Kiedy w sierpniu Paulinho podpisał kontrakt z FC Barceloną, zarówno media jak i kibice nie wierzyli w jego umiejętności. Twierdzili, że były piłkarz chińskiego Guangzhou Evergrande nie jest wystarczająco dobry dla katalońskiego zespołu. Pierwszego dnia w oficjalnym klubowym sklepie sprzedano tylko jedną koszulkę z numerem 15.
Cztery miesiące później nikt już nie wyobraża sobie Barcelony bez Brazylijczyka. Paulinho ma mocną pozycję w drużynie i stał się bardzo ważną częścią układanki Ernesto Valverde. Do tego stopnia, że bardzo prawdopodobnym jest, iż sobotnie El Clásico rozpocznie w podstawowej jedenastce.
Kiedy Neymar odszedł do Paris Saint-Germain, na lewym ataku pojawiła się pusta przestrzeń. Miał ją wypełnić Ousmane Dembélé, jednak po kilku meczach doznał ciężkiej kontuzji, która wykluczyła go z gry na kilka miesięcy. Uraz leczy także Paco Alcácer.
Paulinho nie jest co prawda napastnikiem, jednak specjalnie dla niego Valverde zmodyfikował ustawienie z 4-3-3 na 4-4-2. Dzięki temu Brazylijczyk z jednej strony może razem z Sergio Busquetsem zabezpieczać tyły, z drugiej może podłączać się pod akcje ofensywne.
Statystyki piłkarza mówią same za siebie. Paulinho strzelił w tym sezonie sześć goli w rozgrywkach ligowych, więcej niż którykolwiek z graczy Realu Madryt, włączając w to Cristiano Ronaldo, Karima Benzemę i Garetha Bale'a. 29-letni Brazylijczyk nie wspomina dobrze swojego pobytu w Tottenhamie, jednak jego kariera w Chinach ponownie nabrała tempa.
"Nie przyszedłem tutaj, by zamykać usta komukolwiek, ale po to, by ciężko trenować i dawać z siebie wszystko dla drużyny" - mówił w listopadzie. Jeśli Paulinho znów uda się wspiąć na wyżyny piłkarskich umiejętności i pomoże on w sobotę powiększyć przewagę nad Realem do czternastu punktów, nikt w Barcelonie nie będzie już pamiętał, w jakich okolicznościach przychodził do klubu. Co więcej, dobre występy mogą otworzyć mu drogę nawet na Mundial w Rosji.