Kapitan Barcelony, Andres Iniesta, w poniedziałkową noc był gościem programu El Transistor na antenie rozgłośni radiowej Onda Cero. Hiszpan podsumował w nim swoją karierę, opowiedział o planach na przyszłość po rozstaniu z klubem, z którym jest związany od 22 lat. W rozmowie z Jose Ramonem de la Moreną Don Andres mówił…
O La Masii: „Wszystko wyszło świetnie. Miałem ogromne wsparcie rodziny. Oni oddaliby mi wszystko. Bardzo kocham swoich rodziców. W szkółce Barcy każdego ranka szliśmy się uczyć, bo edukacja to kluczowa część wychowania młodego piłkarza. Później jedliśmy w budynku szkółki i trenowaliśmy. Po kolacji można było pójść, zadzwonić do rodziców. Nas, młodziutkich chłopaków, traktowali trochę lepiej, dawano nam więcej okazji do rozmowy z bliskimi. Zawsze mówi się o pięknych stronach futbolu, ale dotarcie i utrzymanie się na topowym poziomie kosztuje naprawdę wiele. W najlepszym wypadku trzech ze stu piłkarzy zostaje profesjonalistami, grającymi na najwyższym poziomie. Ja byłem jednak zdeterminowany, aby odnieść sukces w Barcelonie”.
O swoich początkach w Barcelonie: „Swego czasu pracowałem jako chłopak od podawania piłki. Pamiętam wiele spotkań. Na przykład 5:4 z Atletico Madryt czy jedno ze starć z Realem Sociedad, gdy tak padało, że przemokły mi nawet gacie. Ale wchodziłem do zespołu w czasach, które nie były najłatwiejsze”.
O gorących klasykach: „Pewna epoka była naprawdę brzydka. Wszyscy ją widzieli, nie? Nie tylko piłkarze, ale też kibice, dziennikarze. Pojawiały się naprawdę brzydkie sceny. Zawsze jest napięcie, małe wojenki, jak w ostatnim El Clasico, ale wówczas przekraczana była granica rywalizacji. Wszyscy przegrywaliśmy. Na szczęście ta epoka dobiegła końca”.
O powodach odejścia: „Odchodzę, ponieważ czuję, że zrobiłem to, co miałem. Pod względem fizycznym czy mentalnym trudno będzie mi dawać zespołowi tyle samo. Czuję się ważnym elementem zespołu, który zdobywa trofea. Nie chciałbym przeżyć w tym klubie żadnej nieprzyjemnej sytuacji. I nie oszukujmy się – czas nie gra na moją korzyść. Gra w Barcelonie wymaga od ciebie naprawdę wiele, więcej niż się wielu wydaje. Nie ma co kłamać. Szefowie klubu wiedzieli, że nie zostanę, jeżeli nie będę tego na 200% pewny. Ja swój sen spełniłem, ba, zrobiłem nawet więcej. Nie ma lepszego sposobu na pożegnanie. Oddałem Barcelonie serce i duszę”.
O kierunku transferu: „Teraz przede mną najważniejsza decyzja w życiu od czasu tej związanej z przenosinami z Fuentealbilli do Barcelony. Są dwie opcje – Chiny i Japonia – które mają swoje plusy oraz minusy. Wybiorę tę, którą uznam za lepszą, to oczywiste. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu będę mógł ogłosić, gdzie gram. Chcę zrobić to przed mundialem, aby potem skupić się na piłce i cieszyć moim ostatnim wielkim turniejem”.
O powrocie do Barcy: „Byłbym zachwycony, gdybym mógł to zrobić nie w roli piłkarza. To mój dom. Tu rozwijałem się i żyłem od dwunastego roku życia. Chciałbym dalej być częścią tego klubu. Coraz bardziej kusi mnie rola trenera. Nie mam jeszcze licencji, ale chcę jeszcze przez parę lat pograć. Nie wiem, co będzie działo się za 7 czy 10 lat”.
O odmowie Manchesterowi City: „Pep Guardiola wysłał mi kilka wiadomości, to prawda. Ale pojawiły się informacje, których nie rozumiałem. Nie będę rywalizował z Barceloną. Moja kariera na piłkarskim szczycie kończy się w Barcelonie”.