Rekordowy remis
Stało się - pojedynek dwóch na w pół rezerwowych jedenastek Valencii i Barcelony zakończył się wynikiem 1:1, który przedłużył serię meczów bez porażki Dumy Katalonii do 29, co stanowi nowy klubowy rekord. Ten zapewnili dziś rezerwowi, grający na co dzień w drużynie B: Juan Camara asystował, Kaptoum trafił do siatki. Co ciekawe, podopieczni Luisa Enrique po testowanym z Espanyolem ustawieniu 4-2-3-1 dziś rozpoczęli pojdynek w jeszcze bardziej eksperymentalnej taktyce przypominającej 3-4-1-2. Efekt był zadowalający.
Pierwsze minuty w wykonaniu obu ekip to głównie próby zaskoczenia strzałami z dystansu. Pierwszy oddał w 4. minucie Sandro. Sergi Roberto znakomicie dostrzegł wolnego z prawej strony Munira, ten zagrał na środek po linii pola karnego, gdzie jego partner z ataku zdecydował się na uderzenie z pierwszej piłki, które poszybowało dość wysoko nad bramką. Kolejny strzał w wykonaniu Rakitica miał miejsce pięć minut później. Po małej grze w trójkącie z Vidalem I Munirem Chorwat uderzył tyleż mocno, co niecelnie.
W 19. minucie solową akcją zakończoną strzałem tuż sprzed szesnastki popisał się El Haddadi. Juame Domenech nie musiał jednak po nim nawet interweniować. Valencia odpowiedziała dopiero po dziesięciu minutach. Piłkę przed polem karnym otrzymał Fran Villalba, Barta zostawił mu zbyt wiele miejsca, a młodziutki pomocnik gospodarzy wykorzystał je oddając bardzo groźne, techniczne uderzenie, które nieznacznie poszybowało nad poprzeczką bramki ter Stegena.
Kolejna okazja na gola dla Blaugrany nadarzyła się w 36. minucie. Do rzutu wolnego na 30 metrze podszedł Ivan Rakitic, ale posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczką.
Niby dość bezbarwni z przodu gospodarze jeśli już atakowali to bardzo groźnie. Tak było w 39. minucie, choć sytuacja zrodziła się... z niczego. Dalekie wybicie spod linii bocznej Gayi - wydawałoby się tylko i wyłącznie na przysłowiowe "uwolnienie" - przy wysoko ustawionej defensywie gości poszybowało na wolne pole. Najszybciej do piłki dopadł Negredo, wyszedł sam na sam i starał się pokonać ter Stegena miękką podcinką. Niemiec dobrze skrócił kąt, odbił futbolówkę, ale tak niefortunnie, że ta wróciła pod nogi snajpera Nietoperzy, któremu nie pozostało nic innego jak dobić swój strzał do pustej bramki.
Barcelona mogła na tego gola odpowiedzieć jeszcze przed przerwą, po zaledwie pięciu minutach. Rakitic krótko rozegrał rzut wolny z Adriano, Brazylijczyk dośrodkował idealnie na środek pola karnego do nabiegającego Bartry. Stopera Blaugrany uprzedził jednak... Munir, zdejmując mu piłkę z głowy i posyłając obok bramki. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jego starszy kolega znalazłby się w lepszej okazji do zdobycia bramki.
Kilkadziesiąt sekund później celnie z dystansu uderzył jeszcze Gaya, ale ter Stegen pewnie wyłapał futbolówkę.
Druga część spotkania początkowo przebiegała pod dyktando gospodarzy. Tuż po wznowieniu gry doskonałą centrę w pole karne posłał Pablo Piatti, pojedynek główkowy wygrał Santi Mina, ale uderzył niecelnie. Kilka minut później ten sam zawodnik oddał już celny strzał - tym razem z blisko 30 metrów. Dobrze ustawiony golkiper Barcelony nie dał się jednak zaskoczyć i pewnie wyłapał futbolówkę.
Później do głosu za sprawą Rakitica doszli goście z Katalonii. W 59. minucie niecelnie huknął z dystansu, a w 66. minucie po efektownym zejściu do środka z lewej strony i wejściu w pole karne uderzył mocno, lecz wprost w Jaume.
Ostatni celny strzał podopieczni Garryego Neville'a oddali w 74. minucie za sprawą Danilo, który precyzyjnie uderzył pod poprzeczką z rzutu wolnego. W świetnym stylu piłkę nad bramką przeniósł czujny ter Stegen. Z kolei ostatni raz groźnie pod polem karnym Niemca zrobiło się w 80. minucie, kiedy ładną, dwójkową akcję Gayi i Piattiego zakończył uderzeniem obok bramki Argentyńczyk.
Duma Katalonii doprowadziła do wyrównania w 84. minucie. Na lewym skrzydle piłkę w sytuacji 2 na 1 otrzymał Douglas, zagrał ją do przodu w stronę obiegającego go po skrzydle wprowadzonego kilka minut wcześniej Camary, ten natomiast wyłożył świetną, płaską piłkę innemu zmiennikowi, Kaptoumowi, na 8-9 metr, a Kameruńczyk z zimną krwią precyzyjnym uderzeniem na jeden kontakt umieścił ją w siatce.
Blisko drugiej asysty skrzydłowy Barcelony B był w 87. minucie. Była to niemalże kopia poprzedniej sytuacji, z tym, że adresatem podania był tym razem Munir, który na wślizgu zdołał uderzyć futbolówkę, ale zbyt lekko i wprost w portero Valencii.
Okazja El Haddadiego okazała się ostatnią w zaskakująco łatwo wygranym przez Barceloną dwumeczu. O tym, kto będzie rywalem ekipy z Katalonii w finale Pucharu Króla dowiemy się jutro. W praktyce można być w 99% pewnym, że finałowym przeciwnikiem zostanie Sevilla. Drużyna Grzegorza Krychowiaka podobnie jak DUma Katalonii zaskakująco łatwo ograła Celtę w pierwszym starciu (4:0) i rewanż wydaje się jedynie formalnością.