Xavi Hernández wziął udział w konferencji prasowej przed meczem z Ceutą w 1/8 finału Pucharu Króla.
Co jest najważniejsze przed meczem z Ceutą?
Dobre jest dla nas doświadczenie z meczu z Intercity, aby nie zawieść. Najważniejsze to dobrze rywalizować. Jesteśmy w najlepszym momencie sezonu, ale nie powinno nas to odwrócić od naszych celów. Trzeba rozegrać dobry mecz, aby pokazać naszą wyższość. Ważne jest dla nas zachowanie ciągłości po sukcesie w Superpucharze.
Jak wygląda sprawa z Memphisem?
Nie mamy żadnych wiadomości. Cały czas jest naszym zawodnikiem, jestem z niego zadowolony, bo jest profesjonalistą, to wspaniały gość, pozytywny. Zobaczymy, co wydarzy się w najbliższych godzinach czy dniach, ale na ten moment liczę na niego we wszystkim.
Jak pod względem emocjonalnym poradzić sobie z wygraną?
Zobaczymy. To test. Hasłem jest kontynuacja. Ostatnio wyszedł nam dobry mecz i byliśmy szczęśliwi. Wydaje się, że zmieniamy sytuację.
Rozumie Pan to, że trener Ceuty zdenerwował się z powodu słów, że Barça miała szczęście w losowaniu?
Jest mi przykro, nie chciałem okazać braku szacunku Ceucie. Powiedziałem to w kontekście kategorii rozgrywek. Ale wiemy, że nie będzie łatwo. Bardzo szanują José Juana. Chcą grać i naciskać. Będzie nam trudno.
Co Pan pamięta z meczu w Ceucie, który rozegrał Pan już ponad 20 lat temu?
Pamiętam chorobę morską na statku i trudny mecz. Było nam trudno, jutro też tak będzie, bo będą wysoko naciskać. To będzie skomplikowany mecz.
Dokona Pan rotacji?
Odpocznie Araujo, może ktoś jeszcze. Pozostali udadzą się do Ceuty, aby rywalizować. Nie możemy się rozluźnić. Wiemy, jaka jest droga. Musimy być agresywni. Jutro możemy odpaść, więc trzeba mieć wszystkie pięć zmysłów w gotowości.
Obawia się Pan burzy na półwyspie w czasie podróży?
Lecimy samolotem do Malagi i helikopterem do Ceuty. To nietypowe, ale miejmy nadzieję, że będzie ładna pogoda i nie będzie żadnych problemów.
To mecz dla Erica?
Eric zawsze jest przydatny. Zawsze taki był i rozegrał z nami wielkie mecze. Mam do niego zaufanie. Oczywiście jest konkurencja, ale dla mnie jest gwarancją. Przed meczem z Espanyolem odczuwał niewielki dyskomfort, ale to nic poważnego. Nie chcę, żeby ktokolwiek odchodzi. Jestem zadowolony z kadry, zachwycony szatnią. Inną sprawą jest to, że zawodnik poprosi o odejście. Wtedy trzeba zrozumieć jego sytuację. Ale nie chcę, żeby ktokolwiek odchodził.
Martwi się Pan tym, że Gavi może odejść?
Jest szczęśliwy, zadowolony, czuje się doceniany. Nie sądzę, żeby był z tym jakiś problem.
Na liście pojawią się zawodnicy Barçy Atlètic?
Zobaczymy. Może będzie Alarcón, gdyby pojawił się jakiś problem fizyczny.
Pana tata powiedział, że źle Pan zniósł cały ten proces i że Superpuchar był jak wyzwolenie. Podpisuje się Pan pod tym?
Niczego nie ukrywam. Chcę wygrywać, grać dobrze, żeby drużyna cieszyła się, grając w futbol. Widać to było ostatnio. Nie czuję się wyzwolony, czuję presję związaną z La Ligą, Pucharem Króla i Ligą Europy. I jeśli od tego momentu nie wygram pucharów, i tak mnie zabijecie. Oczywiście, że są momenty, które źle się znosi, kiedy pojawia się krytyka. Przypominają ci o tym w szkole, wśród sąsiadów… I cierpisz potrójnie, bo jesteś w domu, nie za granicą. Ale później też się cieszysz. Dla tego potrzeba równowagi. To idzie dalej. To Barça. Przygotowuję się na to, chociaż czasami pojawiają się ciosy i muszę je zaakceptować.
Superpuchar może sprawić, że kryzys zadomowi się w Madrycie?
Wiem, że zyskaliśmy pewność siebie i morale w klubie. Mamy młodych zawodników, którzy wnoszą świeże powietrze, mogą nabrać pewności siebie. I stąd będziemy pracować dalej. Niech euforia pozostanie na zewnątrz, my bądźmy pokorni. Ale oczywiście wiele to dla nas znaczy.
Jak zauważył Pan ten zastrzyk pewności siebie u zawodników?
Właśnie w tej pewności. To nie to samo wyjść na boisko krytykowanym i chwalonym. To dzieje się w Barcelonie. Spośród 24 zawodników 16 czy 17 przez cały rok jest krytykowanych. A wtedy twoje występy są gorsze. W środku staramy się przekazać zaufanie, ponieważ kiedy cię krytykują, trudno jest dobrze grać. Jak to zrobić, grać dobrze, kiedy tak bardzo cię krytykują? To trudne. Ale jednocześnie w tym samym czasie musimy utrzymywać poziom. Myślę, że zawodnik się wyzwoli i pokaże swój talent, ale trzeba mieć też ciągłość. Hasłem na teraz jest kontynuacja.
Musi Pan nalegać, aby zawodnicy twardo stąpali po ziemi?
Dobre było to, co wydarzyło się z Intercity. To rozgrywki pucharowe i jutro możesz odpaść. Musimy mieć w gotowości wszystkie pięć zmysłów, aby przejść do kolejnej rundy. To Puchar Króla, zawsze są niespodzianki. Miejmy nadzieję, że jutro niespodzianka nie będzie dotyczyła nas.
To może być początek końca cyklu Realu?
Nie wiem. My staramy się w jakiś sposób rozpocząć zwycięską erę. Daje nam to spokój, morale i pewność siebie. Ze względu na doświadczenie, jakie mam w tym klubie, wiem, że po tym trofeum zawodnicy zyskają pewność siebie.
Zagra Lewandowski?
Robert otrzymał cios w plecy, ale z założenia musi być ważny. Pomysł jest taki, żeby był z drużyną.
Christensen jest coraz pewniejszym punktem w obronie.
Andres to kolejna gwarancja z tyłu. Świetnie wyprowadza piłkę, ma osobowość, chociaż wydaje się nieśmiały. Dlatego go pozyskaliśmy. Zrobił krok naprzód, pod względem techniki jest wyśmienity. Jest szybki, uważaliśmy, że może robić różnicę i tak jest.
To ustawienie jest najbardziej korzystne dla Pedriego, Busquetsa i Gaviego?
Dzięki temu pomysłowi z jednym pomocnikiem więcej tworzymy przewagę, częściej dotykają piłki. Ale szukamy też przewag liczebnych w inny sposób. Busquets chce, żeby drużyna była razem. A Busquets jest w tym najlepszy na świecie.
Trzeba wzmocnić prawą obronę?
Nie myślimy teraz o przyszłości. Jeśli nikt nie poprosi o odejście, będę zachwycony.
Co zmieniło się w de Jongu, że lepiej gra?
Pewność siebie. Myślę, że czuje się komfortowo. Dajemy mu więcej swobody, żeby był wolnym zawodnikiem w drużynie, nawet jeśli gra jako defensywny pomocnik. Ma wspaniałe warunki, aby być jednym z najlepszych pomocników na świecie. Jest na wyśmienitym poziomie.
