Z trudem wywalczone trzy punkty
Po szalenie ciężkim dla gospodarzy spotkaniu, Barcelona w ciągu dwóch minut odwróciła losy meczu za sprawą Sergi Roberto i Luisa Suareza, choć kompletnie nic na to nie wskazywało. Od oglądania Dumy Katalonii momentami aż zęby bolały. Nieobecność Leo Messiego była aż nadto widoczna i nie zniwelował jej aktywny oraz wszędobylski (przy czym mało efektywny) Neymar. Goście natomiast po objęciu prowadzenia za sprawą skutecznej główki Papadopoulosa nie tylko skutecznie bronili korzystnego wyniku, ale i wyprowadzali własne szybkie akcje, niejednokrotnie bardzo groźne. Sił na taką grę brakło im mniej więcej w połowie drugiej części spotkania, co w końcówce wykorzystali podopieczni Luisa Enrique.
Aptekarze rozpoczęli pojedynek odważnie, nie cofając się głęboko na własną połowę. Stosowali wysoki pressing i agresywnie naciskali na graczy Barcelony w drugiej linii. To dawało bardzo dobre efekty. Pierwszą okazję stworzyli sobie już w 2. minucie, kiedy na prawej flance Bellarabi ograł Pique i wrzucił na krótki słupek, gdzie Javier Hernandez uwolnił się spod opieki Mascherano i uderzył w kierunku bliższego słupka. Na szczęście ter Stegen był czujny i sparował strzał Meksykanina.
W odpowiedzi w 6. minucie Neymar z lewej flanki miękko dośrodkował na 10 metr do wbiegającego w szesnastkę Rakitica, a Chorwat bez namysłu uderzył głową - tylko w środek bramki, więc nie sprawił kłopotów Leno.
Jeszcze lepszą sytuację wypracował sobie w 10. minucie Sandro po ładnej dwójkowej akcji z Suarezem. Młody Hiszpan wpadł w pole karne i uderzył technicznie lewą nogą, jednak Leno popisał się świetnym refleksem i efektowną robinsonadą zapobiegł utracie bramki.
Po 180 sekundach kolejna centra Bayeru z prawej flanki znalazła adresata w polu karnym. Tym razem dogrywał Donati, strzelał Bellarabi. Skrzydłowy reprezentacji Niemiec posłał futbolówkę wysoko w trybuny.
Barcelona wyraźnie spuściła z tonu, mając nie lada problem z przedarciem się przez dobrze zorganizowany w środku pola Bayer. Rywal natomiast poczynał sobie coraz śmielej. W 19. minucie strata na środku w bocznym sektorze zapoczątkowała kontrę, Kramer zagrał do Kampla, a Słoweniem przełożył sobie już w polu karnym piłkę na lewą nogę. Uderzenie byłego gracza Salzburga i Borussii Dortmund wyraźnie minęło bramkę ter Stegena.
W 22. minucie Aptekarze dopięli swego. Calhanoglu udowodnił, że świetnie bije stałe fragmenty gry. Jego mocne i płaskie dochodzące dośrodkowanie w pole bramkowe na krótki słupek na gola zamienił Papadopoulos, wygrywając pojedynek główkowy z Mathieu (choć tak naprawdę Francuz nawet go nie podjął) i uprzedzając niezdecydowanego ter Stegena.
Zatrważająca liczba strat gospodarzy w drugiej linii skutkowała licznymi kontrami Bayeru, na ogół bardzo dobrze wyprowadzanymi. W 32. minucie akurat Ballarabi nie miał specjalnie wsparcia i osaczony przez czterech przeciwników zdecydował się na nieprecyzyjny i nieczysty strzał z przeszło 30 metrów.
Ten sam piłkarz cztery minuty później znów poradził sobie z Pique - tym razem z lewej strony pola karnego, przełożył futbolówkę na prawą nogę i huknął mocno na bramkę. Na szczęście trafił wprost w ter Stegena, który odbił piłkę.
Dopiero na kilka minut przed przerwą do głosu doszli gospodarze. W 39. minucie bardzo dobrym zagraniem ze środka w pole karne do Neymara popisał się Rakitic. Brazylijczyk spróbował zagrania klepki z Suarezem, co nie do końca się udało, aczkolwiek piłka nieco przypadkowo wróciła pod nogi reprezentanta Canarinhos, który posłał tzw. "szczura" w kierunku bramki Leno. Niemiec zdołał jedynie obrócić się i obserwować, jak powoli tocząca się futbolówka uderza w słupek i dopada do niej Sandro. Tylko fantastycznym blokującym wślizgiem Papadopoulos uratował gości od utraty gola.
Pierwsze 45 minut zakończył strzał Rakitica z rzutu wolnego z łatwością wyłapany przez Leno.
Druga część spotkania rozpoczęła się podobnie jak pierwsza - od stuprocentowej okazji Chicharito Hernandeza. Wybijana przez Mathieu piłka przypadkowo trafiła do Bellarabiego, który popędził prawym skrzydłem i znakomicie wyłożył futbolówkę wzdłuż bramki do wolnego Meksykanina, a ten nienaciskany przez nikogo uderzył w stylu Michała Kucharczyka z Ajaxem - gdzieś poza stadion.
Za chwilę po przechwycie Rakitica blisko bramki rywala w dogodnej sytuacji znalazł się Sandro. Wychowanek Barcelony uderzył płasko w kierunku dalszego słupka, myląc się o... jakieś 3-4 metry.
Kolejne próby pokonania Leno należały do Neymara. Najpierw w 57. minucie z sytuacyjnej piłki strzelił z półobrotu metr od bramki. Po kolejnych ośmiu minutach przymierzył technicznie z rzutu wolnego, nieznacznie pudłując.
W 71. minucie Rakitic tyłem do bramki posłał piłkę na oślep za siebie. Ta znalazła się na głowie Pique, ale stoper Barcelony główkował w środek bramki tam, gdzie czekał już niemiecki golkiper.
Minuty mijęły coraz szybciej, a bramkarz Bayeru wciąż pozostawał z raptem jedną wymagającą kunsztu interwencją po uderzeniu Sandro z pierwszej połowy. Na murawie zameldowali się kolejno Alba, Munir i Sergio Roberto. Ostatnia dwójka ( choć Alba też miał swój udział przy pierwszym golu) okazała się kluczowa dla odwrócenia losów pojedynku.
Wszystko zaczęło się na 10 minut przed ostatnim gwizdkiem. Z lewej strony płasko w pole karne do Munira zagrał Alba. Ten uderzył bez przyjęcia, jednak niemalże w sam środek bramki. Tor lotu futbolówki delikatnie zmienił Sergi Roberto, co sprawiło, że Leno "wypluł" prostą wydawałoby się piłkę przed siebie. Dopadł do niej Admirał i z bliska skierował do siatki.
Nim goście zdołali otrząsnąć się po stracie bramki, szybko musieli przełknąć kolejną gorzką pigułkę. Na prawej flance Munir z dużą dozą szczęścia ograł jednocześnie Papadopoulosa i Wendella, za chwilę już bez przypadku w ładny sposób przełożył Kramera i zagrał płasko na 15 metr do Suareza, a ten fantastycznym strzałem z woleja trafił w górny róg bramki nie dając najmniejszych szans Leno na skuteczną interwencję.
W 86. minucie po kontrze i mocnym zagraniu z lewej strony pola karnego od Neymara ten sam Munir miał szansę na własną bramkę, ale koncertowo ją zmarnował.
Bayer nie był już w stanie zagrozić bramce ter Stegena i mecz zakończył się wynikiem 2:1. Bardziej od zaprezentowanego poziomu i straty bramki martwi strata czegoś (a w zasadzie "kogoś") innego - uraz mięśniowy zmusił Iniestę do zasygnalizowania zmiany w 60. minucie. Barcelona najprawdopodobniej będzie zmuszona radzić sobie bez swojego kapitana 2-3 tygodni, co w obecnej sytuacji kadrowej jest kolejnym ciężkim, choć miejmy nadzieję, wciąż nie nokautującym ciosem. Tak pechowego pod tym względem sezonu nie było już dawno. A za pasem szalenie ciężki wyjazd na Ramon Sanchez Pizjuan i kolejne po Superpucharze Europy starcie z Sevillą.