Wiele dobrego o wczorajszym meczu Barcelony z Rayo Vallecano nie można powiedzieć. Podopieczni Ernesto Valverde zaprezentowali się z bardzo słabej strony i udało im się wyrwać trzy punkty dopiero w końcówce spotkania. Przed pierwszym gwizdkiem nikt by nie przypuszczał, że aż takie problemy z pokonaniem dziewiętnastej drużyny w tabeli może mieć Blaugrana. Warto jednak podkreślić, że nie wszyscy zawodnicy Barcelony rozegrali wczoraj słabe zawody. Tym, który zdecydowanie zasłużył na pochwałe jest Luis Suárez. Urugwajczyk zanotował dwa trafienia, które walnie przyczyniły się do zwycięstwa gości. Dzięki tym bramkom napastnik wyszedł również na prowadzenie w klasyfikacji strzelców ligi hiszpańskiej. Na ten moment ma on na swoim koncie dziewięć goli, o jedną więcej niż Stuani (Girona) oraz Aspas (Celta). Ten drugi ma dziś szanse poprawić swoje statystyki, ponieważ Celta zmierzy się wieczorem z Betisem.
Wielu ekspertów i kibiców Blaugrany spodziewało się, że pod nieobecność Leo Messiego zawodnikiem, który w największej mierze weźmie ciężar gry na siebie będzie Philippe Coutinho. Jak się jednak okazało, to Luis Suárez jest tym, na kim w głównej mierze spodziewa odpowiedzialność. Wczorajsze trzy punkty nie byłyby możliwego, gdyby nie fantastyczna dyspozycja Urugwajczyka. Nie można również zapomnieć o jego hattricku w starciu z Realem Madryt. Zajmowanie pozycji lidera w klasyfikacji strzelców jedynie potwierdza niesamowitą formę napastnika Barcelony.
Początek sezonu w wykonaniu 31-latka nie należał do udanych. Wraz z upływem czasu reprezentant Urugwaju prezentuje się coraz lepiej i już teraz możemy mówić, że znajduje się w znakomitej dyspozycji. Co ciekawe, napastnik Dumy Katalonii zgromadził na swoim koncie więcej trafień niż cały tercet ofensywny Realu Madryt. Suárez zdobył w lidze hiszpańskiej dziewięć bramek, podczas gdy Bale, Asensio i Benzema trafiali do siatki łącznie ośmiokrotnie. To, co może najbardziej cieszyć kibiców Barcelony to to, że pod nieobecność Leo Messiego 31-latek zaczął grać bardziej pod siebie, co przekłada się na kolejny gole. Wiele osób obawiało się bowiem, że Urugwajczyk na tyle przyzwyczaił się do współpracy z Argentyńczykiem, że będzie miał problem, kiedy zabraknie go na placu gry. Okazuje się jednak, że obawy te były całkowicie zbędne, bo napastnik Blaugrany radzi sobie w ostatnim czasie znakomicie.