Z każdego meczu można wyciągnąć wnioski. Nawet tego sobotniego, w którym Barcelona została zlana przez Levante. Jest kilka pozytywów. Jednym z nich była postać Antoine'a Griezmanna, choć błyszczał on w aspekcie innym niż ten, z powodu którego został Francuz sprowadzony do Katalonii.
Były zawodnik Atletico w pierwszej połowie bardzo dobrze spisywał się... w obronie. W pierwszej części meczu na lewym skrzydle można było zobaczyć Griezmanna kryjącego pozycję Nelsona Semedo. Portugalski obrońca często atakował i był jednym z niewielu zawodników, którzy mogli być w przerwie zadowoleni ze swojego występu, lecz to Griezmann był jego "aniołem stróżem". W pierwszej połowie co najmniej pięć razy były zawodnik Atletico musiał wracać do obrony.
Ponadto, Francuz był okazał się kluczowy w zatrzymaniu Borjy Mayorala w 20 minucie, który był bliski wysunięcia Levante na prowadzenie. Francuz wykazał się całkowitym poświęceniem, blokując strzał Hiszpana. Valverde docenia zaangażowanie Griezmanna, które pozwala Semedo na większą swobodę w ruszaniu do przodu. Jeden z takich wypadów Portugalczyka zakończył się rzutem karnym dla Barcelony.
Griezmann był jedynym zawodnikiem, który rozmawiał z mediami w strefie mieszanej. Zapytany o swoją grę w obronie, powiedział: "To dzięki Cholo, to on mnie tego wszystkiego nauczył. Jestem tu po to, by pomóc drużynie, czy to w obronie, czy w ataku".