Ogólna sytuacja w klubie
Na obecną chwilę można z pełną stanowczością stwierdzić, że Sevilla dokonała w tym sezonie jednego kluczowego transferu. Do klubu powrócił Monchi, a wraz z nim umiejętność dokonywania trafnych ocen przy wyborze nowych graczy do zespołu: często zapomnianych przez innych, czy też będących trzecim człowiekiem do zmiany w swojej drużynie. Klub z Sewilli przeszedł totalną rewolucję, gdzie piłkarze wymieniali się jak za pomocą drzwi wahadłowych. W ten sposób drużynę wzmocniło łącznie aż 14 zawodników, a przemiana drużyny nie ominęła nawet trenera. Ten prestiżowy stołek zajął znany z niepowodzenia w Realu Madryt i skandalu z reprezentacją Hiszpanii w tle, Julen Lopetegui, któremu bardzo zależy na odbudowaniu swojej reputacji.
Można było mieć uzasadnione obawy co do powodzenia tego szykowanego z wielkim rozmachem projektu. Nowy menadżer, który ma zarządzać grupą nowych piłkarzy, którzy nigdy wcześniej ze sobą nie grali? Z jednej strony mogło to okazać się totalną klapą, jak i też przynieść oczekiwany sukces. Na razie można stwierdzić, że jest po środku: całkiem poprawnie. W grze Sevilli coraz bardziej widać rękę Lopeteguiego, a i pozycja w tabeli (5 miejsce) nie jest jakoś specjalnie rozczarowująca.
Transfery i kontuzje
Jak już wcześniej wspomniałam, Monchi ma niesamowitego "nosa" do wyszukiwania na rynku transferowym graczy, którzy w obecnym klubie czują się trochę niechciani bądź niedoceniani i odpowiednio ich odkurzyć. Nie zabrakło również obowiązkowego wzmocnienia ze spadkowicza.
W ten sposób do klubu trafił bramkarz Bono, z Girony, która została relegowana do Segunda Division. Na środek obrony przywędrowali Jules Kounde (FC Girondins Bordeaux) oraz Diego Carlos (FC Nantes). Lewą obronę wzmocnił Sergio Reguilon, perspektywiczny zawodnik z Realu Madryt, który u Zidane'a nie mógłby znaleźć swojego miejsca. Pozycję defensywnego pomocnika zasilili Nemanda Gudelj (Guangzhou Evergrande Taobao), a także Fernando (Galatasaray SK). Środek pomocy zajęty został przez Olivera Torresa z FC Porto oraz Joana Jordana z SD Eibar. Ofensywną stroną pomocą zajmować ma się Alejando Pozo z Granady. Prawą stronę ataku zasilił Rony Lopes z AS Monaco, lewą Lucas Ocampos z Olympique Marsylia, natomiast na środku napadu zameldowało się aż trzech graczy: Munas Dabbur z Red Bull Salzburg, Chicharito z West Hamu oraz Luuk de Jong z PSV Eindhoven.
Jak sami widzicie, jest tu mnóstwo nieoczywistych ruchów, od egzotycznych lig, poprzez zapomnianych, czy niechcianych we własnych drużynach graczy po tych całkiem obiecujących. Czy to ma prawo wypalić?
Filizofia Lopeteguiego
Były trener Realu optuje za ustawieniem 4-3-3, z dwoma środkowymi obrońcami, wspomaganymi skrzydłowymi defensorami stale podłączającymi się do ataku. Z trójką pomocników, podzielonych na 3 osobne pozycje na boisku: defensywnego pomocnika odpowiedzialnego za balans pomiędzy linią obrony jak i ataku, środkowego pomocnika odpowiedzialnego za kreację gry oraz ofensywnego pomocnika, staje wspomagajacego niesztampowymi zagraniami napad. W ataku środkowy napastnik wspomagany jest dynamicznymi skrzydłowymi.
Skrzydła
To jest największa siła zespołu Lopeteguiego. Co znamienne, aż 39 % ich ataków przechodzi lewą stroną boiska, 37 % prawą stroną, natomiast tylko 23 % środkiem. To pozwala sobie zobrazować, jak istotna dla trenera Sevilli jest gra flankami. Kluczowymi postaciami na prawej partii boiska sa oczywiście dynamiczny lewy obrońca Jesus Navas, stale podłączający się do ataku, oraz Lucas Ocampos (któremu poświęce osobne słówko kilka akapitów dalej). Za lewą stronę odpowiedzialni są Sergio Reguilon oraz Nolito.
Niezwykle istotną kwestią, na którą należy zwrócić uwagę, jest fakt, że podczas ataku skrzydłami ciekawie pozycjonują się pomocnicy Sevilli. To znaczy, jeśli na przykład lewy obrońca jest w posiadaniu piłki, ma on aż trzy opcje podania jej do przodu, bowiem dzisiejszy rywal Barcelony angażuje czterech graczy do konstruowania akcji, by mieć przewagę liczebną i możliwość rozrzucenia piłki tak, by przeciwnik nie potrafił tego przeczytać. Jest to niezwykle trudne dla przeciwnika, ponieważ zwykle nie może on skutecznie zabezpieczyć aż tylu opcji podania, gdyż nie ma wystarczająco zwartej struktury, by wszystkich czterech graczy odnalazło się w tak małej strefie boiska. Dzieje się tak, ponieważ środkowi pomocnicy są bardzo blisko siebie, cały czas zachowując mały dystans w kierunku piłki. Jest to gwarantem tego, że zawsze będą blisko zawodnika będącego przy futbolówce, co daje mnóstwo możliwości podania oraz minimalizuje ryzyko straty piłki na rzecz kontrataku, ponieważ umożliwia prędkie jej odzyskanie.
Organizacja ataku
Niezwykle istotny jest tutaj Ever Banega, któremu świetnie gra się pod skrzydłami Lopeteguiego. Szkoleniowiec dał mu większą swobodę w ofensywie, nie starając się go przywiązywać do stritce defensywnych zadań. Środkowy pomocnik odpowiedzialny jest za rozszerzanie pola gry swojego zespołu i uruchomianie skrzydłowych czy napastnika krzyżowymi podaniami. Co ciekawe, skrzydłowi nie są przypisani w trakcie meczu do konkretnej pozycji, taki Reguilon równie chętnie korzysta z prawej strony, jak i lewej, podobnie jak Navas. Robią to w celu zdezorientowania przeciwnika. Jordan, wraz ze środkowymi pomocnikami trzyma się ciasno, by zapewnić jak najwięcej możliwości podania skrzydłowym. Napastnik (lub napastnicy) grają pomiędzy liniami obrony rywala, by odpowiednio je rozerwać i rozdzielić. Wszystko byłoby pięknie, gdyby tylko wykończenie de Jonga było lepsze...
Pressing
Jako przykład niech tutaj posłuży spotkanie z Celtą, ponieważ tak wysokiej intensywności od pierwszych sekund meczu chyba jeszcze w tym sezonie La Liga nie widzieliśmy. Sevilla dosłownie wytrąciła wszystkie argumenty z dłoni zespołowi z Vigo, który był tak zdestabilizowany, że albo nie porafił porządnie przyjąć piłki albo natychmiast asekuracyjnie oddawał ją do bramkarza, byleby tylko nie zainicjować straty. Tak wysoka intensywność, bardzo wysoki pressing, stale nękający rywala starczył jednak Sevilli tylko na 20 minut. W tym czasie zanotowała 83,6 % posiadania piłki, oddając 9 strzałów na bramkę. Porażająca statystyka, która powinna niepokoić Barcelonę, ponieważ ta ma zwykle problemy z drużynami silnie naciskającymi ją od początku, poprzez co nie potrafi zorganizować poprawnie swojej gry. Pocieszenia można szukać w tym, że taka taktyka dała Sevilli wyłącznie jedno trafienie. Oczywiście wynik mógłby być większy, gdyby nie osoba Luuka de Jonga, który jak na razie w drużynie z Andaluzji rozczarowuje.
Organizacja w obronie
Wygląda bardzo podobnie, jak w ataku. Podczas konstruowania akcji Sevilla przede wszystkim polega na ruchliwych skrzydłach oraz pomocnikach, grających bardzo blisko, podążających stale w kierunku piłki. Tak samo jest w obronie: skrzydłowi cofaja się, a wraz z nimi środkowi pomocnicy, by wywierać nieustanną presję na rywalu.
Działa to zwykle w ten sposób, że tak dobra organizacja tych dwóch linii totalnie zamyka flankę, blokując sposób na rozegranie piłki do przodu. Zmusza to rywala do szukania innej opcji, a w momencie straty piłki, pracujący w defensywie zawodnicy mogą natychmiast przetransportować futbolówkę do czyhających już na terytorium przeciwnika napastników.
Słabe strony
Z całą pewnością jest to brak umiejętności utrzymania prowadzenia w meczu. Tak było w chociażby wspomnianym wcześniej meczu z Celtą, jak i w meczu z Eibarem, gdzie ekipa z Andaluzji zgubiła dwubramkowe prowadzenie, przegrywając ostatecznie 3:2. Niewątpliwie podopieczni Julena Lopeteguiego mają problemy z koncentracją na przestrzeni całego meczu. Dodatkowo ich sporym problemem jest wykończenie. Sevilla często dochodzi do sytuacji bramowych, ale brakuje jej tego ostatniego dotknięcia w postaci bramkostrzelnego napastnika.
Ocampos
Wciąż ciężko mi ustalić, czy ten nietuzinkowy piłkarz bardziej mnie zachwyca, czy też irytuje. Potrafi podczas jednego meczu zaprezentować tak odmienne twarze, że można się całkiem zrozumiale zastanawiać, czy to na pewno jest jedna i ta sama osoba. W ciągu pięciu minut potrafi popisać się tak prostopadłym podaniem, tak niesamowitą ruletą, tak efektownym dryblingiem, czy tak niesztampowym zagraniem, że pozostaje tylko przecierać oczy ze zdumienia. Z drugiej strony za moment wykaże się serią niedokładnych podań, samolubnych zagrań, czy wstrętnych symulek, że można tylko wymownie pogrozić palcem w stronę telewizora. Można go lubić albo nie, ale jedno jest pewne - trzeba na niego uważać.
Ostatnie spotkanie
Podczas spotkania z Realem Sociedad San Sebastian (które swoją drogą było niesamowitym widowiskiem) Sevilla po raz kolejny nie potrafiła utrzymać pełnej koncentracji przez 90. minut. Wyszła na poważne prowadzenie (bo chyba takim można nazwać 3:1), ale mimo wszystko pod koniec meczu pozwoliła sobie strzelić bramkę kontaktową i do ostatniego gwizdka sędziego musiała obawiać się o dowiezienie do końca tego wyniku. W tym wielka szansa Barcelony, która akurat bardzo lubi grać z ekipą z Andaluzji.
Przewidywany skład
T. Vaclik, S. Reguilon - D. Carrico - D. Carlos - J. Navas, E. Banega - Fernando - J. Jordan, Nolito - L. de Jong - L. Ocampos
FC Barcelona - Sevilla FC
6.10.2019, 21:00
CANAL + SPORT 2