Pomysł La Liga i jej prezesa Javiera Tebasa, by rozegrać mecz pomiędzy Gironą i Barceloną w Miami wzbudza coraz więcej kontrowersji. Przypomnijmy, że decyzją ligi, mecz 21. kolejki między Gironą, a FC Barceloną miałby się odbyć 26. stycznia o 14:45 czasu lokalnego (20:45 w Barcelonie). Cała dyskusja nabiera wręcz politycznego zabarwienia, a wątpliwości wobec takiego rozwiązania zgłasza coraz więcej stron.
Stowarzyszenie Hiszpańskich Piłkarzy (AFE) od samego początku z dużą dozą niepewności wypowiada się o pomyśle gry w USA. Mimo, że oba kluby informują, że piłkarze zgodzili się na takie rozwiązanie, to można było słyszeć wypowiedzi choćby Sergio Busquetsa i Gerarda Pique, którzy nie wyglądali na zwolenników rozgrywania meczów za oceanem.
Poirytowana zdaje się być również Hiszpańska Federacja Piłkarska (RFEF), gdyż do zrealizowania pomysłu Tebasa konieczna jest jej zgoda, a nikt o takową nie poprosił. Również FIFA zgłasza swoje obiekcje. Po pierwsze ona również powinna wyrazić zgodę na takie przedsięwzięcie (i również nikt się z nią nie konsultował), a po drugie uważa się, że mecze La Liga rozgrywane w Stanach Zjednoczonych źle wpłyną na reputację miejscowej MLS.
Przeciwna jest również opinia publiczna. Mimo, że Girona zaproponowała spory pakiet opcji wynagrodzających karnetowiczom ominięcie takiego meczu, fani woleliby zwyczajnie obejrzeć wszystkie mecze domowe na swoim stadionie. Szczególnie, że chce się ich pozbawić jednego z najciekawszych meczów sezonu. Nie przekonuje ich fakt, że Girona miałaby ponoć zarobić z tego tytułu 4 miliony euro.
Na sam koniec dochodzi również wątek polityczny. Wszak ligę hiszpańską miałby reklamować mecz dwóch drużyn z Katalonii. Jak donosi Cadena COPE, władze ligi, w obawie o manifestacje niepodległościowe, chcą nadać spotkaniu charakter hiszpańskiego święta. Na trybunach ma być rozdanych 40 000 hiszpańskich flag, przed meczem odegrane zostaną hymny Hiszpanii i Stanów Zjednoczonych, zabronione będą jakiekolwiek symbole polityczne, w tym żółte wstążki (symbol solidarności z katalońskimi więźniami politycznymi) i katalońskie flagi, które często można oglądać zarówno na meczach Barcy, jak i Girony.
W dodatku, jak na złość wszystkim tym sprzeciwom rozchodzi się plotka, że w przyszłym sezonie La Liga planuje rozegrać kolejne dwa mecze w USA, po jednym meczu Barcy i Realu Madryt...