Wydawać by się mogło, że transfer Malcoma był ekspresowy, ale tak naprawdę FC Barcelona zainteresowała się zawodnikiem już dwa tygodnie temu. Wtedy to przedstawiciele klubu spotkali się z reprezentantami piłkarza w hotelu Arts w Barcelonie. W tamtym czasie ekipa Pepa Segury chciała pozyskać innych zawodników, m.in. Williana, piłkarza Chelsea, którego transfer komplikował się im bardziej zaawansowane były negocjacje.
Spotkanie zostało zorganizowane przez Minguelle Juniora, syna Josepa Marii Minguelli, który był łącznikiem między Malcomem a katalońskim klubem. To właśnie on zwrócił uwagę na to, że Monchi chce pozyskać Brazylijczyka i jeśli Barcelona się nie pospieszy, może go stracić. W czasie spotkania obie strony wyraziły zainteresowanie transferem, ale nie ustaliły nic konkretnego.
Mijały dni i Barcelona zamroziła operację sprowadzenia Malcoma w oczekiwaniu na ruch ze strony Chelsea; Londyńczycy mieli pozwolić Willianowi na transfer. Wczoraj jednak transfer 21-latka przyspieszył z powodu dwóch czynników: Monchi osiągnął porozumienie z Girondins Bordeaux, a Chelsea podała wygórowaną cenę z Williana (70 milionów), kiedy Barcelona oferowała o wiele mniej (50 milionów). Katalończycy wrócili zatem po Malcoma, przebili ofertę Romy i za pomocą Minguelli Juniora przekonali piłkarza, że najlepszym dla niego kierunkiem jest Barça. I tak oto Brazylijczyk został piłkarzem FC Barcelony.