W poniedziałkowe popołudnie Dani Alves dał prawdziwe 'show' podczas konferencji prasowej, na której wypowiadał się o...
O swojej przyszłości: "Nie wiem, jak będzie ona wyglądać. Mam kontrakt do końca czerwca i myślę tylko o dwóch finałach, które nas czekają. Po 7 czerwca, po finale Ligi Mistrzów, zobaczymy. Obecnie moja przyszłość jest teraźniejszością. Nie będę się wypowiadać na temat klubów, które są zainteresowane. Mam kilka opcji, które rozważę, jednak zrobię to dopiero po finale Ligi Mistrzów. Dzisiaj chciałem porozmawiać o braku szacunku względem mojej osoby. Dziennikarze pisali wiele bzdur na mój temat, więc uznałem, iż muszę je ukrócić. Jestem z drużyną na 200%, jednak z zarządem... Nie wiem, czy uzbierałoby się 10%. W tym momencie mam nogę, pół ciała i całą głowę poza Barçą".
O pieniądzach: "Ludzie mogą mówić co chcą. Nie chodzi mi o pieniędze. Pragnę tylko szacunku. Mój kontrakt wygasa 30 czerwca. Nie mogę przeżyć tego, że praktycznie wszystko, co zrobiłem dla Barçy, jest teraz zapominane, nikt nie bierze tego pod uwagę".
O kontrakcie: "Sytuacja jest dokładnie taka sama jak rok temu. Rozmawiałem z prezydentem i podałem mu swoje warunki. Klub zadecydował, iż chce ze mną rozmawiać o nowej umowie dopiero 2 czy 3 miesiące temu, być może dlatego, iż poprawiła się moja forma. Za każdym razem, gdy przegrywaliśmy, to ja byłem uznawany za kozła ofiarnego. Ostatni raz rozmawiałem z Bartomeu jakiś miesiąc temu, jednak nie ujawnę detali, ponieważ nie były one interesujące dla mnie, a co dopiero dla was".
O Luisie Enrique: "Nie rozmawiałem z nim o swojej przyszłości. On ma swoje sprawy. Nie chcę, aby inni się w to angażowali. Luis Enrique czy Leo Messi mają swoją pracę. Nikt nie musi mnie tłumaczyć".
O tym, kto nie okazuje mu szacunku: "Ludzie w klubie - dyrektorzy czy inne osoby rozmawiające za moimi plecami. Nie chcę jednak podawać konkretnych nazwisk".
O zakazie FIFA: "Pół roku temu oni nie chcieli przedłużyć mojego kontraktu, jednak wówczas FIFA nałożyła na Barçę zakaz transferowy i teraz znowu mnie chcą. Wszystko ma jednak swoją cenę, ja także".