FC Barcelona po cichu i dyskretnie pracuje nad zimowymi wzmocnieniami, a celem numer jeden jest Philippe Coutinho. Latem Liverpool odmówił negocjacji, stawiając kwotę zaporową (200 milionów euro), ale - jak informuje Mundo Deportivo - dziś podejście szefów The Reds jest zupełnie inne.
O ile latem Michael Edwards, dyrektor sportowy angielskiej drużyny, trzykrotnie odmawiał nawet rozpoczęcia negocjacji, o tyle teraz jest gotów wysłuchać ofert. W Barcelonie przyznają, że drzwi do negocjacji zostały otwarte i pojawia się duży optymizm ws. styczniowego transferu Brazylijczyka. Cena? Kosmiczna. Barca miałaby zapłacić kwotę w okolicach 145 milionów euro.
Przedstawiciele Blaugrany uważają jednak, że ten wydatek ma sens, bo piłkarz jest aż tak dobry. Ernesto Valverde chce dodać kreatywności do środka pola i poszukać zawodnika przypominającego Andresa Iniestę. Coutinho co prawda nie mógłby grać w Lidze Mistrzów, ale dałby kapitanowi odpocząć w LaLiga i Pucharze Króla, a w przyszłym sezonie przejąłby klucze do dyrygowania drużyną w środku pola.
Duma Katalonii pracuje nad obniżeniem kwoty transakcji. Przedstawiciele Barcy chcieliby wprowadzić do niej np. łatwe do spełnienia zmienne, ale póki co nie wiadomo, czy Anglicy się na to zgodzą.
Mundo Deportivo donosi także, że piłkarze Liverpoolu przyzwyczajają się do myśli, że Coutinho odejdzie już w styczniu. Dowodem na to mają być dziwne decyzje Jurgena Kloppa, a także słowa z bliskiego otoczenia szatni The Reds. Brazylijski pomocnik ma już umysł w Barcelonie i pragnie jak najszybciej zmienić klub.