FC Barcelona poprosiła Ernesto Valverde o brak pośpiechu w negocjacjach z Athletikiem – informuje „Mundo Deportivo”. Od dłuższego czasu Barça wiedziała, że Luis Enrique nie pozostanie na Camp Nou i Robert Fernández rozglądął się za alternatywą. Za szkoleniowcem drużyny z Bilbao przemawia fakt, że jego kontrakt z Athletikiem wygasa po zakończeniu sezonu, jednak sam trener ma wątpliwości. Prezydent Rojiblancos, Josu Urrutia, chce użyć wszystkich możliwych sposobów, aby przekonać Valverde do jak najszybszego podpisania kontraktu, co miałoby odciąć go od Barçy.
Byly zawodnik Barçy, Athleticu i Espanyolu bardzo docenia zainteresowanie Blaugrany, ale jednocześnie świetnie czuje się w Athleticu. Valverde czuje jednak, że pomału zaczyna dobijać do ściany, bo w związku z oczywistymi ograniczeniami niewielu piłkarzy może wzmocnić zespół z Bilbao, a obecni liderzy szybko się starzeją. I tu pojawia się Barcelona z Leo Messim, pozostałymi crackami, canterą i potencjalnymi transferami.
W „Mundo Deportivo” czytamy, że Valverde dużą uwagę przywiązuje do zdania swojej żony i trójki dzieci. Po tym, jak spędził wiele czasu bez nich (prowadził Espanyol, Valencię, Villarreal i pracował w Grecji) jego partnerka zdecydowanie wolałaby pozostać w Kraju Basków.
Barcelonie nie spieszy się z podpisywaniem kontraktu z nowym szkoleniowcem. Katalończycy chcą sprowadzić trenera z DNA Barçy, który dobrze zna klub i słynne etorno. Władze klubu mają ogłosić nazwisko następcy Luisa Enrique dopiero 1 lipca, ale bez wątpienia wszystko zostanie dopięte wcześniej. Duży wpływ na tempo rozmów może mieć wynik rewanżowego spotkania z PSG w Lidze Mistrzów.