Carles Naval był delegatem Barcelony przez ponad 30 lat i został uhonorowany w Catalunya Radio. Kilka legend katalońskiego klubu, w tym Pep Guardiola czy Andrés Iniesta, chwalili pracę Navala, a on sam podzielił się paroma interesującymi historyjkami.
- Dopóki klub będzie we mnie wierzyć, a ja będę mieć siłę, będę pracował w Barcelonie - powiedział. - W tej pracy nie ma czasu na wolne. Każdego dnia jest coś do zrobienia. Pewnego dnia piłkarz zadzwonił do mnie po powrocie z meczu wyjazdowego o 2:30 w nocy i informuje, że zepsuło mu się ogrzewanie. O 8 rano był już u niego fachowiec - śmiał się Naval, który mówił także...
O wyrzuceniu Realu z Pucharu Króla: "Sprawa Denisa Czeryszewa była niczym zatruty owoc dla Chendo, delegata Realu Madryt. W Barcelonie to delegat dba o zawieszenia".
O piłkarzach: "Spora część z nich prosi o naprawdę duże telewizory w ich hotelowych pokojach, aby mogli grać na PlayStation".
O szatni po meczu z Getafe: "Zdjęcia szatni po halloweenowym meczu z Getafe były zdecydowanie podkoloryzowane".
O spóźnieniach: "Wszystkie wewnetrzne kary są przeznaczane na cele charytatywne. Każda minuta spóźnienia na trening to 200 euro kary".
O Txemie Corbelli: "Zaskoczyło mnie, że klub się go pozbył. Nikt się tego nie spodziewał".
O finale Ligi Mistrzów w Rzymie: "Po meczu Pep Guardiola podszedł do mnie i zapytał, czy nie mógłby spać z pucharem. Oczywiście się zgodziłem".
O Ronaldinho: "Opuścił tylko dwa treningi. Był praktycznie zawsze. Inna sprawa, że nie zawsze na czas..."
O Iniestazo: "Nie celebrowałem gola Iniesty na Stamford Bridge. Ktoś musiał pilnować ławki rezerwowych".