Mundo Deportivo przeprowadziło wywiad z Miralemem Pjaniciem. W trakcie rozmowy poruszony został temat bramki, którą Bośniak strzelił w 2010 roku w meczu Ligi Mistrzów z Realem Madryt. W drugiej części spotkania młody Pjanić na 15 minut przed końcem podstawowego czasu gry zdobył gola na 1-1 i to Lyon awansował do kolejnego etapu rozgrywek.
Tamten gol naznaczył twoją karierę?
Był cenny, to niesamowite, że ludzie wciąż go pamiętają. Zdobycie gola na Santiago Bernabéu zawsze jest wyjątkowym doświadczeniem, teraz chcę tego dokonać z Barçą.
Twoim zamiarem jest pozostanie w Barcelonie, mimo że nie liczysz się za bardzo dla trenera?
Tak, oczywiście, nie trafiłem do Barçy, aby odejść po roku, podpisałem kontrakt, aby stworzyć historię w klubie, który był na mojej drodze od wielu lat.
Wyjaśnij to.
Kiedy miałem 16 lat, mój ojciec spotkał się z ludźmi z Barçy, którzy chcieli mnie pozyskać do Barçy B. Byłem wtedy w Metz i nie potrafiliśmy ocenić, jak ważna jest Barça B dla klubu. Postanowiłem rozpocząć moją karierę we Francji, ale zawsze śledziłem, co robiła Barça. Dwa lata temu Abidal chciał mnie pozyskać, rozmawialiśmy, ale klub zainwestował w Antoine’a (Griezmanna) i nie starczyło na mnie pieniędzy… Musiałem poczekać dwa lata, aby spełnić marzenie i zostać graczem Barçy. Przybyłem tutaj ze względu na moją grę i doświadczenie jako zwycięzca, poprosili mnie, abym wniósł to do drużyny, kiedy podpisywałem kontrakt. Powiedzieli mi, że mój charakter i moje doświadczenie będą ważne, aby pomóc rozwinąć się pokoleniu młodych z La Masii, którzy awansowali. Równowaga jest niezbędna, a ja przybyłem, aby ją dać. To dalej jest mój cel: pomóc rozwinąć się pokoleniu o dużej jakości.
Jesteś zawiedziony tym, co do tej pory cię spotkało?
Przybyłem do Barçy, aby wygrać Ligę Mistrzów, to mój cel. W tym roku chcę pomóc wygrać dublet, taka jest moja mentalność. Nigdy się nie poddaję. Jeśli nie gram, kolejnego ranka trenuję ciężej niż kiedykolwiek, aby trenerzy zauważyli, że się nie poddaję. Nie przestałem trenować ani na jeden dzień, chociaż przyszedłem później z powodu Covid-19. Kiedy pojawiły się objawy, nie mogłem w to uwierzyć… Koeman powiedział mi w trakcie presezonu, żebym był spokojny, żebym łapał formę, żebym nie spieszył. Później ciężko mi było wejść do składu. Koeman nie jest jednym z tych, którzy dużo rozmawiają z zawodnikami, więc muszę dalej pracować, aby być gotowym, kiedy będzie mnie potrzebował.
Jakie są twoje relacje z Messim?
Spektakularne. Leo dużo ze mną rozmawia, wyjaśnia mi rzeczy z otoczenia, które na początku mi umykały. Od pierwszej chwili uważał na mnie, wspierał mnie, pomagał. To spektakularne. Nigdy nie zobaczymy drugiego takiego piłkarza. Nie wiem, co zrobi, ale chciałbym przez wiele lat być u jego boku.
Kto w grupie najbardziej cię zaskoczył?
Pedri jest wyjątkowo inteligentny, to piłkarz, który zajdzie daleko. Ous (Dembélé) ma świetny drybling, jest bardzo dobry… Ale jeśli zaczniemy wymieniać nazwiska, to wszyscy są bardzo dobrzy. Barça musi pozyskiwać takich zawodników.
Za czym najbardziej tęskinisz?
Bez wątpienia za graniem na wypełnionym Camp Nou. Przeżyłem już to grając przeciwko Barcelonie. Wyjście na boisko i spojrzenie w górę jest oszałamiające, to uczucie, którego się nie zapomina. Chcę przeżyć najszybciej, jak to możliwe, tę siłę, którą daje pełne Camp Nou wspierając drużynę, chcę grać na radosnym Camp Nou; będzie to oznaczać, że odzyskaliśmy normalność, że ludzie znów mogą się cieszyć.
O co poprosiłbyś Koemana?
O dwa czy trzy mecze, aby móc pokazać mój futbol. Każdy piłkarz tego potrzebuje. Ale dalej będę pracować na każdym treningu, aby otrzymać tę szansę. Trener bardzo stawia na młodych z La Masii, to bardzo dobrze dla klubu, bo oznacza utrzymanie stylu i stawianie na zawodników, których się wychowało. W ważnych meczach mogę pomóc moim doświadczeniem.