Martin Braithwaite stał się nieoczekiwanym bohaterem meczu z Realem Sociedad, pierwszego oficjalnego spotkania ery po Messim. Duńczyk zanotował dwa gole i asystę. Mimo że może liczyć na zaufanie ze strony Koemana, który powiedział: „Jestem zachwycony mając takich zawodników jak on”, Martin czuje się skrzywdzony.
Reprezentant Danii rozegrał dobre Mistrzostwa Europy, ale widzi, że klub chce jego odejścia. Informacja o tym, że Mendes próbuje przenieść go do Premier League, czy to, że odebrano mu numer „9”, który trafił do Memphisa, przez co musi teraz nosić „12”, sprawia, że Braithwaite czuje się niedoceniany w Dumie Katalonii.
Mimo że nie jest zawodnikiem, który lubi wzbudzać skandale lub otwarcie kogoś krytykować, po meczu miał szansę się wypowiedzieć, a jego słowa były jak zwykle pozytywne, ponieważ zarówno on, jak i jego otoczenie wiedzą, jakie kroki podejmą w kolejnych tygodniach, zanim zakończy się okienko transferowe.
Martin dalej chce grać w Barcelonie, ale pod nowymi warunkami. Jak informuje jego otoczenie, Braithwaite trafił na Camp Nou na początku 2020 roku za 18 milionów euro, ale utrzymał pensję z Leganés. Teraz, mimo że sytuacja finansowa Barcelony nie jest dobra, napastnik uważa, że nadszedł moment, aby poprawić warunki kontraktu, ponieważ na dzień dzisiejszy, bez Messiego i w oczekiwaniu na powrót Ansu Fatiego, Ronald Koeman uważa go za podstawowego zawodnika, co pokazał w meczu z Realem Sociedad.
Jeśli klub będzie miał inne zdanie i stwierdzi, że podwyższenie pensji nie jest właściwe, Martin będzie chciał opuścić Camp Nou, ale będzie miał jeden warunek: otrzymanie karty zawodnika. Ani napastnikowi, ani jego agentowi nie podobało się zachowanie klubu latem tego roku. Martin wolałby wiedzieć od prezydenta, jakie plany ma wobec niego klub, a nie dowiadywać się o tym od osób trzecich. Duma Katalonii nie była szczera wobec gracza, więc teraz chce on zostać, jeśli poprawią się warunki jego kontraktu. W przeciwnym razie poprosi Barçę, aby zwróciła mu kartę zawodnika.