać pary z ust i tego nie robi. Świat stanął na głowie. Ten, który jest najlepszy w słownej dyskusji, milczy, zaś ten, który zawsze był najcichszy, mówi. Bez wątpienia, tymi, którzy mówią najwięcej i robią to dyskretnie, są piłkarze. Tylko nie robią tego przed mikrofonami, lecz na boiskui to oni mogą mieć największy wpływ na rezultat wyborów. Jeśli wciąż będą wygrywać, Bartomeu będzie zyskiwał w sondażach, a Laporta w końcu będzie musiał przystąpić do ataku. Taki jest futbol. To piłka rządzi bardziej niż sprawiedliwość.
Joan Vehils, Sport
Jedyna wypowiedź Laporty, w sądzie
Ostatnio, Joan Laporta był przyczyną mini-incydentu w barcelońskim sądzie, kiedy zeznawał w sprawie firmy MCM przeciwko FC Barcelona, dotyczącej instalacji elewacji Nowej La Masii. Przyczyną nieporozumienia był fakt, że sędzia wymagał od Laporty, by ten odpowiadał na pytania po hiszpańsku, podczas gdy katalończyk chciał mówić w swoim ojczystym języku. Fakt, że adwokat MCM, Mario Conde, twierdził, iż nie zna katalońskiego, a na sali nie było tłumacza, posiedzenie sądu niemal zostało przerwane. Ostatecznie jednak, Conde, widząc pewną irytację byłego prezydenta FC Barcelona, zdecydował się kontynuować zadawanie pytań bez tłumacza.