Junior Firpo nie spełnił na razie pokładanych w nim oczekiwań, ale chce poprawić poziom swojej gry i udowodnić, że zasługuje na szansę występowania w Barcelonie. Były obrońca Realu Betis powiedział, że nadal musi adaptować się do nowej drużyny, a kontuzje nie pomogły mu w tym procesie.
„To nie było dla mnie łatwe, gdy złapałem mały uraz w momencie, kiedy znajdowałem się w najlepszej formie. Zawsze staram się okazywać optymizm”.
„Przyszedłem do nowego miasta oraz nowej drużyny, gdzie występują świetni piłkarze. Na razie jestem na etapie adaptacji. Chcę szybko wrócić do treningów i gry. Chcę pokazać, jakim jestem piłkarzem i dlaczego mnie kupiono”.
W Barcelonie Firpo znów spotkał się ze swoim byłym trenerem, Quique Setienem, któremu podziękował za okazane zaufanie.
„Mam z nim dobre relacje. To był pierwszy trener z elity, który zaufał mi, kiedy awansowałem do pierwszej drużyny Betisu, dało mi to pewność siebie. Los złączył nas ponownie w Barcelonie. Wciąż jest tą samą osobą, ale zmieniła się sytuacja”.
Firpo wyznał, że osobowość Arturo Vidala najbardziej wprawiła go w osłupienie.
„Vidal okazał się być kompletnie inny, niż myślałem. Widzisz go całego w tatuażach, wygląda jak wojownik, a zachowuje się jak anioł. To naprawdę dobry człowiek, zawsze stara się wprawić innych w śmiech i to najbardziej mnie zaskoczyło”.