Nie strzelił karnego z Chelsea. Przeszedł obok dwumeczu z Romą. W Lidze Mistrzów ciągle wyłączało go Atletico. Nikt jednak w historii futbolu nie wygrał w pojedynkę tylu spotkań co Leo Messi. Przez ostatnie 12 lat Barca jest od niego niezdrowo uzależniona. Tym razem jednak kapitan Barcy zajmie miejsce w loży, a jego koledzy muszą stanąć na głowie by wypełnić jego nieobecność. Na Camp Nou przyjeżdża Real Madryt i miejmy nadzieję, że nie zamierza się wydobyć z kryzysu. Z Messim Barca byłaby absolutnym faworytem (co nic nie znaczy o czym świadczy historia Klasyków). Bez Leo wciąż Blaugrana musi wyjść i wziąć ten mecz, odprawiając madridistów na 7 punktów. Najsłynniejszy ligowy mecz na świecie w niedzielę o 16:15.
Prawdopodobnie każdy madridista straszy swoje dziecko, że jeśli będzie niegrzeczne to w nocy przyjdzie do niego Messi. Jeśli pod koniec roku będzie psocić to na święta zamiast prezentów przyjdzie Messi, niczym ostatnio przed Wigilią. Leo rzekomo zagrał wówczas przeciętny mecz (wszak nie przedryblował dwukrotnie pół boiska), choć zanotował gola (z karnego...), asystę (w ostatniej minucie...) i dziewięć kluczowych podań (wtedy rekord sezonu ligi hiszpańskiej). Madridiści byli tak przerażeni jego obecnością, że Kovacić zrobił kuriozalny szpaler Rakiticiowi, nie atakując biegnącego z piłką rodaka byle tylko odciąć Messiego od podania (skończyło się golem Suareza). Każdy kibic Blaugrany może wymienić ze sto lub sto pięćdziesiąt spotkań, które Messi wygrał Barcelonie w pojedynkę (lub przynajmniej wyciągnął z niczego remis). Wśród nich znajdzie się kilkanaście Klasyków, w szczególnosci tych na Bernabeu. Na Camp Nou wciąż o dziwo za najlepszy może być uważany hat-trick z 2007 roku, gdy Leo dopiero wchodził do wielkiego futbolu i mało kto przewidywał, że zdobędzie Złotą Piłkę, nie mówiąc już o zdobyciu miana najlepszego piłkarza w historii.
Messi był w wielkim gazie przed tygodniem, ale niestety doznał pechowej kontuzji i nie da rady wyjść w niedzielę (Sergio Ramos chętnie wykorzystałby niedyspozycję Argentyńczyka i przypadkiem spadł całym ciężarem na jego łokieć). Dostaniemy zatem pierwsze od ponad 10 lat Derby Europy bez Messiego i Cristiano i namiastkę tego, co czeka nas za kilka lat gdy Leo powie "pas". Póki co jednak jego koledzy muszą wspiąć się na wyżyny i wreszcie wygrać u siebie z Realem w meczu ligowym. Od 2015 mieliśmy dwa remisy i dwie porażki (w tym jedną w Superpucharze). Pół roku temu było okropne 2:2 po meczu zabitym przez sędziego, który nie wyrzucił Bale'a po chamskim faulu na Umtitim, wyrzucił po chwili S.Roberto po pchnięciu Marcelo, a w drugiej połowie starał się naprawić błąd gwiżdżąc wszystko pod Barcelonę. To było straszne. Tym razem ma być inaczej ponieważ pierwszy raz w Klasyku mamy VAR! Czy to powstrzyma Luisa Suareza od padania ze śmiercią w oczach po każdej walce o górną piłkę? Czy to powstrzyma Sergio Ramosa od celowego robienia krzywdy przeciwnikowi? Czy to powstrzyma piszącego tę zapowiedź od stawiania niegroźnych z punktu widzenia zdrowia rywali zachowań Suareza obok boiskowego bandytyzmu Ramosa? Oby.
Ernesto Valverde ma powtórzyć jedenastkę z meczu z Interem. Wreszcie dobrze zagrał Pique, Camp Nou oczarował Arthur, miejsce w składzie wywalczył Rafinha. Jeśli jeszcze do tego Coutinho wróci na swój zeszłoroczny poziom to Madyt naprawdę będzie potrzebował cudu. Inna sprawa, że równie słaby Real nie raz wywoził z Camp Nou całkiem dobry rezultat. Tym razem gra toczy się o posadę Lopeteguiego (inna sprawa, że Ernesto Valverde niemal na pewno opuści Barcę z końcem sezonu). "Królewscy" są w tym sezonie naprawdę słabi, kompletnie brakuje im skuteczności, zespół dobijają kontuzje i kibice kwestionują trenera, który wsławił się opuszczeniem kadry Hiszanii na dzień przed startem mundialu ze względu na lukratywną ofertę z Madrytu. Nielojalny Lopetegui może do końca życia żałować tej decyzji. Oby.
Znienawidzony rywal znów przyjeżdża na Camp Nou. Barceloniści z całego świata oczekują ofensywnej gry i lekcji futbolu dla zdezorganizowanego Madrytu. Real jak zwykle im słabszy tym groźniejszy. 1:2 po kuriozalnych błędach i kontrach kogoś zdziwi? Arthur, Rafinha, Coutinho - czekamy na wielkie partidazo z Waszej strony. Nie zastąpicie Leo 1:1, ale przynajmniej podejmijcie próbę.
FC Barcelona - Real Madrid, Camp Nou, 28.10.2018 godz.16:15