Były prezydent Santosu, Luis Álvaro Ribeiro, który zmagał się niedawno z bardzo poważną chorobą, przez którą stracił 41 kilogramów, udzielił szczerego wywiadu dla ESPN, w którym opowiedział m.in. o kulisach transferu Neymara do Barcelony i o praktykach Neymara Seniora.
O ojcu Neymara:
"W tych 90 milionach, które rzekomo zapłaciła Barcelona, znalazła się także kasa dla ojca Neymara na kawy czy orgię w Piccadilly Hotel w Londynie. Ojciec Neymara nie płaci za nic. Nigdy nie zapłacił nawet za kawę. Opłaciłem mu jakichś 200 kaw. Barcelona przepłaciła Neymara. W pieniądzach od Barcelony były środki na dziwki, na samoloty, którymi ojciec latał na mecze syna... Środków nie brakowało. Wysłannik Barcelony, Andre Cury, miał polecenie, aby spełniać wszystkie zachcianki Neymara".
"Ojciec Neymara to kłamca, człowiek myślący tylko o pieniądzach. Aby lepiej zobrazować tę sytuację, powiem o tym, że w ostatnim kontrakcie jego syna z Santosem zażądał biletów lotniczych w pierwszej klasie dla siebie i dwóch miejsc w klasie biznes dla swoich współpracowników na każdy mecz swojego syna, nawet w najbardziej podstawowych rozgrywkach. On miał tyle pieniędzy... Zarabiał milion euro miesięcznie. Miał siedemdziesięciometrowy jacht, dwa domy na wybrzeżu w Sao Paulo. Kupił nawet dwa domy obok siebie, aby Neymar Junior mógł imprezować bez wiedzy matki. Jestem nim rozczarowany. To kłamca o dwóch twarzach".
"Uważałem ojca Neymara za swojego przyjaciela, jednak gdyby stanął dziś przed moim samochodem, wcisnąłbym pedał gazu. Jeżeli spotkałbym go na ulicy, strzeliłbym mu w twarz".
O Neymarze:
"To dziecko, dobre dziecko. Zawsze się uśmiecha. Mój przyjaciel. Gdy jego ojciec chciał go sprzedać, on wolał zostać z nami jeszcze przez 3 lata".