Andrés Iniesta chce wyjść w podstawowej jedenastce Barcelony na mecz z Atlético Madryt (niedziela, 16:15), jednak – jak informuje dziennik „AS” – decyzja ws. jego występu zapadnie dopiero tuż przed pierwszym gwizdkiem. Pomijając kwestie fizyczne, wydaje się, że gracz z Fuentealbilli nie ma najlepszych odczuć, nie czuje się najlepiej pod względem psychicznym.
Pomocnik był jednym z najbardziej krytykowanych zawodników po blamażu w Paryżu z PSG (0:4), a w starciu z Leganés (2:1) zagrał tylko ostatnich dziesięć minut i nie wyglądał najlepiej. Coś nie działa. Luis Enrique dał swoim zawodnikom kilka dni wolnego i Iniesta wykorzystał je na wyjazd z rodziną do Andory, gdzie Hiszpan miał naładować baterie.
– Mogłem być lepszy – przyznał Iniesta po starciu z Leganés, jego meczem numer 400 w LaLiga. W tym sezonie nękany przez kontuzje pomocnik rozegrał zaledwie 11 meczów w hiszpańskiej ekstraklasie, jednak w niedzielę jego obecność zostałaby przyjęta przez kolegów z zespołu z otwartymi ramionami. Nikt na Camp Nou nie wątpi w umiejętności Iniesty związane z wyprowadzaniem piłki czy uruchamianiem genialnego tria MSN.
Andrés ciągle pracuje z Raulem Martínezem, fizjoterapeutą z reprezentacji Hiszpanii, z którym w każdy czwartek spotyka się, aby ocenić stan swojego zdrowia i plan treningowy. Pomocnik uważa, że nadszedł odpowiedni moment, w którym Barça powinna wrócić do najwyższej formy, a on sam, jako kluczowy element zespołu, musi ją do tego poprowadzić.