Strzelanie bramek w Lidze Mistrzów na wyjazdach ma wielką wartość. Katalończycy nie wykorzystali swoich szans w Lyonie, mimo że próbowali zdobyć gola na wszelkie sposoby. Szatnia nie była zadowolona z wyniku, choć trudno stwierdzić, aby był on zły. Na boisku można było dostrzec frustrację u piłkarzy. Drużynie zależy na rozegraniu wspaniałego sezonu w Lidze Mistrzów. Zademonstrowali chęć do gry ofensywnej i rozstrzygnięcia dwumeczu, ale pomimo 25 strzałów, żaden z nich nie znalazł się w siatce Anthony Lopesa. Jak zdołało się dowiedzieć Mundo Deportivo, odczucia piłkarzy po meczu były następujące – „nie możemy marnować tylu okazji”.
Te odczucia przeważały nad innymi, bardziej pozytywnymi, takimi jak fakt, że Barça wyraźnie dominowała w trakcie spotkania. Poza tym, zespół grał dobrze w defensywie przeciwko ofensywnie usposobionemu rywalowi, który kilka dni temu pokonał Paris-Saint Germain, czy wcześniej zremisował i wygrał z Manchesterem City. Poprawa w różnych aspektach gry nie była wystarczająca dla zawodników. Problemy ze skutecznością nie ograniczają się tylko do meczu z Lyonem. Barça strzeliła tylko jednego gola w ostatnich czterech spotkaniach (Real Madryt w Copa del Rey, Valladolid i Athletic w La Liga, oraz Lyon w Lidze Mistrzów). Drużyna grała dość wysokim pressingiem przeciwko Olympique’owi narażając się na kontry, ale i to nie wystarczyło, aby zdobyć gola.
Choć na zewnątrz skupiono się na Suárezie, który nie zdobył gola na wyjeździe w Lidze Mistrzów od trzech lat, to w szatni każdy zawodnik był wobec siebie samokrytyczny. Odpowiedzialność za strzelanie goli należy do obowiązków całego zespołu, podobnie jak to, aby ich nie tracić. Wysokie porażki w Paryżu, Turynie i Rzymie mocno zraniły zespół. Kiedy Suárez czy Messi strzelają, nie ma problemu, ale nawet oni ostatnio zawodzili. To, że ktoś taki, jak Sergio Busquets dwukrotnie starał się zdobyć gola jest znamienne. „To nie jest najlepszy wynik, to oczywiste. Jeśli chcemy awansować, lepiej żebyśmy wygrali jedno z tych dwóch spotkań”, powiedział po meczu Busquets. „Musimy po prostu strzelać bramki”, mówił Clement Lenglet.
Odnalezienie skuteczności jest teraz ważne bardziej niż kiedykolwiek, zwłaszcza mając na uwadze nadchodzące spotkania. Już jutro FC Barcelona zmierzy się z Sevillą na Sánchez Pizjuán, później czekają ją dwa starcia z Realem Madryt, najpierw w Pucharze Króla, a potem w lidze. 13 marca podopieczni Ernesto Valverde zagrają rewanż z Lyonem na własnym boisku. Strzelanie bramek będzie tam konieczne, jeśli chce się myśleć o awansie do ćwierćfinału.