Isco Alarcón nie ma pewnego miejsca w składzie Realu Madryt, gra bardzo rzadko i chciałby odejść. Zainteresowanie jego sprowadzeniem wyraża FC Barcelona, a i sam zawodnik Królewskich nie miałby nic przeciwko przenosinom na Camp Nou. Problemem jest jednak klauzula anty-Barça, którą ujawnia „Mundo Deportivo”.
Zdaniem dziennika od czasu słynnego transferu Luisa Fígo z Barcelony do Realu Madryt oba kluby zawarły niepisany pakt o nieagresji, tzn. o unikaniu podbierania swoich zawodników. Florentino Pérez poszedł o krok dalej i w kontraktach piłkarzy wpisuje klauzulę anty-Barça. Jej zapis jest prosty: jeśli chcesz odejść, możesz to zrobić wszędzie, ale nie do Barcelony.
Kontrakt Isco z Realem Madryt wygasa dopiero 30 czerwca 2018 roku i nie wiadomo, czy pomocnikowi wystarczy cierpliwości, aby czekać tak długo. Po dwóch świetnych meczach z Osasuną (3:1) i Espanyolem (2:0) w środowym starciu z Valencią (1:2) Zinedine Zidane posadził Hiszpana na ławce, a ten nie przyjął tego najlepiej.
– Wszyscy dobrzy zawodnicy są mile widziani w Barcelonie. Z Isco znam się z czasów gry w Valencii. Wiem, że ma ogromną piłkarską jakość – powiedział niedawno Jordi Alba, lewy obrońca Barcelony. Jego wypowiedzi obrazują stosunek katalońskiego klubu do transferu pomocnika – jeżeli nadarzy się do niego okazja, drzwi Camp Nou będą dla Isco otwarte.
Zdaniem dziennika „AS” Barça w ostatnich godzinach rozpoczęła wstępne rozmowy z otoczeniem Isco, aby dowiedzieć się, czy zawodnik rzeczywiście jest zainteresowany przenosinami na Camp Nou. Na razie nie wiadomo, jaką odpowiedź dostaną przedstawiciele katalońskiego klubu, ale pewnym jest, że nie tylko Barça chciałaby sprowadzić pomocnika. Isco mocno interesuje się także m.in. Manchester City.