„Szukamy godnego rywala na derby” - taki pogardliwy transparent wywiesili kiedyś kibice z Ultras Sur na Santiago Bernabeu, odnosząc się do koszmarnej passy Atletico, które regularnie ogrywało Barcelonę, ale przez kilkanaście lat, aż do przyjścia Cholo Simeone, nie potrafiło wygrać choćby jednego starcia z rywalem zza miedzy. Cóż, podobny transparent mogliby na Bernabeu wywiesić w najbliższą sobotę kibice Barcelony. "Królewscy" znów walczą o to by nie przegrać ligi już zimą. Goście szukają przedłużenia historycznych serii w Klasykach. Najważniejszy ligowy mecz na świecie o godzinie 20:45.
2005 rok. Real po 28. kolejkach traci do Barcy 11 punktów. Wygrana w rozegranym kilka kolejek później Klasyku to pyrrusowe zwycięstwo.
2006 rok. Real po 26. kolejkach traci 10 punktów.
2009 rok. Po pierwszym ligowym Klasyku strata Realu to 12 punktów. Podopieczni Juande Ramosa notują później bilans 17-1-0, ale przyjeżdża Barca, wygrywa 2:6 i wybija im z głowy tytuł. Posypany Real przegrał pięć ostatnich meczów w lidze.
2010 rok. Wielka rywalizacja z drużyną Pellegriniego. Decyduje Klasyk z 10 kwietnia, wygrany przez Barcę 0-2. Na mecie +3 dla Blaugrany.
2011 rok. Dopiero po 5:0 Barca wyprzedza Real w tabeli, ale przed rewanżowym Klasykiem jest już +8 i remis na Bernabeu załatwia sprawę.
2013 rok. Real po 16. kolejkach traci 13 punktów, a Barca ściga się sama ze sobą i ostatecznie wyrównuje rzekomo nieosiągalny wynik 100 punktów.
2015 rok. Klasyk w 28. kolejce wyprowadza Barcę na +4, ale na mecie jest tylko +2 - walka trwała do przedostatniej kolejki.
2016 rok. Barca po 28. kolejkach ma +12 nad Realem ale niespodziewanie trwoni tę przewagę i zdobywa tytuł dopiero w ostatniej kolejce.
2018 rok. Na półmetku Barca ma +9 nad Atletico i +14 nad Realem, "Królewscy" odmawiają zrobienia szpaleru na Camp Nou.
Praktycznie co roku od 15 lat Barca albo zdobywa tytuł albo walczy o niego do samego końca (wyjątkiem sezon 07/08). Real absolutnie nie jest w stanie wytrzymać tego tempa. Praktycznie w co drugim sezonie w rzeczonym okresie "Królewscy" są jak kolarz, który odstaje już na pierwszym mocniejszym podjeździe, a na najwyższe szczyty wjeżdża niejednokrotnie w rekreacyjnym tempie, skupiając się na innych rozgrywkach. W sobotę dla gospodarzy mecz o życie w lidze. Jeśli z obecnych 9 punktów straty zrobi się 12 to będzie to kolejny przegrany sezon na krajowym podwórku. Nawet jeśli później zdarzyłby się kataklizm w postaci pięciu porażek Barcelony to jest jeszcze regularnie punktujące Atletico, obecnie dwa punkty przed Realem. Z drugiej strony Blaugrana walczy o 8 tytuł w ostatnich 11 sezonach, co jest wynikiem wprost niewiarygodnym. To jednak nie wszystkie szokujące rezultaty jeśli chodzi o tę rywalizację.
7 z 10 ostatnich ligowych Klasyków na Bernabeu zakończyło się wygraną gości. Ekipa Ancelottiego w 2014 była w stanie odrobić szybkiego gola i wygrać 3:1, ale później mieliśmy kolejno: 0:4, 2:3 i 0:3. W ligowych Klasykach mamy obecnie 72-34-71 dla Realu i Barca może ten bilans wyrównać. Pięć ligowych meczów bez porażki w Klasykach to jedna z najdłuższych serii w historii: Real i Barca raz miały po 7 takich meczów i Barca dodatkowo dwa razy serię sześciu (Real raz). Luis Suarez strzelił Realowi w tym sezonie już 5 bramek i wskoczył na 9 miejsce na liście najlepszych w historii. Prowadzi oczywiście Messi z 26 golami w 40 występach.
Czy Santiago Solari coś pozmienia? Jego drużyna potrafiła stwarzać sobie bardzo dobre sytuacje w minioną środę, więc nie jest powiedziane, że musi dojść do kadrowej rewolucji. Do bramki na pewno wróci Courtois, a zawieszony za kartki jest Nacho, więc poturbowany Varane musi zagrać obok Ramosa. Na prawej obronie na pewno Carvajal, na lewą być może wróci Marcelo. W środku oczywiście Casemiro - Kroos - Modrić, a z przodu przebojowy (ale i nieskuteczny) Vinicius, Benzema i... Lucas Vazquez? A może Asensio? Raczej nie Bale. Na pewno nie Isco.
W Barcelonie na pewno nie zobaczymy Vermaelena, Rafinhi, Sampera, Boatenga i Todibo. Ernesto Valverde ma wielki komfort. Po kontuzjach wrócili Umtiti i Arthur, a prasa spekuluje, że obaj mogą wyjść w pierwszym składzie. Przed Ter Stegenem mielibyśmy zatem Semedo (lub Sergi Roberto), Pique, Umtitiego i Albę, a dalej Busquetsa, Arthura i Rakiticia. W ataku oczywiście Messi, Suarez i Dembele. Leo nie może powtórzyć drugiego tak dyskretnego występu jak ten środowy, a Suarez i Dembele mają robić dokładnie to co dało Barcelonie awans do finału Copa del Rey.
Blaugrana była niebywale skuteczna w ostatnim meczu obu drużyn. Real z kolei niemiłosiernie pudłował lub trafiał na mur w postaci Ter Stegena, najlepszego obecnie bramkarza na świecie. Przewaga psychologiczna bez wątpienia jest po stronie gości. Barcę urządza zresztą remis, ale bądźmy pewni, że "Duma Katalonii" wyjdzie na Bernabeu po trzy punkty. Cel jest prosty: zrobić kolejny krok w kierunku trypletu. W pucharze brakuje już niewiele, w lidze bardzo dużo zależy od sobotniego meczu, a na walkę o ten trzeci puchar przyjdzie jeszcze czas...
Real Madryt - FC Barcelona, Santiago Bernabeu, 02.03.2019 godz.20:45
Sędziuje: Undiano Mallenco