Show zaprezentowane przez Messiego oraz Pedriego w poprzednim meczu z Athletic Bilbao nie jest jedynym pozytywem, jaki wynika ze zwycięstwa odniesionego na San Mames. Ousmane Dembele udowadnia, że należy na niego stawiać, gdy tylko jest do tego okazja. Francuz wspaniale zaprezentował się w formacji ofensywnej, będąc jednym z głównych motorów napędowych zespołu.
Minęło już 3,5 roku, odkąd były zawodnik Borussii Dortmund opuścił Niemcy na rzecz gry w FC Barcelonie i niestety, ten okres był dla Francuza w większości prawdziwym koszmarem. Powołując się na statystyki z Transfermarkt, Dembele pośrednio przez nieodpowiednie prowadzenie się, a bezpośrednio przez kontuzje, wyłączony był z gry przez łącznie 544 dni, co przełożyło się na absencję w 85 (!!!) spotkaniach. Pomimo tych wszystkich przeciwności losu, klub nie zdecydował się na pozbycie się skrzydłowego, co teraz zdaje się przynosić oczekiwane rezultaty.
Reprezentant Francji drugi raz z rzędu wyszedł na boisko w wyjściowym składzie, co w tym sezonie wydarzyło się tylko raz, przy okazji potyczek z Betisem oraz Atletico. Ousmane pokazał się ze świetnej strony w obydwu spotkaniach, mając ogromny wpływ na rozwój akcji ofensywnych zespołu. W meczu z Athletic dwa razy oddał strzał w pierwszych 20 minutach spotkania, przez cały mecz skutecznie dryblował i robił miejsce innym oraz nie zawiódł w podejmowaniu decyzji, co zawsze stanowiło u niego problem.
Najważniejsze, aby Francuz wpadł w niezbędny rytm oraz nabrał większej pewności siebie, i na szczęście jego występy pokazują, że jest na dobrej drodze do osiągnięcia tego celu. Dembele nie unika piłki, nie boi się jej w swoim stylu “holować” i nadaje drużynie rytmu oraz polotu w ofensywie.
Dembele, Messi, Pedri oraz Ansu Fati. Zdaje się, że ta czwórka - o ile w pełni zdrowa - powinna tworzyć front Barcelony.