• 59

Albo czarne, albo (tfu!)białe

Ubezpieczenie Twojego pojazdu w pełni online - Beesafe.pl

Długo miałem mieszane uczucia, wiele pytań i dylematów związanych, czy to z samym odejściem, czy znalezieniem ewentualnego następcy LE. Targało mną, czego upust dałem w kilku poprzednich, chaotycznych, artykułach (ten również dostosuje się do kanonu)...
Dla mnie osobiście wybór stanął pomiędzy zachowaniem naszej filozofii, ślepym wykorzystywaniem "czasu Messiego" do zapełnienia gablot, a zaakceptowaniem faktu, że coś się jednak skończyło i trzeba ruszać dalej. Wiem, że wielu z Was potraktuje to jako srogie wyolbrzymienie. Robienie z igły widły...
Ale może znajdzie się garstka myślących podobnie?

Wracając do tematu, po dobrych kilku tygodniach przemyśleń odnośnie tej kwestii - z dużą pomocą BO, no i samego Lucho! - wreszcie znalazłem własne zdanie.
Wiem, że pewnie jestem jednym z ostatnich maruderów, lecz ta kwestia ostatnimi czasy poruszała mnie najbardziej. Była ważniejsza nawet niż same wyniki zespołu, dlatego ustosunkowanie się do niej trwało tak długo. Starałem się nie podchodzić do niej emocjonalnie. Wybiegałem w bliżej nieokreśloną przyszłość, chłodno kalkulując, i starałem się wymyślić najbardziej korzystny dla Klubu rezultat.

Jeśli, droga czytelniczko/czytelniku, masz podobne odczucia, to czytaj dalej. Jeśli jednak podjęłaś/podjąłeś już swoją decyzję dużo wcześniej, to poniżej znajdziesz tylko brednie zagubionego kibica. Tudzież kompletnego matoła rozpisującego się nad czymś oczywistym... Ostrzegłem.

A zatem, wiem niewiarygodne..., stałem się gorącym zwolennikiem Sampaolego jako następcy Lucho! Tak samo jak Kloppa a nawet Simeone (Ja, zagorzały i zadeklarowany Pepofob i Cruyffista!).

Nie zniosę kolejnego bazującego non stop na Once de Gala, wiernego szwankującemu systemowi, biernego zarówno wobec transferów jak i widzimisię MSNBPI, "cierpiącego" w niemal każdym meczu , a ostatecznie "jak trwoga, to do Messiego", trenera. Kumpel piłkarzy, autorytet z wewnątrz, czy protegowany przez któryś z autorytetów... To samo. Już mi się przejadło. (Mi! Zagorzałemu Pepofobilowi i Cruyffiście!).
Stało się tak z trzech powodów.

Po pierwsze - nie ma mocnego i kozackiego kandydata z "wewnątrz". Każdy z nich, chcąc nie chcąc, będzie porównywany z Pepem. Blado to wygląda na tę chwilę...

Po drugie - wyżej wymienieni, to obecnie trenerzy z najwyższej światowej półki, którzy potwierdzają swoją klasę w swoich klubach i odnoszą z nimi sukcesy, jednocześnie odciskając na nich bardzo wyraźne piętno. Takie właśnie tuzy są potrzebne do ponownego wprowadzenia, powoli wypalającej się, Barcelony na szczyt. Mierzymy w najlepszych grajków - tak samo ma być z trenerem.

Po trzecie, najważniejsze - wszyscy niemal gwarantują powiew świeżości, nową myśl szkoleniową i to że nie dadzą się "wykastrować" i wrzucić do procesu kiszenia w naszym sosie, już w pierwszym dniu pracy.
Z nimi trzeba będzie zasiąść do poważnych rozmów, wysłuchać oczekiwań, złożyć deklaracje i się ich trzymać, a możliwe że nawet stoczyć batalię z innymi zainteresowanymi (A nie sprezentować za zasługi pracę marzeń byłemu zawodnikowi, który nawet nie przeczyta kontraktu i na wszystko zareaguje szczerym, przepełnionym DNA Barcy, uśmiechem ....)
Tego, moim zdaniem, nam obecnie potrzeba. Może nie wstrząsu i czystek, ale zdefiniowania na nowo naszej gry i stworzenia nowego systemu - nie tylko wyciągnąć z tej wybitnej generacji ile się jeszcze da, ale również przygotować plan na następców i zachować ciągłość. Zarząd musi też dojść do takich wniosków. Mamy przecież podstawy!

Jeżeli jednak w przypadku wyżej wymienionej trójki, punkt trzeci się nie sprawdzi - to już naprawdę nie mam żadnego pomysłu na uniknięcie długotrwałej przeciętności. Jedyne co przychodzi na myśl, to "Jak trwoga, to do..."

Oczywiście żaden trener na świecie nie może z marszu gwarantować wyników. Nawet, tak mocno popierany Sampaoli, koniec końców, z tak wielu losowych względów może się okazać niewypałem... Na to jednak wpływu nie mamy. Tak samo ma się sprawa z transferami zawodników - taki Pogba za sto baniek, mógłby u nas obecnie dzielić i rządzić (w dobrej taktyce, pod dobrym trenerem, bla, bla bla). Nie muszę tutaj chyba wymieniać zachwytów nad naszymi nabytkami przed obecnym sezonem?

W świecie piłki nożnej generalnie nie lubię porównań. Maradona, Pele czy Messi? Ten w tamtym klubie jest taki, to u nas byłby taki. Ten trener zrobił z drużyny X coś takiego, to porównajmy co by zrobił u nas... I tak dalej...
Ale to temat na inny wywód...

Pewnym jednak jest, że tak radykalna zmiana, odejście od tradycji "naszego trenera", zaufanie człowiekowi z zewnątrz, będzie się wiązała z kolosalną presją i niemal lustracją z każdej strony. Jednak każdy z powyższych kandydatów jest twardym skurwiesonem i z presją umie sobie poradzić - w to nie wątpię. No i każdy z powyższych ma spore poparcie wśród Cules... Prawda?

Istnieje również druga strona medalu. Jeśli w końcu zdecydujemy się pójść tą ścieżką, to bardzo możliwe jest zatracenie pewnych, związanych z nami od lat, wartości.
Jak my, tak konserwatywni i dumni, kibice zareagujemy na przykładowe zapomnienie La Masii, radykalną zmianę formacji czy, o zgrozo!, regularne oddawanie piłki rywalowi? Bardziej brutalna i ostra gra? Bronienie wyniku? Kick and rush kiedy zajdzie potrzeba? Bezceremonialne pozbycie się gwiazdy (bądź kilku?).  Mierdafutbol? Kto wie?
Chcemy treneiro z zewnątrz, oczekujmy konsekwencji... Będziemy równie twardymi skurwiesonami? Trofea nas przekupią?

Tutaj przychodzi kwestia zaufania. W końcu nowy trener opiekuje się naszą drużyną - to tak jakby zamiast trenerki wziął się za zawód przedszkolanki. Z Twoim dzieckiem w grupie...

Wracając do Barcy - jakie są Twoje odczucia wobec obecnej postawy zespołu? Jesteś chętna/y, aby wprowadzić zmiany? Podoba Ci się wizja kontynuacji, czy może drastycznych zmian? Oczywiście przeanalizuj wszystkie czynniki mające na to wpływ. Tak jak ja to robiłem przez kilka ostatnich tygodni.

Dlatego właśnie jestem pewien, że obecna zmiana trenera jest tą kluczową i kreślącą naszą najbliższą przyszłość... Dlatego właśnie tak trudno przez długi czas było mi przyjąć konkretne stanowisko. Dlatego tak bardzo biłem się z myślami.
Jeśli takie postanowienia w końcu zapadną, to niewykluczone że FC Barcelona za pięć lat będzie drużyną nie do poznania dla obecnych kibiców (Starszyzna podobne metamorfozy już przeżywała i zapewne zareaguje na moje wywody pobłażliwym śmieszkiem... Pozdrawiam @Sobi). Dla mnie osobiście jest to jednak wciąż kwestia bardzo poważna. Jedna z najważniejszych decyzji za czasów mojego kibicowania...(A przeżyłem sprżedaż Dinho - ledwo, ale przeżyłem.).

W idealnym świecie system Pepa nadal by funkcjonował, zawodnicy nie starzeli by się (albo ich wierne kopie co jakiś czas wypluwałaby La Masia), przeciwnicy nie wyciągali wniosków, itp, itd...
Wizja tak wspaniała jak i... Nudna.
Ten właśnie wniosek ostatecznie popchnął mnie w stronę zmian. Nuda. Inne kluby nam klękają (poza Realem, putanyolem i każdym zespołem prowadzonym przez tłumacza, wszystkie inne to nuda...). Zero rywaizacji, nuuuuda. Fajnie się na to patrzy z tronu - gorzej z fazy pucharowej, czy z drugiego miejsca w lidze... Serio. Niech się coś dzieje, ale niech jest to spowodowane zmianą taktyki, wypadkiem przy pracy, a nie człapaniem najlepszych i najbogatszych zawodników świata połączonym z lokowaniem produktu pewnego producenta smartwatcha...

Jednak najważniejszym bodźcem jest Pchła.
W złotych czasach La Masii przewinęły się setki talentów. Wielu z nich na skalę światową. Wszystko działało w zamierzonym trybie. La Masia produkuje światowej klasy zawodników. Dostosowanych do pełnienia określonej roli w FC Barcelonie - w najlepszym klubie na świecie rzecz jasna. Jak było za dużo, to wypożyczenie. Na zawsze...
Wszystko jednak spieprzył Messi. Tryby szlifierni uległy zmianie. Teraz każdy, nie ważne na jakiej pozycji, jest z góry porównywany do najdoskonalszego diamentu. Nowy Messi tu, nowy Messi tam. Ten na bramce jest tak wybitny, że będzie Messim wśród bramkarzy... Nie tylko presja na zawodnikach, ale i oczekiwania - moim zdaniem - radykalnie się zwiększyły. Co najlepsze, bezwiednie, spieprzył on równocześnie cały piłkarski świat!
Nie jestem na bieżąco z losami naszych zespołów młodzieżowych, ale jestem w stanie wysnuć tezę, że w tym momencie znajdziemy kilku młodych, którzy jeszcze kilka lat temu by głośno pukali do drzwi pierwszego zespołu. Taki Busi czy Pedro? Teraz jednak LE oraz zarząd, wymagają od nich poziomu wybitnego zanim wystawią do składu. Takie moje zdanie.
Może zatem trzeba odkurzyć La Masię? Może jednak nie trzeba wydawać grubych baniek na zamienników?
To będzie kwestia wobec nowego trenera. Kwestia, którą będę bardzo skrupulatnie monitorował...

Poza tym Messi spieprzył cały projekt! W wyraźnym dółku zespołu, on sam prowadzi w klasyfikacji Złotego Buta. Czyli wciąż nam dużo daje. Czyli wciąż każdy nowy trener musi go umieszczać w centrum swojej nowej taktyki. Musi braćpod uwagę jego zdanie... Co za nieszczęście! No i ten asystent Neymar... I Suarez. I Busi, który za 5 miesięcy będzie moim rówieśnikiem. Pique rok starszy ode mnie. Tragedia...

Kolejny raz ubiorę w ładne słowa oczywistą oczywistość... Ci zawodnicy - tak samo jak Don Adres czy Szefuncio i Admirał - nie zapomnieli nagle jak się gra w piłkę. Oni wszyscy potrzebują bodźca. Z zewnątrz. Informacji o tym, jak wygląda piłka poza Barceloną. Że ona również się rozwija. Że "ja sam znalazłem na Was patent, więc trzeba coś zmienić. Pokażę Wam jak."
Oni na to pójdą. Wierzę w to. Takiej informacji nie da im żaden "nasz" trener. Na pewno nie w praktyce...

Zmiany te jednak muszą być bardziej radykalne niż te wprowadzone przez Guardiolę. Bowiem On PRZYWRACAŁ nasz legendarny styl do życia. Wskrzeszał go, bazując na solidnych fundamentach, a później dopiero był w stanie przenieść go na niebywały poziom. Miał swój pomysł od samego początku, charakter, determinację i autorytet - owszem - jednak był cały czas "u siebie".
Kreowany przeze mnie następca Lucho natomiast, aby zapisać się w naszej historii, musi pójść pod prąd i ten styl na nowo nakreślić... Co przy naszym rozpieszczeniu, oczekiwaniach i poczuciu wyższości - jest zadaniem karkołomnym. Ma jednak jedną przewagę - grał przeciwko "najlepszemu zespołowi świata", analizował go i wzorował się na nim, i może to wykorzystać.

Biorąc to wszystko pod uwagę, stołek po Lucho jest bardzo kuszący i ambitny, lecz równocześnie jeszcze bardziej ryzykowny. I na pewno się zgodzicie, że nie można takiego etatu nazwać po prostu tak popularnym w środowisku słowem, jak "projekt"...

Wracając do samego numero uno, Sampaolego.

Mam wrażenie, że jeśli nasz zarząd wyśle konkretną ofertę - bez zbędnego pierdolenia, negocjowania niewiadomo czego, "castingów" i trzymania w niepewności do ostatniej chwili - to Sampaoli bez mrugnięcia okiem spakuje walizki i zacznie wybierać lokum w słonecznej Katalonii. Musi być twarde stanowisko z naszej strony - "Chcemy Ciebie, i tylko Ciebie, chłopie!" Wydaje mi się, że sam Sampaoli jest dość mocno na nas napalony... Klopp chyba też by się mocno zastanowił...

Valverde, Koeman, Eusebio czy Unzue od pierwszego dnia głównie starali by się dogadać z gwiazdami. Wtopić w system i zbytnio nie wychylać nosa. Coś tam swojego wprowadzić, ale w porozumieniu z drużyną (Znany scenariusz - może tryplet w przyszłym sezonie?). Jednak, gdy owy system działał w 100%, to takie podejście miało sens, lecz obecnie jest to po prostu kastracja Barcelony. LE miał w tym temacie bardzo duży handicap i go w pełni wykorzystał.
Sampaoli, Klopp czy Simeone mogliby samym swoim autorytetem, charakterami i pomysłami zaskarbić sobie zaufanie szatni, wzbudzić jej zainteresowanie. Bez wojen - w końcu Barcelona i jej zawodnicy to całkiem inna liga niż Sevilla, Liver, czy Materace. Oni to na pewno wiedzą. Ich celem powinno być rozpalenie iskry. Na początek.

Znając jednak życie, to nasi negocjatorzy będą w tych pertraktacjach (o ile wogóle do takich dojdzie...) przyjmować pozycję tych, którzy robią łaskę i oczekiwać, że ten znajdujący się obecnie na fali trener, będzie desperacko szukał drogi na naszą - baaardzo gorącą przecież! - ławkę. Czego skutkiem okaże się podkradnięcie go przez inny topowy zespół, który zwyczajnie w tańcu się nie pierdoli... Albo proste przedłużenie kontraktu...

Trzymam jednak kciuki za to, żeby nasz zarząd zachował się w tym przypadku zupełnie nie jak nasz zarząd :)





Ostatni akapit poświęcam głównemu bohaterowi całego zamieszania - Luisowi Enrique.

Dziękuję za wszystko Mister! Mam nadzieję, że wrócisz do domu! \0/

03.03.2017 07:35, autor: najoB, źródło: Własne

Powiązane newsy

Mecze


FC Barcelona

SSC Napoli
3 : 1
Champions League
Olímpic Lluís Companys - 21:00 12-03-2024

Atlético Madryt

FC Barcelona
0 : 3
La Liga
Metropolitano - 21:00 17-03-2024

FC Barcelona

Las Palmas
1 : 0
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:00 30-03-2024

PSG

FC Barcelona
2 : 3
Champions League
Parc des Princes - 21:00 10-04-2024

Cádiz CF

FC Barcelona
0 : 1
La Liga
Nuevo Mirandilla - 21:00 13-04-2024

FC Barcelona

PSG
1 : 4
Champions League
Olímpic Lluís Companys - 21:00 16-04-2024

Real Madryt

FC Barcelona
3 : 2
La Liga
Santiago Bernabéu - 21:00 21-04-2024

FC Barcelona

Valencia
- : -
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:00 29-04-2024

Tabela La Liga

Drużyna M W R P BZ BS Pkt
1 Real Madrid 32 25 6 1 70 22 81
2 Barcelona 32 21 7 4 64 37 70
3 Girona 32 21 5 6 67 40 68
4 Atlético de Madrid 32 19 4 9 59 38 61
5 Athletic Club 32 16 10 6 52 30 58
6 Real Sociedad 32 13 12 7 46 34 51
7 Real Betis 32 12 12 8 40 38 48
8 Valencia CF 32 13 8 11 35 34 47
9 Villarreal 32 11 9 12 51 55 42
10 Getafe 32 9 13 10 38 44 40
11 Osasuna 32 11 6 15 37 46 39
12 Sevilla 32 9 10 13 41 45 37
13 Las Palmas 32 10 7 15 30 39 37
14 Alavés 32 9 8 15 28 38 35
15 Rayo Vallecano 32 7 13 12 27 39 34
16 Mallorca 32 6 13 13 26 38 31
17 Celta de Vigo 32 7 10 15 37 47 31
18 Cádiz 32 4 13 15 22 45 25
19 Granada CF 32 3 9 20 33 61 18
20 Almería 32 1 11 20 31 64 14

Ostatnie komentarze

Ubezpieczenie Twojego pojazdu w pełni online - Beesafe.pl