Ogólna sytuacja w klubie
Zespół z Walencji przyznał się w ostatnich dniach do sromotnej klęski poniesionej już w letnich przygotowaniach do sezonu. Niewątpliwie świadczy o tym przypadek zwolnienia na początku rozgrywek La Liga trenera Marcelino, który wzbudzał wśród kibiców dość ambiwalentne uczucia. Z jednej strony szeptano o sporze z największymi gwiazdami, zaś z drugiej zakrzykiwano o jak największym poparciu od tychże. Niezadowolenie z osiąganych wyników, a przede wszystkim też i z prezentowanego stylu, przelało czarę goryczy i zwolnienie szkoleniowca stało się faktem. Zastąpił go Albert Celades, stosunkowo młody menadżer, znany przede wszystkim z młodzieżowych reprezentacji Hiszpanii oraz ze stanowiska pomocnika Julena Lopeteguiego w Realu Madryt.
Nowe transfery i kontuzje
Valencia nie poddała się gorączce transferowej, która w tym sezonie opanowała znakomitą część drużyn La Liga. Nie świadczy to jednak o tym, że na Mestalla nie pojawiło się żadne warte odnotowania nazwisko. Kibiców Barcelony z całą pewnością ucieszy fakt ponownego ujrzenia pomiędzy słupkami Jaspera Cillissena, który wspominany jest na Camp Nou ze sporą dozą sympatii. Środek obrony zasilił Eliaquim Mangala z Manchesteru City, lewą stronę defensywy uzupełnił wypożyczony z Villarreal Jaume Costa, zaś przeciwstawną flankę - Thierry Correia ze Sportingu. Na stałe w zespole Walencji pozostał lewy napastnik Denis Cheryshev, uprzednio wypożyczony z Villarreal. Natomiast środek ataku wzmocnił Maxi Gomez, rewelacja z Celty Vigo i całkiem niezła okazja na rynku.
Kontuzjowani Carlos Soler oraz Cristiano Piccini z pewnością nie zameldują się w sobotę na boisku.
Filozofia Valencii
I tu jest największy klops. Choćbym stanęła na głowie, nie potrafię przewidzieć, jak zagra w sobotni wieczór Valencia. Z bardzo prostego powodu - o jej nowym trenerze wiemy bardzo niewiele. Jego preferowaną taktyką jest 4-2-3-1, a z racji tego, że pracował u boku Julena Lopeteguiego, można zgadywać, że mógłby preferować efektowną grę, opartą na krótkich podaniach. Z drugiej strony zdążył odbyć ledwie kilka treningów z drużyną, wobec tego całkiem możliwe jest, że pozostanie przy wypracowanym przez poprzednika modelu 4-4-2.
Kontrataki
Podopiecznym Marcelino zwykle nieszczególnie zależało na posiadaniu piłki. Wyróżniali się raczej zorganizowaniem w grze obronnej, świetnym przechwytem piłki i natychmiastowym rozpoczęciem kontrataku. Większość ich akcji w meczach wyjazdowych (aż 40%) przebiega lewą stroną, gdzie to zwykle Gaya zajmuje się odebraniem piłki oponentowi, a następnie uruchamia na flance Guedesa. Valencia preferuje przeprowadzanie kontrataków właśnie tą stroną boiska, ponieważ portugalski skrzydłowy należy do najszybszych jej zawodników. Prawą stroną atakują rzadziej (35%), co oczywiście wytłumaczyć można mniejszym szybkościowo potencjałem graczy.
Wbieganie za plecy obrońców
To bodaj największa zaleta naszego sobotniego przeciwnika, a zarazem jedna z naszych największych bolączek od początku sezonu. Jak już nadmieniłam, zespół z Walencji potrafi wykorzystać szybkość swoich skrzydłowych, uruchamiając ich jednym prostym zagraniem i wykorzystując luki w obronie przeciwnika, by niezauważenie wbiec zza pleców defensorów i stanąć niemal oko w oko z bramkarzem. Przy ostatniej niefrasobliwej grze Barcelony w obronie, taka taktyka może jej przysporzyć nie lada kłopotów.
Valencia może też zastosować manewr, wykorzystany już przez Athletic Bilbao, który zapewnił mu remis z Blaugraną i który też sama opracowała w starciu z Mallorcą. Mianowicie obrońca, w momencie gdy drużyna przeciwna znajduje się na jej stronie boiska i rozgrywa piłkę, porzuca linię obrony, by natychmiast przeciąć podanie i załagodzić zagrożenie. Jeśli defensor wygra pojedynek jeden na jeden, może wykorzystać fakt, że większość zawodników Barcelony zaangażowana była w akcję i zainicjować szybki kontratak, z wbieganiem za plecy obrońców. Jest w tym jednak szansa dla Katalończyków, ponieważ jeśli to ona wygra ten pojedynek, może wykorzystać lukę w linii defesywnej i skrzydłowy może zagrać niebezpieczne krzyżowe podanie.
Ciężki przeciwnik
W pewnym momencie można było stwierdzić, ze Marcelino znalazł sposób na Barcelonę Valverde, ponieważ ta nie potrafiła wygrać z nim od trzech spotkań. Zaczęło się od remisu 1:1 na Mestalla, potem doszło również do podziału punktów na Camp Nou 2:2, po czym ostatecznie Blaugrana uległa Valencii w spotkaniu o bardzo wysoką stawkę, bowiem o Puchar Króla, przegrywając 2:1. Czy przeciwnik będzie kontynuował passę meczów bez przegranej z poprzednim mistrzem rozgrywek La Liga, pozostaje jeszcze zagadką.
Ostatnie spotkanie
Co prawda, podopieczni Marcelino wygrali ostatecznie 2:0, jednak nie można nazwać tej wygranej przekonującą, zważywyszy na fakt, że grali z beniaminkiem. Mallorca pokazała charakter, wolę walki i determinację i gdyby nie poprzeczka, która ewidentnie zaparła się na to, by nie dać jej wygrać, mecz mógł się potoczyć zupełnie inaczej. Ostatecznie Valencia wygrała po dwóch rzutach karnych, co również nie jest powodem do otwierania szampana z radości.
Przewidywany skład
Zaryzykuję i stwierdzę, że nowy trener nie będzie miał czasu na transformacje taktyczne i pozostanie chwilowo przy wypracowanym przez poprzednika 4-4-2.
Cillissen - Gaya, Diahkaby, Garay, Wass - Guedes, Kondogbia, Parejo, Torres - Gameiro, Rodrigo
Barcelona - Valencia
14.09.2019 (sobota) godz. 21.00
transmisja Canal+ Sport 2