• 30

SOS czyli Subiektywna Ocena Sędziów

Części samochodowe online - Ucando.pl
FC Barcelona – Real Madryt (sędzia główny Medina Cantalejo)

Pierwsze zdanie, które pojawia się w wikipedii dla hasła piłka nożna to „gra zespołowa, najpopularniejsza na świecie dyscyplina sportu”. Dalej możemy doczytać, że w jej różnego rodzaju poprzedniczki grali już rytualnie Aztekowie, a jej podstawowe, obecne przepisy spisano w XIX wieku w Anglii. Pozostała treść artykułu podaje dalsze informacje dotyczące historii, rozwoju, zmian przepisów gry, poszczególnych rozgrywek, władz piłkarskich itp. Jednym słowem – nic wyjątkowego. Co więcej, wystarczy w tej samej wikipedii wpisać hasło: baseball, koszykówka, hokej, boks, czy tenis i otrzymamy równie ciekawe informacje dotyczące początków, rozwoju i historii tych właśnie dyscyplin sportu. Co jest więc takiego niezwykłego w piłce nożnej, że to właśnie przy niej znajdziemy określenie „najpopularniejsza”? Dlaczego to dla niej zwariowali kibice na całym świecie bez względu na kraj pochodzenia, religię, kolor skóry, klimat? Setki tysięcy klubów, stadionów, boisk, hymnów, przyśpiewek, miliony graczy od trampkarzy do seniorów, od amatorów do zawodowców – gwiazd show biznesu, motorów kampanii reklamowych i wreszcie niezliczone rzesze kibiców, potrafiących za swoją ukochaną drużyną przemierzać całe kontynenty… To wszystko dla 90 minut gry… Ładunek emocjonalny, jaki niesie ze sobą piłka nożna powoduje, że przeżycia i uczucia towarzyszące tej grze wykraczają daleko poza ramy sportu. Na przestrzeni dziesięcioleci zdążyła ona zaangażować się w sferę religii, społecznych podziałów klasowych, geograficznych czy politycznych. W mniejszym lub większym stopniu te poza piłkarskie emocje i podteksty można odnaleźć przy każdym meczu piłkarskim. Święte wojny, derby, kibicowskie sztamy i mecze przyjaźni, już tylko na podstawie analizy tych wydarzeń na najwyższych szczeblach rozrywkowych można by się doktoryzować. Co więcej, ich siła, w przeciwieństwie do umiejętności piłkarzy, nie maleje przy marszu w dół ligowych szczebli. I kibic MU nie przekona kibica Notts County Football Club, że ten nie wie, co to emocje i prawdziwe serce kibica ponieważ nie przeżył finału Ligi Mistrzów albo meczu z Liverpoolem. Powie on, że większe emocje przeżywał w meczu decydującym o utrzymaniu w 3 lidze i finał Ligi Mistrzów obchodzi go tyle, co nic… I może mieć rację. Jednak jest dzień w piłkarskim kalendarzu, w którym cały piłkarski świat skupia się na jednym wydarzeniu. Mecz Realu z Barceloną! Najbardziej znana rywalizacja klubowych drużyn na świecie! Rywalizacja utkana długoletnią tradycją tych klubów, nasiąknięta historią regionów, z których pochodzą, polityką, hasłami dotykającymi sfer życia daleko wybiegającymi poza rozgrywki sportowe. O ich rywalizacji napisano już chyba wszystko, o różnicach, antagonizmach i napięciach przypomina się przed każdym kolejnym ich meczem. Nam przyszło żyć w czasach, w których (na szczęście) emocje poza boiskowe mogą pozostać jedynie dodatkiem, przyprawą dla koneserów, znających różnice dzielące obydwa kluby oraz ich historię – przyprawą nie zabijającą smaku dania głównego – pojedynku dwóch świetnych piłkarsko drużyn.

Z Barceloną i Realem jest tak, że gdy jedni są na szczycie, drudzy muszą być w kryzysie. I tak będzie zawsze, ponieważ w Katalonii wicemistrzostwo za Realem będzie dołkiem, a w Madrycie będą bić na alarm, gdy w tabeli wyżej będzie Barça. Ostatnie GD przypadło na moment hossy Barcelony i bessy Realu. Jednak w sobotni wieczór, bez względu na kontuzje, słabszą formę piłkarzy i problemy w szatni przeciwnika Barcelonie przyszło zmierzyć się z świetną drużyną, najbardziej utytułowaną tak w Hiszpanii, jak i w całej Europie. Dlatego zwycięstwo nad blancos, pomijając nawet historię tych klubów zawsze będzie smakowało wybornie! Każde „gooooolll” będzie głośniejsze, każdy toast będzie głębszy, a wybuch radości mocniejszy! Dlatego każde zwycięskie 90 minut z Realem Madryt będzie w życiu kibica Barcelony najpiękniejsze! Dlatego przedmeczowe „Vamos!”, przerodzi się w głośne, gromkie „Visca El Barça!!”, którego echo będzie rozbrzmiewało w Barcelonie, Hiszpanii oraz w Europie jeszcze długo, aż do następnego GD… Wyjątkowo długi wstęp, jednak po wyjątkowym meczu.

Choć dla układu w tabeli trzy punkty zdobyte w meczu z Realem liczą się identycznie, jak te zdobyte z Almerią, to jednak ich ciężar jest zdecydowanie większy. Wiedzieli o tym zarówno piłkarze, trenerzy i kibice ale i sędziowie sobotniego meczu. I choć Pan Cantalejo z nie jednego sędziowskiego pieca chleb jadł, to i on na pewno odczuwał ciężar gatunkowy tego meczu. Meczu zawsze trudnego do prowadzenia, a niekiedy bardzo trudnego. Dodatkowo miał on świadomość kontrowersji, jakie jeszcze długo przed meczem wzbudzała jego nominacja. Przypominano mu fatalny poziom sędziowania derby Barcelony, przypominano wcześniejsze GD, w których usuwał realistów z boiska. Sugerowano, iż dla LFP korzystniejsza dla utrzymania rywalizacji w lidze będzie strata punktowa Barcy. Oba obozy prześcigały się w komentarzach i narzekaniach przed meczem, w jego trakcie jak i po nim. To tylko kolejny dowód na poziom emocji, jaki towarzyszy tej rywalizacji. I te emocje musiał również odczuwać sędzia, zarówno przed, w trakcie, jak i po meczu. Gdyby było inaczej musiałby być cyborgiem. A o tym, że nim nie jest (jedynym, którego znam nadal jest więc buul) możemy przekonać się poniżej analizując jego błędy. Jak one wpłynęły na wynik meczu? Jakiego kalibru były? Przeżyjmy GD jeszcze raz, tym razem z sędziowskim gwizdkiem w ręku, zamiast kufla z piwem.

W rywalizacji drużyn na tym poziomie, o wyniku często decydują detale. Dlatego by o nich nie zapomnieć wyjątkowo dokładnie, nietypowo – minuta po minucie – przyjrzyjmy się pracy arbitra. Odbędzie się to zapewne kosztem stylu i przystępności tekstu, nie mniej jednak, w tym meczu od piłkarzy również wymagaliśmy przede wszystkim efektywności, nawet kosztem efektowności. Tak więc, zaczynamy:

2 minuta gry i pierwsze nieprzepisowe wejście piłkarza Realu w Messiego (tym razem jeszcze faul typowo „z gry”). Zagranie to zapowiadało plan taktyczny piłkarzy Realu... Arbiter słusznie przerwał grę i już musiał słownie uspokajać faulującego, jak i protestującego piłkarza Barcy.

3 minuta i kolejny faul, tym razem na Henrym. Słusznie odgwizdany. Fakt, że piłkarze kontynuowali grę jeszcze przez kilka sekund świadczy o tym, jak głośno musiało być na Camp Nou.

7 minuta i dobra decyzja arbitra o przyznaniu korzyści Barcelonie. Faulowany był Henry a akcję kontynuował Gudjohnsen.

11 minuta – pierwsze chamskie wejście w Messiego! Piłkarz Realu ewidentnie szuka stawu skokowego Argentyńczyka. Widzą to piłkarze Barcelony, widzą kibice i… widzi sędzia. Nie zdecydował się jednak na napomnienie. Jako kibic Barcelony już zaczynałem pomstować na Pana Cantalejo (wiemy jak kruchy jest Messi), jednak jako sędzia tą decyzję rozumiałem. 7 minuta gry, tak naprawdę pierwsze ostrzejsze wejście. Sędzia ma w pamięci swoje mecze w których wyrzucał już po kilku piłkarzy obydwu ekip i co? I kończyły się one skandalem. Tak więc, tym razem chciał tego uniknąć. Nie rozkartkować meczu od pierwszej minuty liczył, że mecz się uspokoi, głowy ostygną. I możliwe, że tak by się właśnie stało gdyby nie to, co stało się jasne chwilę później – w
14 minucie – kolejne, tym razem już ewidentne wejście „na kontuzję” w Messiego. Ta sama noga, ten sam staw skokowy! Wyjątkowo dobrze realizowany plan taktyczny przez piłkarzy Realu, w którym połapali się już wszyscy uczestnicy i obserwatorzy meczu, oprócz arbitra głównego. Gdyby arbiter w tej akcji napomniał piłkarza królewskich pokazałby, że to „widzi”, i na taką grę się nie godzi, Wtedy pobłażliwość z 11 minuty potraktowalibyśmy jako „dałem wam szansę, od tego momentu basta!”. Co zrobił arbiter? Nawet do Messiego nie podszedł, kamienna twarz mówiła „tak, kopią cię, ja to widzę, ale spokojnie, mamy czas z kartkami..”. Wyszło to fatalnie, co więcej piłkarze Realu poczuli, że wolno im całkiem dużo, natomiast piłkarze Barçy, że jeżeli sami o siebie nie zadbają to sędzia tego nie zrobi… Kardynalny błąd arbitra.

15 minuta i pierwsza interwencja asystenta nr 1 – wskazuje on spalonego Henry'ego. I choć powtórki mogłyby rodzić wątpliwości, to jednak w czasie rzeczywistym ich nie było, tak więc – prawidłowa decyzja arbitra.

18 minuta – buczenie na Camp Nou, Henry pada na murawę, sędzia wskazuje – gramy dalej. I słusznie. Przewinienia nie było. A buczenie, to pewnie jeszcze kara „za Messiego”.

20 minuta – Nic szczególnego się nie wydarzyło, jednak do tej minuty arbiter już czterokrotnie przyznawał korzyść. Przyznać trzeba, że dobrze mu to wychodziło przez cały mecz, poza jedną sytuacją, w której „zagotował się” i przerwał świetnie zapowiadającą się akcję Królewskich, o czym niżej.

22 minuta – żółta kartka dla Metzeldera. Słuszna. Jednak odnosząc ją do wcześniejszych sytuacji z Messim, ta była akurat najbardziej „z gry”. Potęguje to tylko błędy o nieudzielaniu kar w 11 i 14 minucie.

28 minuta – słuszna żółta kartka dla Ramosa.

W 32 minucie arbiter udzielił świetnej korzyści Realowi, który przeprowadził ciekawą akcję. Plus dla arbitra.

40 minuta – Marquez wysadza w powietrze piłkarza Realu. Zemsta za Messiego, za wspomniany wcześniejszy brak reakcji na niesportowe zagrania. Słuszna żółta kartka dla Meksykanina jednak… spieprzona świetna korzyść!! Marquez spóźniony był o tyle, że faulowany zdążył zagrać świetną piłkę na skrzydło, gdzie piłkarz Realu miał mnóstwo wolnego miejsca i wychodził z bardzo groźną kontrą. Arbiter powinien puścić grę, dać dograć akcję i dopiero po niej udzielić kary indywidualnej piłkarzowi Barçy. Mistrzem świata mógłby się czuć pan Cantalejo, gdyby puścił grę, Real korzyść zamieniłby na bramkę, a już po niej Meksykanin zobaczył by kartkę. Niestety zabrakło spokoju i opanowania i arbiter przerwał grę. Szkoda.

40 minuta – nie odgwizdany faul na Messim. Słusznie, sytuacja 50/50, gdyby arbiter zagwizdał obroniłby tą decyzję. Nie uczynił tego jednak, chwilę wcześniej zepsuł wspomnianą Realowi korzyść, całkowicie go rozumiem.

41 minuta – żółta kartka dla Drenthe – Messi (i jego nowe uczesanie) wreszcie doczekali się sprawiedliwości, kartka słuszna (panie sędzio nie można tak było od razu?)

44 minuta i dobra korzyść przyznana Barcelonie, faulowany Henry już leżąc na ziemi zagrywa do Guddyego. Sędzia dobrze wyczekał pozwalając grać dalej.

45 minuta – koniec pierwszej połowy. I właśnie, dlaczego równo w 45? Już choćby z powodu kar indywidualnych i przerw na ich udzielenie uzbierała by się co najmniej 2 minuty. Rozumiem, że sędzia chciał by piłkarze ochłonęli, sam chciał odpocząć jednak choćby z przyzwoitości powinien doliczyć choćby minutę. Nie trzeba dodawać, że PR arbitra na tej błędnej decyzji również nie zyskał.

53 minuta – Henry przewraca się w polu karnym, nie ma mowy o przewinieniu, słuszna decyzja arbitra.

57 minuta – rozpędzony Higuain wpada na stojącego piłkarza Barçy. Sędzia nie zagwizdał. Z jednej strony należy stwierdzić, że piłkarz Realu wpadał prosto na stojącego obrońcę Barçy, który nie wykonał żadnego ruchu – tym kierował się arbiter nie gwiżdżąc przewinienia. W tej sytuacji można jednak rozumieć „fioletową”, na której domagano się faulu. Przy innej interpretacji można by uznać, iż piłkarz Barçy zablokował jednak Higuainowi dostęp do piłki. Decyzja sędziego nie była błędna, nie była jednak zupełnie jednoznaczna.

W 61 minucie arbiter popełnił kolejny błąd w zakresie kary indywidualnej. Nie udzielił napomnienia Leo Messiemu, który w tej sytuacji oddał to, co sam otrzymał od piłkarzy Realu i w niebezpieczny sposób zaatakował stopę rywala. Było to wejście bardziej subtelne, niż te piłkarzy Realu, ale Argentyńczyk celowo trafił w nogę rywala. Można powiedzieć, że sędzia postąpił konsekwentnie w stosunku do wcześniejszych wejść w Messiego, jednak wolelibyśmy by karał je wszystkie, niż wszystkie puszczał.

62 minuta – asystent numer 2 bardzo dobrze wskazuje powracającego spalonego Eidura. Islandczyk w chwili zagrania piłki był dobre kilka metrów za linią obrońców.

W 63 minucie Salado próbował skorzystać z tego, co jedynie mu zostało z lat świetności, cwaniactwa i doświadczenia. Dostał trudną piłkę od partnera, z której przyjęciem miałby duże problemy, dlatego celowo pozwolił piłce wyjść na aut, by od razu chwycić ją do wykonania wrzutu. Chciał zasugerować asystentowi, że piłka zagrana do niego musnęła po drodze piłkarza Barçy. Rzeczywiście, jeden z Katalończyków starał się to podanie przeciąć, jednak nie wiemy, czy musnął piłkę. Na pewno nie zmieniła ona toru swojego lotu. Zawsze powtarzam piłkarzom wtedy, że gwiżdżę to, co ja widzę, a nie to, co oni słyszą. Tak więc, nawet jeśli piłka przeszła po numerze na koszulce piłkarza Barçy, sędzia nie mógł tego widzieć i wskazał wrzut dla Katalończyków.

66 minuta – bardzo dynamiczny wślizg Marqueza, który trafia w piłkę. Sędzia jednak przerwał grę i… bardzo słusznie. Fakt, że atakujący zawodnik trafia najpierw nogą w piłkę nie może być alibi przy każdym wejściu. Tym razem Meksykanin nogę miał w powietrzu, atakował otwartą stopą, bardzo zdecydowanie i niebezpiecznie dla Raula, dlatego należało grę przerwać. Co więcej, wślizgiem tym Rafa ryzykował napomnienie, które mógłby otrzymać przy bardziej „kartkującym” arbitrze.

69 minuta – świetne dwie decyzje arbitra. Pierwsza – podyktowanie rzutu karnego za faul Salgado. Hiszpan rękoma przewrócił wychodzącego na pozycję Busquetsa. Rzut karny i napomnienie za przerwanie korzystnej akcji. Brawa dla dobrze ustawionego arbitra.

78 minuta – dośrodkowanie i Ramos w wyskoku odbija piłkę ręką. Jak ręka to dyskusja, do tego powinniśmy się już przyzwyczaić. Odległość, dość bliska, siła zagrania duża ale też: ułożenie ręki Hiszpana nienaturalne, dzięki czemu osiągnął korzyść z tego zagrania. Karny? Zarówno asystent, jak i sędzia główny nie mieli wątpliwości, że nie. I słusznie. Jak już wspomniałem, ja jestem ultrasem w zakresie rąk i karne po nich dyktował bym tylko zupełnie oczywiste. Poza tym, jaki jest sens dyktowania karnego drużynie, która następnie go nie wykorzystuje? :P Osobiście podchodzę w takich sytuacjach do zawodnika (niefortunnego strzelca) i mówię „słuchaj, nie dyktuję drugiego, bo dwóch niestrzeżonych mogliby ci już nie wybaczyć…” Piszę to w konwencji żartu, jednak drużyna, która nie strzela karnego i strzela fochy, że sędzia 10 minut później nie dyktuje jej kolejnego (jak wspomniałem nie bezdyskusyjnego) jest jak napastnik, który zepsuje 100% by następnie narzekać na pomocników, że nie dostaje kolejnych świetnych podań.. Zauważcie, że gracze Barçy w ogóle nie protestowali, piłkarze to rozumieją. Nie ma karnego, basta!

84 minuta – Eto’o!!!!!!!!!!!!!! Jeden zero! Visca el Barca!!!!!!! (w szale radości oklaskujemy asystenta, który czuwał, by sędzia główny na pewno uznał bramkę). Słuszna żółta kartka za ściągnięcie koszulki dla Eto’o.

88 minuta – sędzia odgwizdał powracającego spalonego gracza Barcy, a nie faul, jak sugerowali komentatorzy. Faulu nie było, spalony, jak najbardziej.

90 minuta – równie świetny, co dziki tego wieczoru Casillas (odstawić Tussipect), najpierw popełnił błąd (dość bezpardonowo naprawiony przez Salgado), następnie miał niesłuszne pretensje do arbitra, za które otrzymał prawidłowo żółtą kartkę. Szkoda, tym incydentem popsuł trochę swoją świetną notę za występ w GD.

93 minuta – Messi!!! – Dwa do kuli!!! Visca el Barça!!!!!!!! (i słuszna kartka dla Argentyńczyka, za zdjęcie koszulki)

Koniec! Barcelona pokonała kolejnego, bardzo trudnego (trudniejszego niż się wielu spodziewało) rywala w drodze po mistrzostwo. Piłkarze Barçy zagrali bardzo dobry mecz, presja ich nie zjadła, kontrolowali grę, konsekwentnie dążyli do jedynego celu w tym meczu – zwycięstwa. Kibice chcieli upokorzenia, pogromu, Pep i piłkarze chcieli 3 punktów. I wykonali plan. A Real? Mimo porażki pokazał, że najgorsze ma chyba za sobą, że to wciąż przeciwnik, który jest zawsze groźny. Negatywnie należy jednak ocenić taktykę, z jaką wyszedł Real na pierwsze minuty. Egzekucja Messiego. Od drużyny tego kalibru należy wymagać więcej. Taktyki tej nie zweryfikował w porę też arbiter tego meczu. Jak go więc ocenimy? Cóż, największym jego błędem było…jego doświadczenie. Nie chciał popełnić błędów z przeszłości, nie chciał rozgwizdać meczu, wykartkować piłkarzy. Jednak w taktyce tej się zagubił, dodatkowo mogła ona bardzo dużo kosztować Messiego, a i kilka razów zebranych przez piłkarzy Realu było jej konsekwencją. Cóż, nie był to najlepszy występ pana Cantalejo, który zapewne powoli będzie żegnał się z GD. W takich meczach nie możemy sumować arytmetycznie błędów arbitra, było by to niesprawiedliwe, ze względu na trudność meczu i jego ciężar. Na wynik punktowy i bramkowy nie wpłynął, wykluczeń słusznie nie udzielił, wapno wskazał wtedy gdy powinien, jednak dopuścił do zbyt ostrej gry, co musi rzutować na ocenę. Suma sumarum – GD na ocenę 6!!
15.12.2008 20:35, autor: brigadiersabari

Mecze


FC Barcelona

Las Palmas
1 : 0
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:00 30-03-2024

PSG

FC Barcelona
2 : 3
Champions League
Parc des Princes - 21:00 10-04-2024

Cádiz CF

FC Barcelona
0 : 1
La Liga
Nuevo Mirandilla - 21:00 13-04-2024

FC Barcelona

PSG
1 : 4
Champions League
Olímpic Lluís Companys - 21:00 16-04-2024

Real Madryt

FC Barcelona
3 : 2
La Liga
Santiago Bernabéu - 21:00 21-04-2024

FC Barcelona

Valencia
4 : 2
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:00 29-04-2024

Girona

FC Barcelona
4 : 2
La Liga
Montilivi - 18:30 04-05-2024

FC Barcelona

Real Sociedad
- : -
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:00 13-05-2024

UD Almería

FC Barcelona
- : -
La Liga
Mediterráneo - 21:30 16-05-2024

Tabela La Liga

Drużyna M W R P BZ BS Pkt
1 Real Madrid 34 27 6 1 74 22 87
2 Girona 34 23 5 6 73 42 74
3 Barcelona 34 22 7 5 70 43 73
4 Atlético de Madrid 34 21 4 9 63 39 67
5 Athletic Club 34 17 10 7 55 33 61
6 Real Sociedad 34 14 12 8 48 35 54
7 Real Betis 33 12 13 8 41 39 49
8 Valencia CF 33 13 8 12 37 38 47
9 Villarreal 33 12 9 12 54 55 45
10 Getafe 34 10 13 11 41 47 43
11 Osasuna 33 11 6 16 37 49 39
12 Alavés 33 10 8 15 31 38 38
13 Sevilla 33 9 11 13 42 46 38
14 Las Palmas 34 10 7 17 30 43 37
15 Rayo Vallecano 33 7 13 13 27 42 34
16 Mallorca 34 6 14 14 27 40 32
17 Celta de Vigo 33 7 10 16 37 50 31
18 Cádiz 34 4 14 16 23 49 26
19 Granada CF 33 4 9 20 36 61 21
20 Almería 33 1 11 21 32 67 14

Ostatnie komentarze

Części samochodowe online - Ucando.pl