10 lat po debiucie Pepa Guardioli na ławce trenerskiej Camp Nou mamy już sezon 2018/19. Czas leci bardzo szybko i nie zmienia się tylko jedno - Barcelona zdominowała rozgrywki ligi hiszpańskiej w ostatniej dekadzie. Siedmiokrotnie wygrywała je zasłużenie i zazwyczaj z bezpieczną przewagą, a po trzech triumfach rywali pozostał niesmak i oczywiście ktoś powie, że to skrajnie subiektywny bełkot, ale każdy kto śledzi uważnie La Ligę i nie sili się na sztuczny obiektywizm wie, że takie są fakty, z którymi ciężko dyskutować. Na szczęście w tym roku spełniło się marzenie wielu cules i do La Liga zawitał VAR. Nie wyeliminuje to może wszystkich błędów, ale gdyby tak na początek uznawano każde przekrocznie piłki przez linię bramkową za gola... (pomijając legalność oddanego strzału). Cóż, to z pewnością będzie szczególny i historyczny, 88. sezon najlepszej obecnie ligi na świecie pod względem sportowym i jednej z najgorszych pod względem organizacyjnym. Mistrz zaczyna na Camp Nou w sobotni wieczór o 22:15 meczem z Baskami z Vitorii.
Głównym odpowiedzialnym za dość jednostronną rywalizację w La Liga w ostatnich latach jest oczywiście Leo Messi. Argentyńczyk totalnie zdominował te rozgrywki i 9 z 25 triumfów Blaugrany miało miejsce za jego czasów (oczywiście w dwóch pierwszych 2005 i 2006 miał niewielki wkład). Leo strzelił już 383 bramki w swoich 419 występach na boiskach La Liga i cały czas śrubuje rekord, który przez dekady należał do Telmo Zarry (251 bramek). Zajmujący od niedawna drugie miejsce w tej klasyfikacji Cristiano Ronaldo (311 bramek w 292 meczach) już nie poprawi swojego dorobku ponieważ latem przeszedł z Realu do Juventusu. Messi jest również czwartym aktywnym zawodnikiem pod względem ilości występów. Wyprzedzają go jedynie Joaquin (488), Sergio Ramos (430) i Gabi (429). Pierwsze miejsce (Zubizarreta - 622) jest raczej poza zasięgiem, ale 505 meczów Xaviego (siódme miejsce) powinno paść łupem Leo w ciągu trzech sezonów.
Alaves to dość niewygodny rywal w ostatnich latach. W 2016 roku Baskowie sensacyjnie wygrali na Camp Nou (1:2), a w styczniu tego roku Blaugrana wygrała tylko 2:1 po golach Suareza i Messiego w końcówce. W międzyczasie był też finał Copa del Rey i 3:1 dla Barcy. Paradoksalnie dużo lepiej "Dumie Katalonii" idzie na wyjazdach - w Vitorii nie stracili gola od sześciu spotkań. Tym razem jednak Blaugrana powinna sobie poradzić bez większych problemów - kadra została wzmocniona, czołowi piłkarze nie narzekają na żadne urazy, a przed nami wolny tydzień i nie trzeba eksperymentować ze składem i rotacjami.
W bramce z pewnością stanie Ter Stegen. W obronie prawdopodobnie zobaczymy S.Roberto (wreszcie skończyło mu się zawieszenie), Pique, Umtitiego i Albę. Jeżeli Ernesto Valverde postawi na ofensywne ustawienie to w środku Busquetsowi będą partnerować Rakitić i Coutinho, a z przodu zagra tridente Messi - Suarez - Dembele. Na ławce swojej szansy oczekiwać będą Arthur, Arturo Vidal, Malcom czy Rafinha. Do obrony mogą wskoczyć Lenglet i Semedo... wygląda to naprawdę dobrze. Wypada zatem zacząć marsz po obronę mistrzostwa od przekonującego zwycięstwa w pochmurny i relatywnie chłodny (24 stopnie) wieczór w Barcelonie.
FC Barcelona - Deportivo Alavés, Camp Nou, 18.08.2018 godz.22:15
Sędziuje: José María Sánchez Martínez