Po prezentacji Philippe Coutinho nadszedł czas Yerriego Miny. Kolumbijczyk miał we wtorek w południe przylecieć do Barcelony, jednak doszło do opóźnienia. Jak czytamy w Mundo Deportivo, 23-latek nie wziął udziału w ostatnim treningu Palmeiras, ale brazylijski klub nie zdołał domknąć porozumienia z Barcą.
Obie drużyny cały poniedziałkowy wieczór spędziły na wymianach wiadomości, ale póki co zgody na wejście piłkarza do samolotu do Europy nie ma. Barcelona pragnie zapłacić nie więcej niż 12 milionów euro i ostatecznie transfer powinien dojść do skutku za tę kwotę, ale - jak czytamy w MD - w każdych negocjacjach może dojść do nieprzewidzianego zwrotu akcji...
Zdaniem katalońskiego dziennika, na razie stanęło na tym, że do wykończenia zostało sporo papierkowej roboty i gdy to się uda, będzie można ogłaszać transfer. W skrócie: Yerry Mina jest blisko, nawet bardzo, ale póki co nie można ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że Kolumbijczyk trafi na Camp Nou już zimą.