Carles Alena wywołał spore zamieszanie, uderzając w zarząd Barcelony podczas zajęć w Tokio. Pomocnik był zdenerwowany, ponieważ dyrekcja zaoferowała Frenkiemu jego koszulkę z numerem 21, nie pytając o to jej wcześniejszego własciciela.
"Wiedziałem, że Frenkie chciał 21 i to było coś między nim a mną. Chciałbym jednak usłyszeć wiadomość od zarządu, ponieważ obiecali mu numer bez powiadomienia mnie. Frenkie był skromny, poprosił mnie o nią, a ja mu ją dałam, bo ma ona dla niego wymiar sentymentalny" - wyjaśnił Alena. Wychowanek upierał się, że "obiecali Frenkiemu numer, nic mi nie mówiąc. Frenkie jest skromnym i dobrym człowiekiem". "Nie czuję się z tym dobrze, bo zawsze zachowywałem się profesjonalnie i mam z klubem dobrą komunikację. Jedyne, co musieli zrobić, to przekazać mi wiadomość".
Katalończyk po tej wypowiedzi dodał też, że w tym sezonie chce odgrywać właściwą rolę. "Chcę zrobić krok naprzód w moim drugim sezonie w pierwszej drużynie. Chcę robić to, o co prosi mnie trener i chcę walczyć o bycie graczem wyjściowej jedenastki. Nie jestem zainteresowany wypożyczeniem. Moim zamiarem jest zostać, rozmawiałem już o tym z zarządem i trenerem, nie odchodzę. Jestem w najlepszym klubie na świecie."