Eibar to jedna z tych małych drużyn bez budżetu, która wygrała wyrównaną rywalizację w Segunda Division, zaliczyła historyczny awans do najwyższej klasy rozgrywkowej i na przekór wszystkim prognozom gra w niej do dziś, z coraz większym powodzeniem. Najgorzej było w debiutanckim sezonie gdy tylko karna degradacja Elche uratowała popularnych "Rusznikarzy". Dziś nie patrzą oni w ogóle na strefę spadkową, lecz spoglądają na miejsca premiowane awansem do europejskich pucharów. Na czele tego wyścigu jest oczywiście Barcelona, która trzy dni przed meczem na Stamford Bridge zawita do Kraju Basków po ważne trzy punkty. Gramy już w sobotę o 16:15.
Sytuacja w lidze wydawała się w zasadzie rozstrzygnięta, ale dwa remisy z Espanyolem i Getafe wzmogły czujność. Barca ma tylko (i aż) siedem punktów przewagi nad Atletico i przywilej domowego meczu z "Materacami" w niedzielę 4 marca. Atletico weszło w tryb wygrywania pomimo cierpień i tanio skóry nie sprzeda. Wygląda na to, że Ernesto Valverde doskonale o tym wie, ponieważ wysyła na Estadio Ipurua wszystko co ma najlepsze. Szkoleniowiec Blaugrany ma rzadki komfort posiadania wszystkich zdrowych zawodników. Każdy ostatnio trenował z grupą, co zdarzało się w tym sezonie raptem kilka razy. Trzeba jednak pamiętać, że Pique odczuwał ostatnio dyskomfort w kolanie, Vermaelen dopiero wyleczył kontuzję, a Dembele wciąż nie wydaje się być gotowy na 90 minut rywalizacji. Valverde zabiera go jednak do Eibar, a w domach zostaną Vermaelen, Andre Gomes, Denis Suarez i Paco Alcácer, o którym mówiło się, że ma zagrać w miejsce Luisa Suareza.
W bramce na pewno stanie Ter Stegen (fenomenalne statystyki w bieżących rozgrywkach, szykuje się pobicie kilku rekordów). W obronie pewniakiem jest jedynie Umtiti (nie grał z Getafe przez kartki, jest wypoczęty). Na bokach zamiast Roberto i Alby powinniśmy ujrzeć Semedo (nie może zagrać w Londynie) i Digne. Partnerem Umtitiego będzie zapewne Mina (chyba, że Pique jest już w stu procentach zdrowy). W pomocy i ataku do obsadzenia jest sześć miejsc i dwa na pewno zajmą Messi i Coutinho. Leo ostatnio mniej strzela, ale ma już 27 bramek w 36 meczach w tym sezonie i wciąż może dobić nawet do 50 trafień. Coutinho zdobył już gola w Copa del Rey, a teraz będzie polował na trafienie ligowe - w Champions League zobaczymy go dopiero we wrześniu. Na Ipurua na pewno zagrają Busquets, Rakitić czy Iniesta, ale nie wiadomo czy od pierwszej minuty czy dopiero w drugiej połowie. Każdemu dobrze zrobi 30-60 minut przetarcia przed Chelsea, oby nie było to więcej. Dodatkowymi opcjami są Paulinho i Andre Gomes - jeden z nich będzie musiał zagrać na Stamford Bridge. Ostatnia niewiadoma dotyczy Luisa Suareza, który wcale nie musi wyjść w pierwszym składzie - zmienić go może na przykład Aleix Vidal.
W sezonie 12/13 Eibar grało jeszcze w trzeciej lidze (!), a już w marcu 2015 podejmowało Barcę w domowym meczu Primera Division. Blaugrana wygrała jednak wszystkie trzy dotychczasowe starcia na malowniczo położonym stadionie, odpowiednio 0:2 (dublet Messiego), 0:4 (Munir, Messi, Messi, Luis Suarez) i 0:4 (Denis Suarez, Messi, Luis Suarez, Neymar). Sobotnie spotkanie zapowiada się jednak jako najtrudniejsze. Eibar jest na siódmym miejscu w tabeli, a w ostatnich 10. kolejkach lepsze wyniki osiągały jedynie Atletico i Barcelona. Martwić może fakt, że "Duma Katalonii" strzela ostatnio mało bramek (tylko 6 w pięciu ostatnich meczach), ale za to jeszcze mniej traci (5 w ostatnich 10 meczach). Defensywa będzie kluczem do sukcesu w Lidze Mistrzów. Na stadionie Eibaru trzeba po prostu tak jak co roku strzelić minimum dwie bramki, stracić jak najmniej sił i w dobrych humorach wrócić do domów.
SD Eibar - FC Barcelona, Estadio Ipurua, 17.02.2018 godz.16:15