We wtorek Miguel Ángel Gil Marín, dyrektor generalny Atlético Madryt, poinformował, że jego klub rozpatruje pozwanie Barcelony za nielegalne kontakty z Antoine’em Griezmannem. Hiszpan przyznał również, że władze Rojiblancos mają dowody na to, że Barça łamała prawo.
Jak informuje „MARCA”, szefowie Barcelony nieszczególnie martwią się ewentualnym pozwem. Zarząd Blaugrany ma uważać, że działał zgodnie z przepisami i że poinformował władze Atlético, iż ma zamiar rozmawiać o transferze z Griezmannem. Tak wypowiadał się Jordi Mestre, wiceprezydent Barcelony, kiedy odczytywał klub związany z nieudanym sprowadzeniem Francuza.
Barcelona uważa, że nie ma tematu i że w żadnym momencie prawo nie zostało złamane. Do tego, Barcelona uważa, że w sytuacji, gdy klub próbuje zakupić piłkarza mającego w umowie kwotę odstępnego, przepisy wręcz powinny zezwalać na rozmowy z jego otoczeniem. Z drugiej strony, trzeba pamiętać, iż 27-latek zgodził się na rozmowy z władzami Dumy Katalonii, dlatego też ewentualny pozew mógłby dotknąć także jego.
Niezależnie od wszystkiego, w biurach Camp Nou wszyscy zachowują spokój i nie wierzą w powodzenie ewentualnego pozwu. Prawdą jest jednak, że Atlético w ostatnich latach widziało, jak Blaugrana zachowywała się w kontekście jego innych zawodników (np. Koke czy Saúla) i nie chce, aby w przyszłości dochodziło do podobnych sytuacji.
Jak czytamy w gazecie „MARCA”, sprawa Griezmanna spowodowała jednak kłopoty wewnątrz klubu. Po zakończeniu mundialu Josep Maria Bartomeu, prezes klubu, będzie musiał skontaktować się z Gerardem Piqué i porozmawiać z nim na temat udziału Katalończyka w filmie „La Decisión”. Ta sytuacja nie będzie jednak łatwa. Z jednej strony część dyrektorów domaga się ukarania 31-latka. Z drugiej, zrobienie tego mogłoby wywołać ogromny szum, bo Piqué ma wielkie znaczenie zarówno w szatni, jak i dla kibiców.
Zarząd Barcelony nie chce, aby powtórzyła się sytuacja jak ta związana z filmem Griezmanna. Jego przedstawiciele boją się, że w przypadku kary w drużynie mogłyby wytworzyć się podziały, z kolei w przypadku jej braku mógłby wytworzyć się niebezpieczny precedens. Éric Abidal, nowy dyrektor sportowy, będzie musiał zarządzić tą trudną sytuacją. I nie można zapominać jeszcze o zachowaniu Samuela Umtitiego, który podsycał atmosferę w mediach społecznościowych przy okazji emisji filmu „La Decisión”. Nie był to pierwszy przypadek, gdy Francuz zachował się niestosownie od czasu przenosin na Camp Nou.