We wczorajszym finale Pucharu Króla Koeman zdecydował się posadzić Ousmane’a Dembélé na ławce i wystawić w ataku Antoine’a Griezmanna, który otworzył wynik meczu. Decyzja trenera zaskoczyła niektórych. Wydaje się, że mimo pochwał ze strony Holendra i Joana Laporty z każdym dniem przedłużenie kontraktu z byłym graczem Borussii coraz bardziej się komplikuje. Nie została podjęta jeszcze żadna decyzja, ale negocjacje nie posuwają się naprzód.
Barça kilka razy kontaktowała się z otoczeniem Dembélé, aby usiąść do negocjacji dotyczących przedłużenia umowy o trzy sezony. Kontrakt Francuza wygasa w 2022 roku, a klub nie chce, żeby zawodnik odszedł za darmo po tym, jak został kupiony za ponad 100 milionów euro. Otoczenie piłkarza gra na czas, a według Katalończyków chce poczekać z rozmowami do lata, co postawiłoby Barcelonę w trudnej sytuacji.
Zachowanie Dembélé, który jest teraz o wiele bardziej zgrany z drużyną, wskazywało na to, że chce dalej grać w Dumie Katalonii. Podoba mu się w Barcelonie, ale wie też, że tutaj nie zapłacą mu tyle ile w innych klubach, zwłaszcza jeśli odejdzie za darmo. Wielkim argumentem za pozostaniem była kwestia sportowa, ale rozpoczęcie finału Pucharu Króla na ławce rezerwowych nie było tym, czego się spodziewał.
Strategia nowego dyrektora ds. futbolu, Mateu Alemanyego, jest jasna. Będzie on naciskał na to, aby Dembélé i jego otoczenie określili się przed końcem sezonu. Jeśli klub nie otrzyma od zawodnika odpowiedzi, że chce przedłużyć umowę, wystawi go na sprzedaż. Chętnych z pewnością nie zabraknie. Barcelona ma nadzieję, że Dembélé zgodzi się wtedy odejść, bo w przeciwnym razie powstanie spory problem. Teraz ważne jest, aby Francuz skupił się na lidze, a rozmowami z klubem niech zajmie się jego otocznie.