– Nie rozmawiałem na temat przyszłości z żadnym z pracowników klubu. Trenerzy żyją z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. Jest zbyt wcześnie na rozmowy na temat przedłużenia kontraktu – powiedział niespełna dwa tygodnie temu Ernesto Valverde. Przychodząc do Barçy, szkoleniowiec podpisał dwuletnią umowę, z trzecim rokiem będącym opcją. Dlatego też obecny kontrakt wygasa już latem tego roku. Gdyby chodziło o zawodnika, rozmowy by już się rozpoczęły.
Ale tak nie jest w przypadku Valverde i jego asystentów. Jak informuje „Sport”, trener Barcelony chce działać w stylu Pepa Guardioli, czyli czekać przynajmniej do połowy sezonu z zakomunikowaniem swoich planów na przyszłość. Trener z Santpedor, który również podpisał dwuletnią umowę w 2008 roku, później podpisywał wyłącznie roczne kontrakty.
Valverde ma wiele powodów, by podążyć podobną drogą. Po pierwsze, chce skupić się wyłącznie na rozgrywkach i podtrzymać dobrą atmosferę w zespole. Nie chce, aby kwestia jego przyszłości dekoncentrowała zawodników. W związku z brakiem ostatecznej informacji, piłkarze mają być zmotywowani do walki o wszystkie trofea.
Według „Sportu”, szefowie Barçy szanują postawę trenera i w pełni mu ufają. Katalończycy liczą na to, że Valverde ogłosi swoją decyzję na przełomie lutego i marca, po pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, podobnie jak zrobił to np. Luis Enrique. Wówczas pracownicy Barçy odpowiedzialni za pion sportowy rozpoczynają planowanie nowego sezonu i muszą wiedzieć, czy poza nowymi zawodnikami muszą próbować zakontraktować także szkoleniowca.