Wdarcie się Ansu Fatiego do pierwszej drużyny nieoczekiwanie związało się z jego efektywnością i skutecznością. Nikt przecież nie podejrzewał, że 16-latek będzie w stanie tak zaczarować w zaledwie trzech oficjalnych spotkaniach. Nieznany znacznej większości fanów, Gwinejczyk pojawił się jako powiew świeżego powietrza i niczym miłość od pierwszego wejrzenia, rozkochał w sobie całe Camp Nou.
Pojawienie się Ansu Fatiego zbiegło się w czasie z urazami Leo Messiego, Luisa Suareza i Ousmane'a Dembele oraz nieudaną próbą ściągnięcia Neymara, ale prawda jest taka, że Gwinejczyk odpowiednio zareagował, gdy sztab postanowił skorzystać z jego usług. Wystarczyło kilka minut przeciwko Betisowi, połówka przeciwko Osasunie i godzina przeciwko Valencii, aby rozpętała się "Ansumania".
Ernesto Valverde ufa Ansu. "Jest najmłodszym zawodnikiem, jaki kiedykolwiek u mnie zadebiutował" - powiedział szkoleniowiec Barcelony po meczu z Betisem, w którym Fati wszedł w 78. minucie, a w 86. oddał kąśliwy strzał, który niemal zakończył się bramką, ale Dani Martin musnął piłkę i ta wyszła na rzut rożny.
Ansu wykorzystał swoją drugą szansę, którą dostał w Pampelunie. Wszedł po przerwie i w ciągu sześciu minut wpisał się na listę strzelców, strzelając bramkę głową po asyście Carlesa Pereza. W ostatnią sobotę, przeciwko Valencii, w ciągu pierwszych siedmiu minut spotkania zdobył bramkę i asystował przy trafieniu De Jonga. Valverde zmienił go w 60 minucie z uwagi na lekkie przeciążenie.
Nawet Messi, idol barcelonismo, nie miał takiego startu jak Ansu. Argentyńczyk strzelił swoją pierwszą bramkę dopiero w dziewiątym oficjalnym spotkaniu, przeciwko Albacete (2:0) na Camp Nou 1 maja 2005 roku. Zdobycie bramki w ciągu dwóch pierwszym minut udało się Messiemu dopiero 29 sierpnia 2010 roku przeciwko Racingowi Santander, który Barcelona wygrała na wyjeździe 3:0. Był to wówczas jego oficjalny mecz numer 217.
Ansu pokazał, że potrafi sprostać takim graczom jak 19-letni Vinicius z Realu Madryt. Gwinejczyk potrzebował tylko 117 minut w lidze, aby przeskoczyć Brazylijczyka w klasyfikacji kanadyjskiej, podczas gdy skrzydłowy Realu rozegrał 1072 minuty. Rozwój Ansu był, i jest, imponujący. Barcelona od początku wiedziała, z jakim talentem ma do czynienia i już zabrała się do pracy, aby uchronić go przed całym tym zamieszaniem, które pojawiło się wokół jego osoby.
Valverde powiedział po pojedynku z Valencią: "To nie jest normalne, że pierwszy kontakt z piłką to bramka, drugi to asysta, a trzeci to niemal kolejny gol". Inny przykład: jego konto na Instagramie przekraczyło 1,2 miliona followersów. Jego popularność gwałtownie rośnie, podobnie jak jego umiejętności na boisku.