Jak donosi madrycka Marca, Barcelona zaplanowała całą operację z kontraktami podpisanymi z Neymarem, firmami Neymara i Santosem bez wcześniejszej konsultacji z doradcami podatkowymi. Do Ángela Segarry, ówczesnego doradcy Barcelony, ostatecznie umowy dotarły, jednak zaledwie na trzy dni przed prezentacją brazylijskiego napastnika w Barcelonie, a klub jednoznacznie zaznaczył, iż specjalista nie ma prawa do dokonywania jakichkolwiek zmian.
Historia rozpoczyna się w 2011 roku, gdy Barcelona podpisała pierwsze porozumienie z ojcem zawodnika, które zakładało przeprowadzenie transferu Neymara do Barçy latem 2014 roku, gdy kończyła się umowa Brazylijczyka z Santosem. 15 listopada 2011 roku Barça wpłaciła na konto Neymara Seniora 10 milionów euro przedpłaty i podpisała kontrakt, według którego jego wcześniejsze zerwanie miało kosztować 40 milionów euro.
W 2013 roku Barcelona jest zmuszona zerwać wcześniejsze porozumienie z ojcem Neymara, ponieważ piłkarz nie przychodzi za darmo, a jest odkupowany od Santosu i firm posiadających procenty do jego karty zawodniczej. Na mocy kontraktu podpisanego 15 listopada 2011 roku Barcelona jest zmuszona zapłacić ojcu Neymara 40 milionów euro, ponieważ nie wywiązała się ze wcześniejszej umowy.
Do tego czasu ani słowo o podpisanych kontraktach nie przeniknęło do biura Ángela Segarry, doradcy podatkowego klubu od 2010 roku. W czwartek, 30 maja 2013 roku, na 4 dni przed prezentacją Neymara, otrzymał on pierwszą wiadomość. "Klub poprosił nas o rzucenie okiem na kontrakty, jednak nikt nie mógł niczego zmienić. Mogliśmy oglądać umowy, rozważać coś, ale nie mogliśmy zmienić żadnej struktury, ponieważ wszystko było już domknięte", mówi Segarra dziennikowi Marca. Barcelona pokazała swojemu doradcy podatkowemu wyłącznie umowę z 15 listopada 2011 roku, której zerwanie kosztowalo później Barçę 40 milionów euro, oraz kontrakt dotyczący 'skautingu', jednak Segarra przyznaje, iż nie wiedział o kontraktach podpisanych z firmami ojca Neymara, ponieważ klub po prostu mu ich nie pokazał.
Pomimo tego, że nie było już szansy na zmianę czegokolwiek, Segarra ostrzegł dyrektorów Barçy o możliwych problemach z Urzędem Skarbowym: "Wyjaśniliśmy klubowi, że podpisane kontrakty mogą zostać zinterpretowane inaczej niż Barça myśli. Ostrzegliśmy, że istniało ryzyko, iż te pieniądze zostaną zakwalifikowane jako transferowy bonus dla Neymara".