Malcom Oliveira dalej nie mieści się w planach Ernesto Valverde, choć wszystko wskazuje na to, że zagra w Copa del Rey przeciwko Cultural Leonesa. Brazylijczyk trafił do Barcelony tego lata z Girondins Bordeaux w zamian za 41 mln euro + zmienne i został niemalże „wyrwany” z rąk Romy. Mimo to, jego rola w zespole była do tej pory znikoma.
Piłkarz nie rozumie swojej sytuacji, a po powrocie ze zgrupowania reprezentacji Brazylii, poprosił o rozmowę z trenerem, aby dowiedzieć się, co może zrobić, aby zyskać więcej minut. Valverde odpowiedział mu, że dobrze trenuje, zachowuje się profesjonalnie i nie może mu niczego zarzucić. Sytuacja wygląda po prostu tak, że El Txingurri woli stawiać na innych piłkarzy w ataku. W wyniku tej rozmowy, Malcom postanowił, że jeśli nie będzie mógł grać, poprosi Valverde, aby otworzył mu drzwi do odejścia z klubu w styczniu. Brazylijczyk potrzebuje minut, których nie może dostać w Barcelonie.
Mundo Deportivo zaznacza, że Malcom jest szczęśliwy w klubie i podoba mu się miasto, które odpowiada także jego partnerce. Nie chce jednak stać w miejscu. Zwłaszcza w momencie, kiedy zyskał zainteresowanie kilku klubów, które mogłyby otworzyć mu furtkę do reprezentacji. Te kluby będą próbowały go sprowadzić zimą, nie wiadomo, czy na zasadzie wypożyczenia, czy transferu definitywnego.
Barça kupiła Malcoma przede wszystkim myśląc o przyszłości. Ma on zaledwie 21 lat, ale chciałby dalej kontynuować swój rozwój po dwuletnim pobycie w Girondins Bordeaux. Piłkarz oczywiście zdawał sobie sprawę, że w Barcelonie będzie miał dużą konkurencję na swojej pozycji i nie będzie mu łatwo o regularność, ale spodziewał się większej liczby minut.
Jak dotąd na swoim koncie ma ich jedynie 25. Ponadto, sześć razy był w kadrze przy okazji czternastu spotkań pierwszego zespołu. Valverde wyżej od Malcoma stawia między innymi Dembélé, Coutinho, czy nawet Munira El Haddadiego. Wydawało się, że adaptacja Brazylijczyka jest na dobrej drodze po okresie przygotowawczym, w którym zdobył dwie bramki w ciągu 260 minut. Rzeczywistośc okazuje się jednak inna.
Kilka zainteresowanych zespołów
W ostatnich tygodniach okazało się, że istnieje kilka zespołów, które pytały o Malcoma. W jego kontrakcie, który obowiązuje do 2023 roku, jest klauzula o wysokości 180 mln euro. Wśród zainteresowanych jest Inter, Arsenal, czy Tottenham. W Barcelonie oczekują, że zawodnik wykaże się cierpliwością i zademonstruje swoją jakość, kiedy dostanie swoją szansę.
- Rozumiemy, że jest to logiczna sytuacja dla chłopaka, który zyskuje z czasem wiedzę o tym, czym jest FC Barcelona, poznaje jej model i styl. Wszyscy mamy nadzieję, że się rozwinie i jego jakość będzie wzrastać. Jeśli tak się nie stanie, ponieważ tak może się zdarzyć, zobaczymy, jak pewne rzeczy się potoczą – powiedział w niedawnym wywiadzie dla Mundo Deportivo, Pep Segura, który jest menadżerem generalnym FC Barcelony. Wydaje się więc, że tamtymi słowami Segura nie zamknął mu drzwi do odejścia. Zobaczymy więc, jak sytuacja Malcoma będzie wyglądała w styczniu.
