Erensto Valverde jest trenerem, któremu błyskawicznie udało się zdobyć poparcie i szacunek szatni. Szkoleniowiec Barcelony zjednał sobie piłkarzy swoją świetną etyką pracy i kilkoma kwestiami, które przeszkadzały zawodnikom, jak np. ogłaszanie kadry w dniu meczu czy nadmierna liczba osób na teoretycznie zamkniętych treningach.
Kataloński dziennik Sport informuje, że 53-letni trener zdecydował się wyrzucić z wewnętrznego kodeksu kary dla zawodników. Powodem takiego zachowania jest fakt, że szkoleniowiec uważa swoich zawodników za profesjonalistów i odpowiedzialnych ludzi, którzy nie potrzebują "policji", aby kontrolować ich zachowanie. Tę decyzję z wielką ulgą przyjął np. Gerard Pique, który miał spore problemy ze spóźnianiem się. Katalończyk płacił średnio 6000 euro kar na sezon.
Sport przypomina, że kary do Barcelony przywrócił Pep Guardiola, u którego taryfikator był prosty - 200 euro za spóźnienie na trening, 400 euro za spóźnienie na przedmeczowe zgrupowanie. Luis Enrique był w tej kwestii jeszcze bardziej skrupulatny i zdarzało mu się nakładać kary na piłkarzy nawet za minutę spóźnienia.