Wreszcie zwycięstwo
FC Barcelona zakończyła serię czterech remisów z rzędu i pokonała Borussię Monchengladbach 4:0 w meczu szóstej kolejki Ligi Mistrzów. Tym samym Barca 10 sezon z rzędu wygrywa grupę Champions League i będzie rozstawiona w losowaniu 1/8 finału, które odbędzie się już w najbliższy poniedziałek.
Blaugrana wreszcie zagrała dobrą, szybką piłkę i pozostaje tylko żałować, iż ten mecz był tak niewiele wart (choć 1,5mln euro za zwycięstwo piechotą nie chodzi). Od pierwszej minuty goście z Niemiec zostali zepchnięci do defensywy, w pierwszych 45 minutach kilku piłkarzy rywali przebiegło ponad 6 kilometrów, co nie mogło się dla nich skończyć dobrze w dalszej części meczu. Luis Enrique wystawił w pierwszym składzie wszystkich piłkarzy, których kupił do drużyny minionego lata. Sporą ochotę do gry przejawiali zwłaszcza Denis Suarez i Aleix Vidal. W 16 minucie ładnym rozegraniem popisał się Andre Gomes, piłka trafiła do Messiego, który uruchomił Ardę, sam zwolnił i poczekał na zwrotne podanie od Turka, precyzyjnym strzałem otwierając wynik meczu. Była to 10 bramka Leo w tej edycji Ligi Mistrzów i wydawało się, że rekord goli w fazie grupowej pozostaje kwestią kikudziesięciu minut, ale o dziwo Argentyńczyk nie strzelił już w tym meczu wiele bramek. Trzeba przyznać, że był dość pieczołowicie pilnowany w zagęszczonej środkowej strefie boiska, co z kolei stwarzało wolne przestrzenie na skrzydłach. W pierwszej połowie mimo kilku kolejnych groźnych akcji bramki już nie padły. Goście mieli jedną sytuację na samym początku, ale sędziowie niesłusznie odgwizdali spalonego w sytuacji sam na sam z Cillessenem. Ciekawostką jest fakt, że w pierwsze 45 minut Andres Iniesta zaliczył aż 90 podań.
Ktoś mógłby pomyśleć, że druga połowa będzie nieustannym graniem "na rekord" Messiego, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Pomiędzy 50 a 67 minutą "Duma Katalonii" strzeliła trzy bramki, ale wszystkie były autorstwa Ardy Turana. Zaczęło się od prostej główki po dośrodkowaniu Denisa Suareza. Chwilę później ładny strzał z pierwszej piłki po dograniu od Aleixa Vidala. Wreszcie strzał z najbliższej odległości, po którym golkiper rywali wpadł do siatki razem z piłką. Pierwszą asystę w nowych barwach zanotował przy okazji Paco Alcacer. Na boisku w miejscu Iniesty i Ardy pojawili się Rafinha i Cardona, a Blaugrana dalej dominowała i mimo ulewnego deszczu miała ochotę na kolejne bramki. Wynik nie uległ jednak zmianie i Messi nie pobil rekordu goli w fazie grupowej (wiosną z pewnością zaatakuje rekord 17 goli w jednym sezonie Champions League), a Barcelona "zaledwie" wyrównała rekord bramek w fazie grupowej, strzelając aż 20 w 6 meczach. Gdyby tak dobrze szło w La Liga...
FC Barcelona - Borussia Monchengladbach 4:0 (1:0)