90 tysięcy sędziów zasiadło w niedzielę na Camp Nou i podczas meczu z Atletico Madryt (1:0) wydali oni wyrok na Andre Gomesa. Portugalczyk kilka razy został wygwizdany i nietrudno się temu dziwić, bo od czasu transferu do Barcelony nie zrobił włąściwie nic, aby zdobyć zaufanie kibiców Blaugrany.
Od dłuższego czasu kolejni trenerzy Blaugrany starają się znaleźć sposób na wkomponowanie Andre w grę drużyny. Luis Enrique wręcz obsesyjnie się go trzymał i wystawiał w kolejnych spotkaniach. Ernesto Valverde dość regularnie rotuje zespołem, dając pomocnikowi szansę gry na swojej naturalnej pozycji, ale to też nie przynosi efektów. Portugalczyk wciąż ma problemy z zaadaptowaniem się do zespołu, z czym problemów nie mieli Paulinho czy Philippe Coutinho, którzy do Katalonii trafili później niż 24-latek.
Sprzedając Andre Gomesa do Barcelony, Valencia zastrzegła sobie, że dostanie 5 mln euro w przypadku wygrania przez pomocnika Złotej Piłki. Niemal na pewno do tego nie dojdzie. W trakcie 71 meczów w barwach Barcelony Andre Gomes zdobył zaledwie trzy bramki i miał cztery asysty, zdecydowanie mniej niż za czasów gry w Valencii.
- Chciałbym, aby kibice wspierali piłkarzy, kiedy im nie idzie. To wzmacnia zawodników - powiedział na konferencji prasowej Ernesto Valverde. Szkoleniowiec Barcy w trakcie niedzielnego meczu z Atletico puścił solidną wiązankę po nieudanej akcji Andre Gomesa, a w hiszpańskich mediach panuje niepewność, do kogo była ona skierowana - do piłkarza, czy do kibiców, którzy gwizdali na Portugalczyka? Na pewno swojego kolegę z drużyny wspierał Marc-Andre ter Stegen, który - w momencie gwizdów na Andre Gomesa - obrócił się w kierunku trybun i pokazał, że nie podoba mu się takie zachowanie.