Trener FC Barcelony Xavi Hernández pojawił się na konferencji prasowej poprzedzającej jutrzejszy meczem z Betisem na Benito Villamarín.
To dobry dzień na to, aby wykonać krok naprzód, tak jak w czasie najlepszej passy?
Mam nadzieję. Kolejny raz mamy wspaniałą okazję. Jednym z celów jest awans do Ligi Mistrzów, a Betis jest bezpośrednim rywalem. To dla nas kluczowy mecz. Musimy osiągnąć minimalne cele klubu. Nie jest to łatwe, ale jesteśmy zmotywowani. Betis ma wielkiego trenera i wielkich zawodników, są zwycięzcami Pucharu Króla, to trudny mecz, ale postaramy się przypieczętować awans do Ligi Mistrzów.
Jak się czują ter Stegen i Piqué?
Ter Stegen nie czuł się dobrze. Już wczoraj miał dolegliwości żołądkowe. Chce grać, ale dzisiaj źle się czuł. Gerard ma problem ze ścięgnem w przywodzicielu. Nie zagra jutro. Szkoda, bo to ważny zawodnik, ale wykonał zbyt duży wysiłek i teraz za o płaci.
0-4 ma większe znaczenie ze względu na to, co osiągnął Real?
Już wtedy to doceniliśmy. Teraz także. Ale nie oznaczało to żadnego pucharu. Myślę, że różnica jest taka, że kiedy mogliśmy go dobić, zrobiliśmy to. Real, co pokazuje historia, odrobi straty, jeśli zatrzymasz się na 0-2 czy 0-3. Przywiązujemy dużą wagę do 0-4. Wygranie w ten sposób pokazuje nam, jak musimy rywalizować.
Celem na przyszły rok jest dotarcie przynajmniej do półfinału Ligi Mistrzów?
Nie możemy myśleć o przyszłych celach. Teraz trzeba się zakwalifikować do Ligi Mistrzów. Później będą transfery, planowanie finansów i zobaczymy, jakie będą cele.
Jakiej atmosfery się Pan spodziewa?
Spodziewam się rywala bardzo pewnego siebie. Świętują, są na fali. Rozgrywają wielki sezon. Trzeba pogratulować Betisowi, Pellegriniemu. Rozgrywają historyczny sezon i jutro czeka nas trudny mecz. Mają dobrych zawodników pod względem indywidualnym, a na dodatek dobrze grają zespołowo.
Patrząc na to, co wydarzyło się na Bernabéu, myśli Pan, że Barça byłaby w stanie wyeliminować najlepsze kluby Europy bez dobrej gry?
Mamy inny styl gry i inną drużynę. Byliśmy w stanie wygrać mecze, które wydawały się przegrane, jak na San Sebastián czy z Villarrealem. Okoliczności są różne, ale Real to ma; kiedy jesteś wobec niego łaskawy, może odrobić straty. Nie ma żadnego sekretu. Gdyby strzelili nam na 1-2, z pewnością odrobiliby straty, wierzyliby. To ich DNA. My mamy inny styl gry. Nie zawsze wygrywa ten, kto bardziej na to zasługuje, tak już jest.
Jak się czuje Ansu?
Dobrze. Dobrze trenował, pod względem fizycznym jest gotowy. Ale musimy być ostrożni. Zamysł jest taki, żeby stopniowo go wprowadzać. Dobrze trenuje, ale zobaczymy, jak się będzie czuł. Na pewno nam pomoże.
Barça wciąż pokazuje więcej gry niż bramek?
W wielu meczach tak. Przegraliśmy z Rayo i Cádizem, a oddaliśmy 25 i 28 strzałów. Trzeba poprawić skuteczność. Teraz ważne jest, abyśmy jako pierwsi wychodzili na prowadzenie. Myślę, że gramy dobrze, a mecz z Mallorcą był dobry w mojej ocenie. Poprawiliśmy się od listopada i szkoda, że nie towarzyszyły temu ostatnie wyniki.
Jaka jest Pana wiadomość do tych, którzy uważają, że gra Realu jest lepsza od gry Barçy?
Wiadomością jest historia Barçy. Wiele lat zajęłoby nam przejście do grania i wygrywania w inny sposób. Nie wiem, czy 10, 15, czy 20 lat. Grając w ten sposób, zdobyliśmy pięć Lig Mistrzów i światowe uznanie. Ludzie pamiętają Barcelonę Guardioli, Messiego, uznają ją za najlepszą drużynę w historii. Oprócz wygrywania ważne jest też, jak się to robi. Nie mam co do tego wątpliwości. Jeśli się przegrywa lub remisuje, trzeba dalej wierzyć. W Barcelonie taka jest droga. Wiadomość jest taka, że trzeba na to naciskać i wierzyć. Może nie ze mną, może z innym trenerem, ale musimy być cierpliwi i iść tą drogą. Mówi nam to historia. Rywalizując w ten sposób, culé czuje się bardziej dumny. A zawodnicy cieszą się grą.
Jaki wpływ ma to, że Real ma już zagwarantowane pierwsze miejsce?
W listopadzie powiedziano mi, że głównym celem Barçy jest znalezienie się w Lidze Mistrzów. Przyszedłem, żeby walczyć o puchary, zobaczymy, co będzie w przyszłym roku. Ale w tym roku jasne jest, że celem jest znalezienie się w Lidze Mistrzów. Musimy być realistami, bo taka jest nasza sytuacja.
Czemu postanowiliście zrobić szpaler?
Dla nas to oczywiste. To oznaka szacunku i sportowego zachowania. Betis na to zasługuje. Dla mnie nie trzeba myśleć o czymś więcej niż szacunek i sportowe zachowanie. Jeśli byśmy tego nie uczyli, popełnilibyśmy błąd. Powiedziałem zawodnikom, że swego czasu zrobiłem szpaler Realowi i nie miałem z tym problemu. Reszta to kontrowersje i historie. Dla nas to sportowe zachowanie i szacunek. Zrobimy szpaler.
Jutrzejsza wygrana byłaby jak zrzucenie ciężaru?
Oczywiście. Walczymy o minimum, ale tak już jest. Trzeba jutro wygrać i spróbować zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. Mamy dwa główne cele, które zależą od jutrzejszego zwycięstwa.
Jak bardzo ważne jest przedłużenie umowy z Gavim?
Bardzo. Mówiłem to wiele razy. To zawodnik, który jest ważny teraz i będzie ważny w przyszłości. Mam nadzieję, że osiągną porozumienie. Rozumiem, że wolą zawodnika, jego agenta, Ivána de la Peñii, i klubu jest żeby został. To byłaby dobra wiadomość.
W tym tygodniu dużo mówi się o wadze koszulki. Co Pan o tym sądzi?
Jako trener staram się przekazać zawodnikom pewność siebie, żeby wiedzieli, że chcę, żeby się poprawili indywidualnie i jako grupa. Obserwujemy ich postępy na treningach i w trakcie meczów. Myślę, że od listopada większość się poprawiła. Koszulka Barçy waży więcej niż inne. Mówiłem już o tym. Widziałem już kolegów, którzy grali w wielkich klubach, a kiedy przyszli tutaj, było im trudno osiągnąć wcześniejszy poziom. Barça to doskonałość i trzeba jej szukać. Tyle rzeczy sprawiaj, że koszulka waży więcej.
