Ousmane Dembélé zdecydowanie nie jest pierwszym wyborem u Ernesto Valverde. Wiele osób zastanawia się, czy kiedykolwiek będzie. Pierwszy sezon Francuza w barwach Barcelony nie był udany. Kontuzje znacząco utrudniły proces wprowadzania się do zespołu, przez co nie zgromadził on wielu minut. Ten sezon miał być tym, w którym Dembélé udowodni, że był wart wydania na niego ponad 100 milionów euro. Na ten moment nic jednak nie wskazuje na to, żeby taki screnariusz faktycznie miał zostać zrealizowany. Najlepiej pokazuje to wczorajsze starcie Katalończyków z Interem, w którym reprezentant Francji nie wziął udziału. Cały mecz przesiedział on na ławce rezerowych, nawet nie udając się na rozgrzewkę. A początek sezonu był tak obiecujący.
Obecna kampania nie mogła zacząć się dla 21-latka lepiej. Wziął on udział w sezonie przygotowawczym, jako świezo upieczony mistrz świata. Nie przeszkodziło mu to we wzięciu udziału w meczu o Superpuchar Hiszpanii, w którym podopieczni Ernesto Valverde mierzyli się z Sevillą. Ousmane Dembélé zdobył w tym starciu bramkę, która zapewniła Barcelonie kolejne trofeum. W tamtym momencie wydawało się, że wszystko układa się wyśmienicie i Francuz będzie prezentował się tylko lepiej. W pierwszym spotkaniu ligi hiszpańskiej nie udało mu się wprawdzie trafić do siatki, ale w trzech następnych wpisywywał się już na listę strzelców. Zdobył on bramki w meczach z Realem Valladolid, Huescą oraz Realem Sociedad.
Możliwe, że seria dobrych występów sprawiła, że młody Francuz uznał, że wywalczył już sobie miejsce w podstawowej jedenastce. Jak się jednak okazało, chwilowa utrata koncentracji może okazać się fatalna w skutkach. Kolejny mecz rozegrany w ramach krajowych rozgrywek, w którym przeciwnikiem Barcelony była Girona był spotkaniem, w którym Dembélé pokazał się z najgorszej strony. Był on apatyczny, tracił niezliczoną ilość piłek, a jego indywidualne akcje kończyły się fiaskiem. Szkoleniowiec Barcelony zdecydował się jednak dać swojemu zawodnikowi szanse na rehabilitację w kolejnej kolejce, w której jego podopieczni mierzyli się z Leganés. Franuz nie tylko tej szansy nie wykorzystał, ale zaprezentował się jeszcze gorzej niż w starciu z Gironą.
Początek braku gry Francuza przejawił się w najgorszym dla niego momencie. Liga mistrzów, gra przeciwko Tottenhamowi, wielkie wydarzenie dla każdego profesjonalnego piłkarza. Tymczasem Dembélé zostaje pominięty przez trenera przy ustalaniu wyjściowej jedenastki i cały mecz spędza oglądając go z ławki rezerwowych. Niemałym problemem dla 21-latka jest fakt, że na placu gry zastąpił go Arthur, który swoją grą zachwycił nie tylko sztab szkoleniowy, ale i kibiców Blaugrany. Barcelona wygrała 4:2, ale Francuz nie miał w tym zwycięstwie udziału. Był to pierwszym znak od Ernesto Valverde.
Starcie Dumy Katalonii z Sevillą również nie zaczęło się dla Francuza dobrze. Ponownie usiadł on na ławce rezerwowych i prawdopodobnie miałby problem z pojawieniem się na murawie, gdyby nie kontuzja Leo Messiego. Ousmane Dembélé dostał szanse na rehabilitację, jednak już sam początek zwiastował nienajlepsze zawody w jego wykonaniu. Zawodnik rozgrzewał się przez 10 minut, a przez cały ten czas Barcelona musiała grać w osłabieniu. Kiedy wreszcie pojawił się na placu gry, jego występ pozostawiał wiele do życzenia. Szereg złych decyzji, niedokładność i wielokrotne straty sprawiły, że nawet kibice zgromadzeni na Camp Nou nie oszczędzili piłkarza. W jednej z ostatnich akcji meczu, kiedy 21-latek ponownie stracił futbolówkę, trybuny okazały swoje niezadowolenie poprzez gwizdy. Jak się okazuje nie tylko fani Barcelony nie są zadowoleni z postawy reprezentanta Francji. "Mundo Deportivo" informuje, że sztab szkoleniowy również ma być coraz bardziej zirytowany nie tyle z jego wystepów, ile z jego podejścia. Wielokrotne spóźnianie na treningi, a także złe nawyki żywieniowe sprawiają, że traci on w oczach nie tylko szkoleniowca, ale i całego klubu.
Valverde stawia sprawę jasno. Na boisku przebywać będą najlepsi, a na ten moment Dembélé się do nich nie zalicza. Po fatalnym występie z Sevillą, całe spotkanie z Interem przesiedział on na ławce rezerwowych. Nawet kontuzja Messiego nie sprawiła, że udało mu się powrócić do wyjściowej jedenastki. Szkoleniowiec Barcelony postanowił, że na występ od pierwszej minuty bardziej od Francuza zasłużył Rafinha. Podczas gdy 21-latek nie udał się nawet na rozgrzewkę, na placu gry pojawił się Munir, co jeszcze dobitniej obrazuje, w jakim położeniu znajduje się obecnie były zawodnik Borussii Dortmund. Ernesto Valverde wydaje się być dawać sygnały swojemu zawodnikowi, że jeśli ten nie zmieni swojego podejścia, jego szanse na regularne występy będą malały z każdym kolejnym meczem. W Barcelonie nie ma bowiem miejsca dla tych, którzy nie zachowują się profesjonalnie.