"Dziękuję bardzo, ale nie. Wysłucham, ale nie będę negocjować". Tak właśnie odpowiadał Jorge Messi na zakusy Realu Madryt latem ubiegłego roku. W sierpniu 2013 roku, zaledwie 8 miesięcy temu, Real Madryt uważał, że ma szansę na ściągnięcie do siebie najlepszego piłkarza na świecie i spróbował ją wykorzystać. Starał się bardzo mocno, ale nie udało mu się ugrać niczego. Wydarzenia wyglądały tak...
1. Transfer Neymara - pierwsza bomba
Walka Realu z Barceloną o podpis Neymara otworzyła oczy niektórych dyrektorów Królewskich odnośnie przyszłych planów Sandro Rosella. Według różnych przedstawicieli obu klubów, "prezydent Barçy chciał zrobić Barcelonę 'brazylijskim' zespołem, budować drużynę wokół zawodników z Kraju Kawy. Miało dojść do transferów kolejnych zawodników z Brazylii, takich jak Davida Luiza czy Thiago Silvy, którzy dołączyliby do obecnych już Adriano czy Daniego Alvesa". Te same źródła zapewniały, że przyjaciele Leo Messiego, czyli na przykład Pinto i Mascherano, nie mieli przed sobą zbyt długiej kariery w klubie. Neymar miał być teraźniejszością i przyszłością Barçy, więc włodarze Realu zinterpretowali sytuację jako okazję do przeprowadzenia transferu.
26 maja 2013 roku FC Barcelona ogłosiła na swojej stronie internetowej transfer Neymara, co przyspieszyło realizację planów Realu. Rozdzwoniły się telefony osób z otoczenia Messiego z propozycją spotkania w celu osiągnięcia porozumienia, jednak prośby te kończyły się krótkim acz stanowczym: "Nie, dziękuję". Tak było pierwszego dnia. I drugiego. I przez cały tydzień. W Madrycie naciskano na to, że Messi jest realnym celem transferowym.
2. Cristiano Ronaldo i Gareth Bale
Florentino Pérez szukał ekonomicznego rozwiązania, które pozwoliłoby mu na zakontraktowanie Leo Messiego, mającego w kontrakcie klauzulę w wysokości 250 milionów euro. W tym samym momencie miał na stole ofertę Manchesteru United za Cristiano Ronaldo opiewającą na ponad 100 milionów euro. Angielski klub dopiero co zamknął etap z Aleksem Fergusonem i pragnął rozpocząć kolejny z Portugalczykiem jako liderem zespołu Davida Moyesa, który ostatecznie nie przetrwał nawet roku na stanowisku trenera klubu z Old Trafford. Ponadto, Florentino miał wsparcie Adidasa, sponsora Realu Madryt i Messiego. Adidas nigdy nie naciskał na Messiego, aby odszedł z klubu sponsorowanego przez Nike, ale tajemnicą poliszynela jest, że niemiecki gigant odzieżowy byłby szczęśliwy mając swoją największą gwiazdę w klubie grającym z trzema pasami na koszulce. Pérez miał jednak piłkarza, który nie przeszkadzałby w procesie, jednak w przypadku osiągnięcia porozumienia byłby gotów pośrednio współpracować.
Prezydent Realu Madryt równocześnie rozpoczął swój 'plan B' - kontrolowanie gwiazdy Tottenhamu, Garetha Bale'a. Walijczyk był uważany za perfekcyjnego piłkarza do stylu Realu powiązanego z kontratakami. Jasne było jednak, że pieniądze były wyłącznie na jedną operację, a priorytetem był Messi.
3. Obietnica Rosella dla Messiego
Lato trwało. Doszło do spotkania Leo Messiego z Sandro Rosellem i ustnego porozumienia w sprawie poprawy warunków kontraktu Messiego. Prezydent Barcelony starał się przekonać najlepszego piłkarza na świecie, że transfer Neymara nie zachwieje drabinką płacową drużyny, a Messi pozostanie najlepiej opłacanym zawodnikiem. W ramach przypieczętowania porozumienia uściśnięte zostały ręce i miały nastąpić kolejne spotkania, na których umowa miała zostać przeniesiona na papier. Spotkania, do których jeszcze nie doszło.
W międzyczasie Real wykonywał podchody w środowisku Messiego. Zawrotne pieniądze, niezrównane wsparcie mediów, nowi sponsorzy i... Złota Piłka, jako że ze stolicy Hiszpanii mogą pokazywać Messiego oraz Cristiano w barwach Manchesteru United, a z Messim w białej koszulce, Złota Piłka miałaby tylko jednego właściciela. A wszyscy wiemy, że temat Złotej Piłki niesamowicie motywuje '10' Barçy. Telefony i telefony, aby domknąć operację, która oznaczałaby niesamowitą bombę medialną.
4. Leo zirytowany protokołem przy Pucharze Gampera
Real Madryt nalegał na to, że Barcelona, przez osobę swojego prezydenta, przygotowuje zmianę cyklu i głównej gwiazdy. Neymar był oczkiem w głowie Rosella i po długich negocjacjach udało się ostatecznie dokonać transferu gwiazdki Santosu. Real uważał, że Barça postara się wykorzystać to zwycięstwo.
Messi był rozczarowany z dwóch powodów. Po pierwsze, pensja. Liczby związane z transferem Neymara, które Leo widział, słyszał i czytał w mediach nie zgadzały się z tym, co myśleli w otoczeniu Messiego i, ponadto, Messi nie byłby już najlepiej opłacanym piłkarzem na świecie. Otoczenie Argentyńczyka uważało to za wielką niesprawiedliwość. Podejrzenia związane z nie do końca prawdziwymi słowami Rosella zaczęły być problemem. Real Madryt od początku znał liczby operacji i zawsze mówił o cenie wyższej niż 100 milionów euro (najdroższy transfer na świecie). Barcelona zaprzeczała do momentu, gdy prawda wyrzuciła z klubu jej prezydenta, który pracował nad sprowadzeniem Brazylijczyka do klubu.
Drugie rozczarowanie miało miejsce 2 sierpnia 2013 roku, gdy skład był prezentowany kibicom, a Santos grał z Barçą w ramach Pucharu Gampera. Przed wyjściem na boisko w celu otrzymania owacji od kibiców, według protokołu Messi był przed Neymarem. Gwiazdą stał się ten nowy. Argentyńczyk uważał, że klub preferował sytuację, w której to Neymar dostaje większy aplauz od Messiego. Leo odczuł to jako cios. Piłkarz przyjął tę decyzję z honorem, ale wchodzi w mecz bardzo poważny, nie uśmiecha się w trakcie spotkania. Obrazki mówią same za siebie.
5. Spotkanie z przedstawicielami Realu w Rías de Galicia
Sierpień był ciężkim miesiącem dla Messiego, który znalazł się także w orbicie zainteresowań Manchesteru City, Monaco i PSG. Dla Leo żadna z francuskich opcji nie była jednak interesująca. Bez codziennej presji, bez konkurencyjnej ligi, bez wsparcia kibiców, bez możliwości na wygranie Złotej Piłki... Ponadto, opuszczenie Barcelony byłoby ogromnym ciosem emocjonalnym dla Messiego. Jeśli chodzi o emocje, tamte tygodnie niewątpliwie były bardzo ciężkie dla Leo. Opcja Realu wydawała się być interesującą, ale oczywistym jest, iż on nie mógł tam odejść. W Madrycie teoretycznie wszystko pasowałoby Messiemu, ale pojawił się jeden problem - Leo to prawdziwy culé i, pomijając aspekty sportowe i ekonomiczne, uważał, że nie mógłby skrzywdzić ukochanych kibiców transferem do największego rywala. Leo nie mógłby żyć z uczuciem niewybaczalnej zdrady i nakazał zerwanie wszelkich kontaktów.
Tak też się stało. Real Madryt wysłał do Barcelony zaufanego prawnika, byłego dyrektora generalnego klubu z czasów prezydencji Lorenzo Sanza, aby ten porozmawiał z Jorge Messim na temat transferu. Koniec sierpnia w Barcelonie, niesamowity upał, restauracja Rías de Galicia. Nie było żadnych ofert, żadnych detali. Marzenie Realu zostało zdeptane. Messi pozostawał w Barcelonie pomimo wątpliwości na temat jego roli w przyszłości zespołu. Nie miały one znaczenia. Ta sprawa została odłożona na później. Ostatecznie, osiem miesięcy później, dalej czekamy...
1 września 2013 roku, zaledwie kilka godzin po zakończeniu spotkania w Barcelonie, Real Madryt ogłosił podpisanie Garetha Bale'a na najbliższych sześć sezonów.