Zmniejszenie wydatków na pensje wciąż jest głównym zadaniem FC Barcelony. Po odejściu Gerarda Piqué wiele wskazuje na to, że po sezonie zespół opuści też Busquets, któremu kończy się kontrakt. Kolejnym zawodnikiem, który przewinie się przez biura na Camp Nou, ma być Jordi Alba. Klub chce z nim porozmawiać o możliwym rozwiązaniu umowy latem.
Jeśli Busquets rzeczywiście postanowi kontynuować karierę w Stanach Zjednoczonych, pozostanie już niewiele kontraktów podpisanych przed wybuchem pandemii. Właściwie zostaną tylko umowy ter Stegena, de Jonga i Jordiego Alby. Klub planuje w styczniu spotkać się z trzecim kapitanem, aby porozmawiać o jego przyszłości. Pierwszą propozycją będzie rozwiązanie umowy. Po eksplozji talentu Balde i przybyciu Marcosa Alonso rola Alby bardzo zmalała, chociaż w ostatnich meczach, miał trochę więcej szans na grę. Inną możliwością jest renegocjowanie wynagrodzenia gracza w ostatnim roku kontraktu. Głównym założeniem i tak pozostaje rozwiązanie umowy i odejście Alby po tym sezonie.
Kontrakt obrońcy jest o wiele wyższy od tych, które zawodnicy podpisywali z aktualnym zarządem. Alba był już łączony z Interem Mediolan, a teraz jego pozostanie znów stoi pod znakiem zapytania. Jordi wiele razy powtarzał, że chce zostać w Barcelonie i jest otwarty na obniżenie wynagrodzenia. Pomagał klubowi, kiedy go o to proszono, jednak ostatnio nie kontaktowano się z nim ws. obniżenia pensji.
Kontrakt Jordiego Alby wygasa w 2024 roku, kiedy będzie miał 35 lat. W marcu 2019 roku przedłużył umowę, a klauzulę wykupu ustalono wtedy na 500 mln euro.
Przed wylotem do Kataru na Mistrzostwa Świata w wywiadzie dla Mundo Deportivo Alba jasno wyraził się na temat swojej przyszłości: „Chcę zostać i zakończyć karierę w Barcelonie. Kiedy zobaczę, że nie gram tak, jak wymaga się tego w Barcelonie, jako pierwszy podniosę rękę i odejdę”. Obrońca jest otwarty na negocjacje z klubem dot. obniżenia wynagrodzenia, ale zapewnia, że Duma Katalonii nie kontaktowała się z nim w tej sprawie.