Arsenal podzielił los City
Barcelona polubiła wyjazdy na Wyspy Brytyjskie i kończy je zwycięstwami. Taki wyniki przywiozła z dwóch ostatnich wyjazdów do Manchesteru na mecze z City (2:0 i 2:1). Gładkie 2:0 Duma Katalonii uzyskała również dzisiaj. Po dwóch trafieniach Leo Messiego, któremu wreszcie udało się przełamać "klątwę" Petra Cecha, podopieczni Luisa Enrique są więcej niż jedną nogą w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Rewanż wydaje się formalnością, choć z drugiej strony futbol widział nie takie przypadki. Ta Barcelona nie powinna jednak wypuścić tak korzystnego wyniku z rąk.
Samo spotkanie w pierwszej jego fazie zawiodło. Obserwowaliśmy coś na wzór "piłkarskich szachów", gdzie obie drużyny wzajemnie się badały. Arsenal odpuścił wysoki, agresywny pressing, z kolei goście nastawili się na szanowanie piłki, podania do nogi i unikanie zagrań, które mogłoby skutkować stratą. Dopiero w 22. minucie zrobiło się gorąco pod bramką ter Stegena. Alves zablokował uderzenie Bellerina tak niefortunnie, że futbolówka znalazła się pod nogami Oxlade'a-Chamberlaina. Reprezentant Anglii w idealnej wydawałoby się sytuacji uderzył anemicznie, prosto w leżącego już na murawie golkipera Barcy.
W 31. minucie miękką centrę Neymara na 6-7 metr wykorzystał... Messi, uderzając głową nad poprzeczką. Najbliżej powodzenia Barcelona była w doliczonym czasie pierwszej połowy. Busquets kapitalnie dostrzegł wbiegającego w szesnastkę Alvesa, ten w pełnym biegu z powietrza równie kapitalnie wyłożył piłkę wzdłuż bramki "na nos" Suarezowi, który w tylko sobie znany sposób przestrzelił głową obok dalszego słupka.
Druga połowa bezsprzecznie należała do Barcelony, choć gospodarze potrafili raz się odgryźć. Najpierw jednak musiał ich "postraszyć" Neymar. Braylijczyk znalazł się sam na sam z Petrem Cechem po znakomitym prostopadłym podaniu od Iniesty, ale przegrał ten pojedynek.
Kanonierzy odpowiedzieli w 60. minucie. Z lewej flanki idealnie dośrodkował Monreal, Giroud wygrał powietrzne starcie z Mascherano i posłał piłkę głową tuż przy prawym słupku bramki ter Stegena. Niemiec na jego nieszczęście błysnął kapitalnym refleksem wyciągając się jak struna i odbijając wydawałoby się nieuchronnie zmierzającą do siatki piłkę.
Po sześciu minutach groźnie zaatakowała Duma Katalonii. Busquets na jeden kontakt wgrał piłkę w pole karne do Suareza, który ni to uderzał po długim słupku, ni to dogrywał wzdłuż bramki. Ostatecznie futbolówka wyszła za linię końcową.
Od tego momentu goście całkowicie przejęli kontrolę nad meczem (jak fragmentami w pierwszej połowie) i zaczęli stwarzać sobie naprawdę klarowne okazje bramkowe (tego do przerwy brakowało). W 71. minucie jedna z nich została zamieniona na gola. Błyskawiczny kontratak zapoczątkowało dokładne wybicie Iniesty w kierunku Neymara. Brazylijczyk zagrał piłkę do lewej linii bocznej do Suareza, który odegrął mu na środek świetną piłkę zwrotną między nogami Kościelnego. Neymar ścigany przez graczy Arsenalu w polu karnym wyłożył jeszcze piłkę do znajdującego się obok Messiego, a Argentyńczyk najpierw zamarkował uderzenie w pierwsze tempo, czym położył Cecha na murawie, by potem skierować futbolówkę do siatki.
Po siedmiu minutach na tablicy wyników powinien widnieć wynik 0:2. Kolejny kontratak Barcelony tym razem zainicjował Messi, oddając piłkę Neymarowi. Brazylijczyk w pol karnym przełożył sobie futbolówkę na prawą nogę, lecz został zablokowany. Bezpańską piłkę przejął La Pulga i wyłożył ją wzdłuż bramki do Suareza, który w idealnej sytuacji uderzył jedynie w słupek.
Koniec końców ten wynik pojawił się na telebimie po pięciu minutach. Flamini bezmyślnie sfaulował Messiego w polu karnym, a sam poszkodowany zamienił jedenastkę na gola, swojego drugiego w tym meczu.
W doliczonym czasie gry ten niesamowity tercet ofensywny mógł wykreować jeszcze jedną bramkę. Messi zagrał na prawo do El Pistolero, ten dośrodkował na dalszy słupek. Po drobnym rykoszecie piłka dotarła na głowę Neymara, ale uderzenie Brazylijczyka Cech sparował na rzut rożny. Tym samym Arsenal podobnie jak wcześniej Obywatele nie postawił Barcelonie zbyt wysoko poprzeczki, wyraźnie przegrywając na własnym boisku. Dla podopiecznych Arsene'a Wengera chyba nie ma już ratunku i Kanonierom pozostaje skupić się na rozgrywkach toczonych na własnym podwórku. Ten wynik może z kolei oznaczać odpoczynek dla kilku graczy Blaugrany. Z pewnością przymusową przerwę będzie musiał "odbębnić" Gerard Pique, ukarany żółtą kartką eliminującą go z rewanżu. Ten natomiast odbędzie się dopiero 16 marca, oczywiście na Camp Nou.