Na początek pytanie.
Czy jesteś w stanie wskazać najważniejszą osobę w historii FC Barcelony?
Ojciec Założyciel Joan Gamper?
Ojciec Camp Nou Ladislao Kubala?
Wizjoner Johan Cruyff?
Geniusz Leo Messi?
Mister Pep Guardiola?
Oczywiście na zadane pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wszystkie te osoby miały niesamowity wpływ na historię, tradycję i obecny wygląd Dumy Katalonii. Wszyscy wymienieni panowie, na swój sposób, zapisali się na stałe złotymi zgłoskami na kartach historii naszego ukochanego klubu. Każdy z nich jest absolutną legendą i rdzeniem wokół którego budujemy swoje kibicowskie jestestwo.
Dzisiaj skupiamy się przede wszystkim na urodzonym równo 47 lat temu w Santpedor, Josepie Guardioli.
O jego wkładzie, osiągnięciach i wyczynach napisano już niemal wszystko. Jest on postacią wywołującą bardzo skrajne emocje. Jego nieszablonowy styl bycia, wieczna pogoń za nauką i doskonaleniem się, oraz wrodzone uparctwo, sprawiają że żaden kibic piłki nożnej nie może przejść obok Guardioli obojętnie. Niektórzy nazwią go kierującym samograjem wuefistą, inni najwybitniejszym trenerem w historii FC Barcelony - a może nawet w historii piłki nożnej?. Pewne osoby nazwą go jednym z wielu dobrych środkowych pomocników, inni natomiast użyją określeń typu "wizjoner", "geniusz" czy "protoplasta Xaviego".
Ja osobiście, jako zagorzały "Pepofil", cenię Go przede wszystkim za inteligencję, charakter i pasję. Guardiola od zawsze był człowiekiem, którego nie tyle co podziwiałem - jak przystało na wiernego kibica - ale mogłem się z nim w pełni utożsamić.
Nieskończone emocje dostarczone przez stworzony przez niego PepTeam, do dzisiaj targają moimi wnętrznościami. Całe Barcelonismo posłuchało się jego rady, zapięło pasy i udało się na przejażdżkę rollercoasterem. I co to była za jazda! Wspaniałe zwycięstwa, bolesne porażki, batalie z Moudrytem, duma z La Masii. Wszystko to stworzyło przepiękną epokę Guardioli, dzięki której sam Mister wdarł się do kanonu największych legend 119-letniej Dumy Katalonii.
Dziękujemy!
Pisałem wczoraj o innym moim bohaterze - Ronaldinho. Pisałem o tym, jak to podczas ewentualnego spotkania uściskałbym go jak brata.
Z Pepem byłoby inaczej. Marzy mi się spotkanie z Guardiolą, sam na sam podczas kolacji, i odbycie z nim szczerej rozmowy. Nie tylko o futbolu, ale przede wszystkim, o życiu. Jestem przekonany, że taka konwersacja byłaby niezapomniana.
Takim człowiekiem jest dla mnie Josep Guardiola.
W dniu Twoich urodzin życzę Ci abyś na zawsze pozostał sobą. Abyś ciągle był człowiekiem którego równie wiele osób kocha co nienawidzi.
Bo tak naprawdę to Ty jesteś, i zawsze byłeś, "jebanym szefem".
Wszystkiego najlepszego Mister!